Benefisy znanych i lubianych: Tomasz Kłos

Sam nastrój benefisowych meczów sprawia, że mocniej tulimy pluszowe misie, nie liczymy pożeranych czekoladek i beczymy głośniej niż na telewizyjnych spotach kampanii przeciwko wykluczeniu społecznemu. Nie każdy ma benefis, poza tym nie każdy ma fajny benefis. No ale nie każdy też jest Tomkiem Kłosem.

W niedzielę na stadionie ŁKS-u odbyło się pożegnalne spotkanie Tomasza Kłosa - jednego z lepszych zawodników jaki przewinął się przez łódzką ekipę w ciągu ostatnich piętnastu lat. O tym, że jest to postać nietuzinkowa to powszechnie wiadomo. Żeby nie powtarzać w kółko tego samego jaki on mężny i waleczny, proponujemy subiektywny przegląd jego dossier:

- Biorąc pod uwagę liczbę rozegranych przez niego meczów w Ekstraklasie (200 spotkań, mimo ponad sześciu lat gry za granicą) i reprezentacji (69A), to tu i tu debiutował stosunkowo późno - odpowiednio w wieku 22 i 25 lat.

- Na początku swej ŁKS-owej kariery często mylił się komentatorom z kolegą z linii obrony - Tomaszem Kłosem. Znaczy Kosem, Tomaszem Kosem. Wspólnie grali w Łodzi dwa sezony siejąc popłoch w gazetowych relacjach.

- W mistrzowskim sezonie ŁKS-u (1997/1998) zdobył 9 bramek, sytuując się tym samym w ścisłej strzeleckiej czołówce ligi (trójka królów strzelców tamtego sezonu ustrzeliła 14 goli).

- Nie dane mu jednak było bić się o Ligę Mistrzów z Manchesterem, ponieważ postanowił spróbować swych sił na Zachodzie. Najpierw w Auxerre (60 meczów, 4 gole, 2,5 sezonu),

potem w 1.FC Kaiserslautern (51 meczów i 5 goli, 3 sezony; w jego barwach zagrał nawet w finale Pucharu Niemiec)

i 1.Fc Koeln (6 meczów, pół sezonu).

- Gdy zbrzydły mu już wojaże wrócił do Polski i pograł jeszcze trzy lata w Wiśle Kraków i półtora roku w ŁKSie. W sumie w polskiej lidze rozegrał wspominane już 200 spotkań i zaliczył 27 trafień, z czego zdecydowaną większość po uderzeniach głową. W kolekcji ma 3 mistrzostwa Polski (jedno w Łodzi, dwa w Krakowie).

- W reprezentacji Polski debiutował u Wójcika podczas niefortunnego wypadu do Paragwaju . Później grał już regularnie, zarówno u Engela jak i Janasa...

- ... do czasu. Bowiem, mimo że Kłos rozegrał w kadrze 69 meczów, to nie miał zbytnio szczęścia do dużych imprez. Na MŚ 2002 zagrał niecałe dwa mecze - z Koreą wszedł w 50. minucie za kontuzjowanego Jacka Bąka i potem 89 minut z USA. Na EURO 2004 Polska się nie załapała, natomiast na MŚ 2006 nie został zakreślony przez Janasa podczas telewizyjnego show i niestety musiał obejść się smakiem.

- Nie przeszkodziło mu to ustrzelić w kadrze kilka bramek - czy to z Włochami , Ekwadorem czy  z Azerbejdżanem.

- I tak jednak zostanie przeze mnie zapamiętany przede wszystkim z tej akcji:

Podobno we współczesnych sztukach walki mówi się, że jakiś cios to ''uderzenie z drugiego roku po Kłosie''.

- Ostatnimi czasy pojawiał się również w zaprzyjaźnionych serwisach ze względu na inne aspekty swojego życia, ale to już nie nasza sprawa.

- Poza tym łączy go znajomość z niejaką Goździkową

- Po zakończeniu czynnego życia sportowego, Kłos wziął się za jego aspekty organizacyjno-haerowe. Czyli został menedżerem.

Co do samego meczu benefisowego, to na towarzyskiej stopie spotykały się ze sobą dwie ekipy - mistrzowskiego ŁKS-u z 1998 roku oraz Przyjaciele Tomasza Kłosa. Składy obu ekip i dokładna relacja tutaj . Dość powiedzieć, że wśród zaproszonych znakomitości były takie tuzy jak Lukasz Podolski, Maciej Żurawski, Mirosław Szymkowiak czy Tomasz Iwan. Mecz zakończył się wynikiem 6-5 dla Przyjaciół Tomasza Kłosa. Dla ŁKS-u '98 dwie bramki strzelił nie kto inny jak Tomasz Kłos (nota bene na ostatnie kilka minut zasilił on szeregi swoich Przyjaciół).

Cała impreza się udała i Tomek Kłos na pewno będzie ją miło wspominał. Tak jak większość kibiców będzie miło wspominać jego.

Przemysław Nosal

Copyright © Agora SA