Pingwin - serial obyczajowo-sportowy: Nazwiska nie grają

Zapraszamy na trzecią odsłonę sitcomu do czytania. Z dzisiejszego odcinka dowiecie się, jak Cristiano Ronaldo miałby na nazwisko, gdyby mieszkał w Polsce. Będzie też parę słów o przeklętym holenderskim bramkarzu.

Miejsce akcji:

Mała speluna na małym osiedlu dużych bloków w dużym mieście. Speluna o wdzięcznej nazwie Pingwin, wdzięcznym personelu i wdzięcznej załodze stałych bywalców.

Występują:

Janusz - właściciel i barman Pingwina, emerytowany wuefista, niespełniony chodziarz. Potrafi godzinami o sporcie, ale potrafi też wiele innych ciekawych rzeczy - na przykład świetnie wykonuje moonwalk.

Muczi - do Pingwina zagląda dość często, ale to nie tylko kwestia piwa. Muczi poi się obecnością przyjaciół, którzy pomagają mu w pokonywaniu zakrętów życiowych, często związanych ze złym wyjściem z progu.

Ejsi - niezależnie od rozwoju sytuacji, nie złapiesz go na spalonym. Nie ogląda sportowych transmisji do końca, bo zawsze zasypia. Jest to jednak ignorancja pozorna - Ejsi ma teczki na wszystko, co go otacza.

Wiki - niezastąpiona w rozstrzyganiu spornych kwestii. Potrafi schłodzić gorącą głowę Mucziego, Ejsi tylko wobec niej tępo ripostuje, a Janusz po prostu chce ją mieć w swoim barze.

Paweł - słyszał o Adamie Małyszu, Jerzym Dudku, Otylii Jędrzejczak i Olisadebe. Innych sportowców wciąż poznaje dzięki swojej dziewczynie, Wiki, którą kocha wielce.

Niewyraźny Robert

Odcinek 3 - Nazwiska nie grają

 - Wiecie, że Cristiano Ronaldo nosi imię Ronaldo na cześć Ronalda Raegana, w którym kochał się jego ojciec?

 - W tym prezydencie?

 - Nie, w tym aktorze.

- A ja nie rozumiem, dlaczego będąc sławnym piłkarzem, zrezygnował z nazwiska i używa dwóch imion - w tym imienia, które kojarzy się z innym sławnym piłkarzem. Oryginalniej by było, gdyby gwiazdą Manchesteru był Cristiano Aveiro. Cristiano Ronaldo będzie zawsze tylko jednym z dwóch Ronaldów. Albo trzech, jeśli liczyć też Raegana.

 - Może Aveiro nie jest ładnym nazwiskiem w Portugalii. Może mieć na nazwisko Aveiro, to jak w Polsce nazywać się Fojut albo Siudek.

 - Cristiano Fojut nie zrobiłby kariery na Wyspach...

 - Ludzie zmieniają nazwiska, ale rzadko rezygnują z nazwiska i zastępują je imieniem.

 - A ja znam dwa przypadki, oba polskie. Nie powiem wam, jak się nazywali wcześniej, to zagadka. Teraz jeden nazywa się Kuba, a drugi Jakub. Obaj są piłkarzami. Żaden nie nazywał się Fojut.

 - A pamiętacie, jak Łobodzińskiemu nie zmieściło się nazwisko na koszulce i miał na plecach napis "Lobo"?

- I ta koszulka przyniosła mu szczęście. Strzelił w niej bramkę dla reprezentacji.

 - No tak. Ale generalnie polscy sportowcy mają przesrane z tymi nazwiskami. Błaszczykowski i Wawrzyniak są na szczycie góry lodowej. A na samym dole Kubica, który przedstawia się na Zachodzie "Kubika".

 - Kubica ma po prostu wszystko w dupie. Nie zrobiłbyś na nim wrażenia, gdybyś zaczął go nazywać Mercedes Sosa.

 - Jak?

- To taka piosenkarka argentyńska, spodobałaby ci się.

 - Ale Kubicy będę bronił. Jako Kubika idzie na rękę zachodnim dziennikarzom, których problemy z wymawianiem polskich nazwisk biorą początek z nastaniem ery Michała Woysym-Antoniewicza.

 - Nasi dziennikarze mają niewiele łatwiej. Że tylko wspomnę "Łejna Runiego" w wykonaniu Darka Szpakowskiego.

 - Co ciekawe, polscy dziennikarze mają problemy również z polskimi nazwiskami. Dajmy na to, Robert Prygiel. Prygla, czy Prygiela?

- Norma nakazuje odmieniać, zachowując nienaruszony mianownik, więc "Prygiela". Ale o wszystkim i tak decydują względy zwyczajowe. Jeśli Robert odmienia "Prygla", to jest to głos decydujący.

 - Nasz Robert?

 - A właśnie... Jest nasz Robert?

 - Jest, jest - wychodząc z łazienki widziałem go stojącego za donicą, z piwem w dłoni.

