Najgłupsza kontuzja albo najlepsze aktorstwo

Nurkowanie na boiskach piłkarskich, to temat, nomen omen, rzeka. Raz na jakiś czas jednak zdarza się, że ktoś przekracza granicę bezczelności w sposób jaki pozazdrościłby nawet Gilardino . Normalnie film, który za chwilę zaprezentujemy podpadałby właśnie pod tę kategorię, gdyby nie okoliczności wynikłe po całym zajściu.

Oto skrót meczu NAC Breda - Den Haag. Przewińcie od razu do trzeciej minuty. 

W skrócie - napastnik NAC Fouad Idabdelhay, przejmuje piłkę i na złamanie karku pędzi do bramki. Złamanie karku następuje na wysokości pola karnego, kiedy piłkarz doganiany jest przez obrońcę gospodarzy. Idabdelhay zdaje się padać według najbardziej wstydliwej szkoły nurkowania, ale zamiast po chwili śmierci klinicznej podnieść się i udawać, że nic się nie stało, leży na murawie i opuszcza boisko na samochodzie służb medycznych. Zostaje też natychmiast zmieniony. Po meczu jego klub ogłasza, że doznał kontuzji ścięgna udowego i wypadnie z gry na conajmniej miesiąc. Co się zatem stało?

Możliwości są trzy. Albo byliśmy świadkami najlepszego, a przynajmniej najbardziej konsekwentnego aktorstwa w historii futbolu, albo ultraszybko działającej sprawiedliwości, która natychmiast ukarała symulanta, albo rzeczywiście Idabdelhay naciągnął ścięgno podczas swojego szaleńczego biegu i przewracał się już z kontuzją. W pierwszym przypadku zasłużył na wyjątkowo gorzkie brawa, w drugim przypadku zamiast klaskać, możemy przybić ''piątkę'' komuś siedzącemu obok, w trzecim - wyjdziemy na debili śmiejących się z cudzego nieszczęścia.

Ponieważ ostatnia teza była na łamach Z Czuba udowodniana wielokrotnie, jesteśmy ciekawi co sądzicie o dwóch pozostałych.

Copyright © Agora SA