Masochizm
Kiedy chce się kogoś ośmieszyć, często przypina mu się do pleców karteczkę z napisem ''kopnij mnie''. W przypadku sportowych masochistów dopisuje się na niej ''ja bym siebie kopnął''.
Przykład #1
Przykład #2
Przykład #3
Marnotrawstwo
W biblijnej przypowieści o synu marnotrawnym, tytułowy syn powraca do domu ojca, który wybacza mu tytułowe marnotrawstwo. Gdyby jednak syn zamiast pieniędzy i nieposzlakowanej opinii zmarnował stuprocentową sytuację na zdobycie gola/punktów, zamiast słów ''będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się'' , mógłby usłyszeć ''jakżeś ty synu mógł to sp***'' . No właśnie. Jak?
Przykład #1
Przykład #2
Przykład #3
Samobój
Teoretycznie samobój to najgorsze co się może przytrafić w sporcie zespołowym. Jedyne co łagodzi wymowę takiego zagrania to fakt, że często nie wynikają one z głupoty, tylko z ferworu walki i jednego niefortunnego odbicia piłki. Chwały jednak nigdy nie przynoszą. Przynajmniej nie w tradycyjnym tego słowa znaczeniu.
Przykład #1
Przykład #2
Przykład #3 (zwróćcie uwagę na zachowanie strzelca)
Janusz Jojko
Bo czasem słowo ''samobój'' nie wystarczy.
Nurkowanie
Nie będziemy pierwszymi, którzy rzucą kamieniem. Niech zrobią to może ci, którzy nigdy nie mieli na twarzy wymuszonego uśmiechu na widok przyjeżdżającej w odwiedziny cioci. Ale wszystko, a zwłaszcza udawanie, musi mieć granice. Są bowiem sportowcy, którzy na boisku wyprawiają rzeczy będące odpowiednikiem pierdnięcia w windzie i powiedzenia jedynemu (oprócz nas) jej pasażerowi ''to nie ja''.
Przykład #1
Przykład #2
Przykład #3
Przedwczesny tryumf
Są frazesy, o których nie można nigdy, pod żadnym pozorem zapominać. Nigdy nie mów nigdy. Kto pod kim dołki kopie ten sam w nie wpada. Najpierw spodnie potem buty. Dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe. A gdy sportowiec zapomina o tej ostatniej prawdzie, bardzo często musi się potem wstydzić. Nawet jeśli nie ma w pobliżu żadnej piłki.
Przykład #1
Przykład #2
Przykład #3
Upadek
Podobno kiedy Bóg stworzył człowieka, pierwsze co zrobił, to podstawił mu nogę, żeby zobaczyć jak wywija orła. Najstarsza forma rozrywki ma się dobrze do dziś, także w sporcie. Potknięcia i widowiskowe upadki zdarzają się niby każdemu, ale jeśli zdarzają się sportowcowi jest jakby trochę śmieszniej. W końcu od wybitnych atletów warto wymagać nieco lepszej koordynacji ruchowej. Od sędziów (przykład #3) jej nie wymagamy, po prostu cieszymy się z ich nieszczęścia.
Przykład #1
Przykład #2
Przykład #3
Odzieżowa wpadka
Co prawda nie szata zdobi człowieka, ale jak cię widzą, tak cię piszą. A jak przydarzy ci się jakaś odzieżowa wpadka, to nie dość, że widzą, to jeszcze więcej piszą i na dodatek robią zdjęcia . Najbardziej klasyczna wpadka to przypadkowa golizna, choć jak pokazuje znajdujący się poniżej przykład #2, to nie najgorsze co może się przydarzyć sportowcowi. No i jeszcze te spodenki...
Przykład #1 (właściwe ujęcia od 1:45)
Przykład #2
Przykład #3
Interwencja mamy
Wyobraź sobie, że jesteś sportowcem. Właśnie przypadkowo uderzyłeś się w krocze i skręcając się z bólu zmarnowałeś stuprocentową sytuację. Potem próbując wymusić faul strzeliłeś samobója. Odegrałeś się chwilę później, ale w momencie gdy wykonywałeś trzecie salto ciesząc się z udanej akcji, sędzia ją anulował. Z wrażenia potknąłeś się, a gdy upadałeś pojawiły się problemy ze spodenkami. Leżysz i myślisz - gorzej być nie może. I wtedy do akcji wkracza twoja mama...
Która z tych sytuacji jest według Was najbardziej wstydliwa dla sportowca? Głosować.
kostrzu