 - Cześć Robercie! Słuchaj, jak to według ciebie jest? Prygla, czy Prygiela się mówi?

 - g

 - No tak... Ale skoro już literkę się rzekło - mam znajomego, który zajmuje się pisaniem o sporcie i on na przykład ma problem z nazwiskiem Gortat. Zawsze zamiast ''Gortat'' pisze ''Goratat''. Doszło do tego, że przed pisaniem tekstu o Polaku, najpierw kopiuje jego nazwisko z nba.com, a później wkleja gdzie potrzeba.

 - Ja z kolei sobie nie wyobrażam, jak bez kopiuj-wklej można napisać Vennegoor of Hesselink.

- Oj, nie przesadzaj, są trudniejsze nazwiska.

 - No może i tak, chodzi mi jednak o coś innego - nie wiedziałem, że w alfabecie może być aż tyle liter. Ktoś kiedyś próbował stworzyć anagram ''Vennegoor of Hesselink'' i wyszła mu Trylogia Sienkiewiczowska.

 - Ta, a potem wziął się za ''Dikembe Mutombo Mukamba Jean Jacques Wamutombo'' i otrzymał dzieła zebrane Stephena Kinga.

- A ja bym chciała wrócić do polskich komentatorów i do Holendrów. Pamiętacie, kto pod koniec XX wieku był bramkarzem Chelsea?

 - O, to proste - Ed de Goj.

 - Ed de Hoj, chyba.

 - Nie no, Ed de Gej.

- A właśnie, że nie - Ed de Huj.

 - Wiki... Nie lubię gdy jesteś taka wulgarna.

- Kochanie, mówię tylko, jak poprawnie powinno się wymawiać nazwisko holenderskiego bramkarza, Eda de Goeya. Zawsze się zastanawiałam, czy komentatorzy naprawdę tego nie wiedzieli, czy po prostu nie chcieli na antenie przeklinać. Choć pamiętam, że raz trafiłam na sprawozdawcę, który wyjątkowo konsekwentnie promował poprawną holenderszczyznę. Rodzice mi kazali wyjść z pokoju.

 - A to ciekawe. Ej, Muczi, to tobie się kiedyś śniło, że jesteś Leo Beenhakkerem. Jak wymawiałeś ''de Goey''?

 - Nie pamiętam. Pewnie ''fakin de huj''.

 - Dobra dzieciaki. Starczy. To kulturalny lokal - chcecie sobie porozmawiać o obsadzie bramki Chelsea, idźcie na ławkę pod blok.

 - No już, przepraszamy. Ale tematu nie kończymy. Jakie według was jest najgłupsze nazwisko w sporcie?

 - Mnie to Kovalainen rozwala. No jak się można tak nazywać? ''Kowalajnen'' - jaki koleś.

 - Wow, a skąd ty w ogóle znasz takiego kogoś?

 - Formułę 1 oglądam, nawet czasem bez Wiki - prawo jazdy w końcu mam, nie? Poza tym jestem za Kubicą.

 - Pozwólcie, że chwilowo wstrzymam się od głosu i oddam się znaczącemu rozcieraniu czoła...

 - To może ja. Spirydion Albański.

- Roar Ljoekelsoey.

 - Ja bym wam chętnie powiedział, ale akurat nie potrafię wymówić tego najgłupszego. Chodzi o skrzydłowego Milwaukee Bucks, który...

- Jest chory na alopecia areata. On się nazywa Charlie Villanueva.

 - No. I jeszcze hokeiści mnie śmieszą, rosyjscy zwłaszcza. Khabibulin, Konowalczuk...

- Steve Konowalczuk jest Amerykaninem.

- No tak. A Mirosław Szatan jest nie z tej ziemi.

 - Nie mogę się zdecydować. Pomóżcie. Głupszy jest Ruben Boumtje-Boumtje czy Eric Djemba-Djemba?

 - Zapytaj Wiki. Niech ci od razu powie, jak się odmienia te nazwiska i do czego służy wenflon.

- Nie rozumiem, dlaczego jesteś złośliwy. Nie znam odpowiedzi na każde pytanie.

- Nie?

- Nie?

 - Będziemy musieli się rozstać kochanie.

- No to czego na przykład nie wiesz, Wiki?

- Roman, Bartek i... No właśnie. Zupełnie zapomniałam, jak ma na imię ten z trzeciego pokolenia rodziny słynnych skoczków narciarskich.

- Ja wychodzę.

- Oj zostań. Przecież zapomniała...

- Stanisław Gąsienica-Sieczka! Przypomniałam sobie!

- Przegięłaś. Też wychodzę.

- g

Koniec

Autorzy Pingwina , Spiro&Kostrzu, piszą również blogi, na które serdecznie zapraszają tych, którym jeszcze mało.

SokratesLjoekelsoey.blox.pl

StanyOpisowe.blox.pl

Poprzednie odcinki serialu znajdziecie tutaj .

Copyright © Agora SA