Trener kazał zawodniczkom... przegrać mecz w rzutach karnych

Mark Abboud jest trenerem Minnesota Thunder, żeńskiej drużyny piłkarskiej do lat 12-tu. Jego podopieczne grały mecz z faworyzowaną, rok starszą drużyną w ramach eliminacji do turnieju o Puchar Stanu. Radziły sobie świetnie, po dwóch dogrywkach było 1:1 i doszło do karnych. Wówczas trener kazał dziewczynkom przegrać, bo w dalszej fazie turnieju by sobie nie poradziły.

To trochę tak, jakby Maciej Skorża kazał Wiśle Kraków przegrać eliminacje do Ligi Mistrzów z Barceloną, by nie narażać drużyny na upokorzenie w rozgrywkach Champions League. Takimi przesłankami kierował się Mark Abboud, gdy swoim zawodniczkom nakazał celowanie w bramkarkę drużyny przeciwnej w konkursie rzutów karnych. Przeciwniczki były również reprezentantkami Minnesoty Thunder, ale w rok starszej kategorii wiekowej. Były również uznawane za zdecydowanie bardziej utalentowane.

12-latki posłuchały trenera i po bohaterskiej walce oddały zwycięstwo starszym koleżankom. Po meczu słychać było szloch małych bohaterek, krzyk zbulwersowanych rodziców i mocno bijące serce trenera, który dość szybko uświadomił sobie, że podjął jedną z najbardziej niedorzecznych decyzji w historii niedorzecznych decyzji trenerskich. Tłumaczył się dobrem swojej drużyny, skazanej na pożarcie w dalszym etapie rywalizacji ze starszymi zawodniczkami. Tłumaczył się wolą uniknięcia traumy, a taką właśnie traumą skończyło się to spotkanie. O dziwo wśród rodziców dziewczynek byli nie tylko chcący go linczować, niektórzy rozumieli jego intencje i w razie ewentualnego inpiczmentu, będą stali za Abboudem.

Trener jednak nie będzie walczył o swoją głowę tak zajadle - wręcz przeciwnie. Jest na tyle zdruzgotany swoją głupią decyzją, że zastanawia się, czy po 15 latach pracy trenerskiej nie powinien zająć się czymś innym. Proponujemy pozostać przy futbolu, ale zająć się drużynami wyżej notowanymi w rankingu. Tak, by żaden "teoretycznie lepszy" przeciwnik nie stanął im na drodze do zwycięstwa. Milan? Real? Trenerze, zastanów się nad tym dobrze.

Ps. Jeden z nas doświadczył podobnej historii w swoim dzieciństwie - jego trampkarska drużyna miała szansę na awans do turnieju wojewódzkiego w piłce nożnej, jednak przed finałowym meczem kwalifikacji okazało się, że nawet zwycięstwo nie da awansu do turnieju w Warszawie - szkoła nie ma pieniędzy na zafundowanie wyjazdu do stolicy, tym bardziej nie ma pieniędzy na profesjonalne koszulki piłkarskie, w które drużynę by trzeba było ubrać. Skończyło się blamażem w finale -  nikomu nie chciało się grać dla szkoły, która ofiarowała takie wsparcie. 

Copyright © Agora SA