Gdy szczęśliwa reprezentacja Stanów Zjednoczonych i przygnębiona reprezentacja Meksyku schodziły z murawy do szatni, doszło do małego nieporozumienia pomiędzy Frankie Hejdukiem i Paco Ramirezem. Kulminację tego nieporozumienia możecie zobaczyć na filmie:
Na pierwszy rzut oka wszystko jasne. Schodzili z boiska w odmiennych nastrojach. Jeden nieprzyzwoicie szczęśliwy, drugi rozgoryczony - musiało zawrzeć. Ale nie, to nie takie proste. Asystent trenera Meksyku został sprowokowany przez obrońcę USA. Jak? Poszkodowany opowiedział o tym dziennikarzom:
To wspaniałe, że są jeszcze piłkarze, którzy zaatakowani, tłumaczą zachowanie napastników. Hejduk cios Ramireza nazwał "małym miłosnym klepnięciem" i przyznał, że gdy emocje opadły, nikt nie miał do nikogo pretensji. Nietuzinkowy facet. Zresztą jak nazwać kolesia, który będąc zawieszonym za kartki, wkracza w szeregi kibiców swojej drużyny i zabawia się z dmuchaną lalą dedykowaną Beckhamowi?