Pamiętacie? Dawno, dawno temu, był taki utalentowany, młody bokser - Przemek Saleta. Zdjęcie sprzed 14 lat rządzi (tak, to czego wam brakuje, to tatuaże).
KUBA ATYS
Z czasem (tak bywa) bokser Saleta był już mniej młody, ale w pięściarstwie radził sobie nie najgorzej.
Gdy Saleta ogłosił, że spróbuje swoich sił w Konfrontacji Sztuk Walki, jedni nie dawali mu większych szans, inni wierzyli w sukces, ale chyba wszyscy byli ciekawi. Zapowiedź walki była co najmniej szumna
a skończyło się... Cóż, na strasznych bęckach.
Może dlatego Saleta zaczął próbować ciut spokojniejszej rekreacji. Bawił pod żaglami (ok, to co widać na zdjęciu , pod sport trudno podciągnąć), tańcował na lodzie
kapif
grywa w pokera (choć z marnym skutkiem: ''Nie powiem, ile już wydałem na karty, ale zdradzę, że wygrałem może z 5 euro...''), promuje szlachetne idee [tu bez szydery] grając w piłkę u boku premiera (swoją drogą, nie sądziliśmy, że będziemy kiedyś linkować stronę Kancelarii Prezesa Rady Ministrów...), a ostatnio w Poznaniu jeździł w pierwszej rundzie Wyścigowych Motocyklowych Mistrzostw Polski.
Saleta startuje w tym sezonie w wyścigach motocyklowych w barwach ekipy Suzuki POLand POSITION. Zespół należy do jego przyjaciela, profesjonalnego zawodnika i Mistrza Polski, Adama Badziaka.
Swój pierwszy wyścig Saleta zakończył na szesnastym miejscu, ze stratą jednego okrążenia do zwycięzcy:
Jedno jest pewne: jak tak dalej pójdzie, Saleta będzie miał duże szanse na igrzyskach w pięcio/siedmio/dziesięcioboju. W końcu za wiele tych dyscyplin do wypróbowania mu nie zostało.