Pingwin - serial obyczajowo-sportowy: Jak anioła głos...

Zapraszamy na piąty odcinek sitcomu czytanego, w którym oprócz czytania ważne jest również mówienie, z Bożą pomocą. I dobre samopoczucie też jest ważne. Ps. Przepraszamy za opóźnienie. Problemy techniczne, niezależne od Roberta i spółki.

Miejsce akcji:

Mała speluna na małym osiedlu dużych bloków w dużym mieście. Speluna o wdzięcznej nazwie Pingwin, wdzięcznym personelu i wdzięcznej załodze stałych bywalców.

Występują:

Janusz - właściciel i barman Pingwina, emerytowany wuefista, niespełniony chodziarz. Potrafi godzinami o sporcie, ale potrafi też wiele innych ciekawych rzeczy - na przykład świetnie wykonuje moonwalk.

Muczi - do Pingwina zagląda dość często, ale to nie tylko kwestia piwa. Muczi poi się obecnością przyjaciół, którzy pomagają mu w pokonywaniu zakrętów życiowych, często związanych ze złym wyjściem z progu.

Ejsi - niezależnie od rozwoju sytuacji, nie złapiesz go na spalonym. Nie ogląda sportowych transmisji do końca, bo zawsze zasypia. Jest to jednak ignorancja pozorna - Ejsi ma teczki na wszystko, co go otacza.

Wiki - niezastąpiona w rozstrzyganiu spornych kwestii. Potrafi schłodzić gorącą głowę Mucziego, Ejsi tylko wobec niej tępo ripostuje, a Janusz po prostu chce ją mieć w swoim barze.

Paweł - słyszał o Adamie Małyszu, Jerzym Dudku, Otylii Jędrzejczak i Olisadebe. Innych sportowców wciąż poznaje dzięki swojej dziewczynie, Wiki, którą kocha wielce.

Niewyraźny Robert

Odcinek 5 - Jak anioła głos...

 - Oglądaliście mecz z Irlandią Północną? Bo na mnie zrobił wrażenie Jeleń... Rozumiecie, co właśnie powiedziałem?

 - Polonus jeden. Trzy lata w tym Auxerre, a już języka ojczystego w gębie zapomniał.

 - No właśnie kurde nie! Przecież śmieją się z niego, że on po francusku ani bé, ani mé.

 - Jezu, ja nie o tym. To znaczy o tym, ale wy wiedzieliście wcześniej, że on tak mówi? Ja przez minutę bałem się to komentować, bo sobie myślę - choroba tropikalna albo jakieś inne cuda. Nie będę się śmiał.

- On tak zawsze miał. Sepleni po prostu. A nauczycielkę od francuskiego załatwili mu już 3 lata temu. Widać, przeszkadza mu ta wada wymowy.

 - Powinni człowieka ostrzegać. Siedzę sobie przed telewizorem, spodziewam się, że zaraz usłyszę tembr Gmocha w studio, a tu zupełnie inny rejestr. Trochę, jak słuchać płyty Cool Kids of Death i nagle pojawia się ten chłopczyk z Domowego Przedszkola.

 - Współczuję. Tego słuchania Cool Kids of Death znaczy się.

- Zostaw Irka w spokoju. Dobry chłopak. Skromny i koleżeński.

 - Niby jak, mam zapomnieć? To we mnie siedzi. Ciągle go słyszę.

 - Ułóż sobie puzzle z Jeleniem. Są na jego oficjalnej stronie internetowej. Uspokoją cię na pewno. Zresztą, jest mnóstwo innych, gorszych dźwięków, wydawanych przez sportowców i nie myślę w tej chwili o jękach Szarapowej. Najgorsze są takie trafiające podprogowo, do podświadomości. Na przykład monolog Kubicy. Niby zwykły głos nosowy...

 - Oj duży ten nosowy.

 - ...ale jak ta monotonia potrwa dłużej, chcesz wziąć nóż i iść... Jak będziecie przy kompie, wpiszcie sobie w youtube'a "Kubica Belgian GP". Ale wcześniej schowajcie wszystkie niebezpieczne przedmioty, łącznie z paskiem, sznurem i kablem.

 - Fakt, mam tak samo. W ogóle mam wrażenie, że niedługo nastolatkowie będą buntowali się przeciw światu nie dlatego, bo słuchają Rammsteina i Marylina Mansona, ale dlatego, bo usłyszeli o jeden wywód Kubicy za dużo.

 - Cieszcie się zatem, że Kubica-gbur, z dziennikarzami prawie nie rozmawia.

 - A ja widziałem taki inny wywiad z Kubicą. Taki śmiechowy. Coś tam, że wyjmował miód z ucha i że idą w otwartym Polsacie, i że Kovalainena to on pier...

- Pawełku, mówisz o tym wywiadzie, w którym za głos Kubicy podłożono syntezator mowy Ivona. Mnie nie śmieszył.

 - O! Weź do mnie zadzwoń Wiki.

- Po co?

 - No weź, bo mam od wczoraj nowy dzwonek i idealnie pasuje pod temat rozmowy.

 - Nie mów, że masz grzebiącego w uchu Kubicę.

