Ameryka nie tęskni za Beckhamem - ma nowego i nowe LA Galaxy

Pisaliśmy o bezsenności w Seattle wywołanej debiutem ich drużyny w MLS. Drugi mecz Sounders w sezonie był równie spektakularny i już się mówi o tym, że powrót Beckhama do LA Galaxy nie musi być istotny dla piłki nożnej w USA. Seattle ma wszystko, co miało Los Angeles (łącznie z gwiazdką z kolorowych pisemek), a nawet więcej - potrafi wygrywać.

Przypomnijmy sobie, co Los Angeles Galaxy zyskiwało sprowadzając Davida Beckhama do Ameryki. Po pierwsze, zyskiwali podstarzałą gwiazdę, której blask i umiejętności były wciąż wyjątkowe (w skali MLS). Beckhama koszulka sprzedawała się świetnie, zanim Beckham zadebiutował w LA. Beckham był błyskotką dla całej ligi - zainteresowanie piłką nożną stale rosło, choć Beckhama częściej widywano na ławce rezerwowych z kontuzją, niż na murawie z jakąś fantazyjną fryzurą.  No właśnie - Beckhama było wszędzie pełno poza murawą, a LA Galaxy było beznadziejne piłkarsko i nawet Beckham na murawie (od święta) nic tu nie mógł poradzić - owszem, strzelił parę ładnych bramek, ale LA Galaxy do play-off nie awansowali za jego kadencji ani razu.

Seattle Sounders budowali swoją drużynę w podobny sposób - sprowadzili za kupę kasy (10 mln za sezon) podstarzałą, kontuzjowaną gwiazdkę z Europy (Frederick Ljungberg), dołożyli paru weteranów światowych boisk (Kasey Keller, Tyrone Marshall) i wypełnili luki bardzo zdolnymi młodymi zawodnikami. "Bardzo zdolnymi" być może robi różnicę, bo Seattle na razie wygrywa, gra porywający futbol i nie potrzebuje do tego zdrowego Ljungberga. David Beckham grający w Sounders to hybryda złożona z kilku zawodników - Ljungberg dopiero wraca po kontuzji, ale nikt go nie pogania, w spokoju będzie mógł wejść w sezon - półgodzinny debiut w ostatni weekend, w meczu z Real Salt Lake, był tego dowodem - Seattle wygrało 2:0 a Szwed nie musiał świecić. Na razie chodzi o to, żeby jego koszulki się sprzedawały. W innych aspektach jest skutecznie odciążany przez kolegów spełniających inne "beckhamowe funkcje" - kontaktami z mediami i mentalnym przywództwem w drużynie zajmuje się były bramkarz reprezentacji USA, Kasey Keller, a pięknymi bramkami i tworzeniem kultowych historii zajmuje się Fredy Montero. 

Młody Kolumbijczyk, swoją drogą, ma szanse zostać pierwszoplanową gwiazdą MLS - na razie w dwóch meczach strzelił trzy bramki. Kto wie, może za rok okaże się, że koszulki Ljungberga nie są Sounders już potrzebne. Co wtedy? Szwedowi pozostanie chyba tylko AC Milan.

Copyright © Agora SA