 - Lepiej. Dzwoń Wiki.

- Dzwonię...

 - O ja...

 - To jest ten syntezator mowy?

 - Czad, no nie?

 - Zair raczej! Toż to mówi Dikembe Mutombo!

- Demokratyczna Republika Kongo, jeśli już, i faktycznie - Mutombo ma głos nie z tej ziemi. Ale jak dla mnie, to za ostre, nie słucham death metalu.

 - Ten Mutombo to dużo pije, co?

 - Coś ty, nie pije, buduje szpitale w Afryce, głos ma od Boga.

 - Od razu mi się Andrzej Strejlau przypomniał.

 - No no, "taaak sie graa w nowoczeesnee piłkee". Myślisz Ejsi, że on też ma ten głos od Boga?

 - Wątpię. Nie słyszałem, żeby zbudował jakiś szpital w Afryce. Janas też ma taki głos - zawsze sobie myślę - kolejny papieros upodabnia mnie do Janasa o 5 minut.

- Macie tak czasem, że długo, długo znacie jakiegoś sportowca, a później słyszycie jego głos i jesteście w szoku, bo inaczej sobie wyobrażaliście?

 - Musiałbym wam opowiedzieć o Jeleniu, ale wydaje mi się, że już...

- Bo ja tak miałam wiele razy. Na przykład Sebastian Świderski. Byłam przekonana, że on jakimś tenorkiem będzie zasuwał, a tu taki basista. I odwrotnie miałam ze Świerczewskim. Chłopak podskoczyłby nawet Gołocie. A głosik taki, jak wokalista Feel.

 - A co? Koleś o cienkim głosie nie jest w stanie dowalić Gołocie? Albo przynajmniej nie jest w stanie zrobić tego w trzy sekundy?

- No żebyś wiedział, że w boksie cienki głos przeszkadza. Pamiętacie Rżanego na Igrzyskach w Atenach?

 - Weź mnie nie przypominaj...

- No właśnie. Bił się o medal i przez cały pojedynek wygrywał, ale w ostatniej rundzie przeciwnik doszedł go i wyprzedził w punktach. Rżany myślał, że nadal prowadzi i zamiast boksować, unikał walki.

 - Pamiętam, masakrejszyn - cała sala wie, krzyczą nawet "przegrywasz!" - a jedynymi osobami nieznającymi wyniku są akurat - nasz bokser i jego trener. Gong, Rżany ręce do góry, brakowało tylko, żeby zaczął krzyczeć "ejdrieeeeeeeen".

- Pamiętam wypowiedź trenera, który tłumaczył się potem. Że w polskim narożniku wynik znał inny bokser, Andrzej Liczik, ale akurat był zajęty nagrywaniem walki na kamerę, a nawet gdyby chciał Rżanego poinformować, to on i tak by nie usłyszał, bo ten Liczik ma cienki głos.

 - Jak ktoś się nazywa Liczik, to nawet pasuje do niego cienki głos.

 - To co powiesz o głosie kogoś, kto się nazywa Rżany?

 - A propos zaskakujących głosów - znajomy dziennikarz mi opowiadał, że miał się umówić na wywiad z Czarkiem Kucharskim. Dzwoni do niego i co słyszy? Jak anioła głossssss...

 - Czyli też od Boga?

 - Kucharski ma całkiem normalny głos!

 - Nie skumałeś. Kucharski miał w telefonie funkcję "granie na czekanie".

- I ustawił sobie piosenkę Feela?

 - Bingo.

- Mówiąc "inaczej wyobrażałam sobie głos sportowca", nie miałam na myśli "inaczej sobie wyobrażałam ulubioną piosenkę sportowca".

 - A jak sobie wyobrażacie głos Kusocińskiego?

 - To proste. Taki jak miał Himilsbach. Przecież oni byli identyczni.

- Może zabawimy się w skojarzenia? Z czym wam się kojarzy głos Jelenia?

 - Z kroplami rzęsistego deszczu, rozbijającymi się o taflę jeziora Śniardwy. A z czym wam się kojarzy głos Kubicy?

 - Z silnikiem. Serio. Z samochodem zostawionym na wolnych obrotach, na parkingu w Sokołowie Podlaskim.

 - A głos Mutombo?

 - Mi się kojarzy z syntezatorem mowy Ivona, choć nigdy nie słyszałem syntezatora mowy Ivona. A Strejlau i Janas?

 - Pół litra i dwudziestu w paczce rozbójników.

 - A mi się kojarzą z głosem Roberta.

 - Roberta? Przecież Robert ma właśnie głos jak wokalista Feela.

 - Dla mnie Robert ma raczej głos jak Robert Kubica.

- Robert ma zupełnie inny głos. Nie wiem, skąd macie takie dziwne skojarzenia.

 - No właśnie. Raczej jak Himilsbach.

 - ...

Koniec

Autorzy Pingwina , Spiro&Kostrzu, piszą również blogi, na które serdecznie zapraszają tych, którym jeszcze mało.

SokratesLjoekelsoey.blox.pl

StanyOpisowe.blox.pl

Copyright © Agora SA