Nie taka vuvuzela straszna...

...jak już ktoś potrafi na niej grać.

Prawdopodobnie największym, choć niekoniecznie przyjemnym odkryciem Pucharu Konfederacji była vuvuzela - trąbka zdecydowanie nadużywana przez kibiców RPA, a brzmiąca jak skrzyżowanie syreny okrętowej i bestialskiego traktamentu jakiegoś przedstawiciela bydła rogatego. Okazuje się jednak, że nie taka vuvuzela straszna. Wystarczy, zaskoczenie, umieć ją obsługiwać.

Zespół muzyczny, nazwany niespecjalnie może orginalnie Vuvuzela Orchestra umie. Ok, może bliżej jej do orkiestry strażackiej niż do Charlie'ego Parkera czy Johna Zorna, ale też po pierwsze - orkiestry strażackie (i inne górniczo-hutnicze orkiestry dętę) mają poczesne miejsce w historii polskiej piłki nożnej, a po drugie podejrzewamy, że i Zorn na trybunach znalazłby niejednego przeciwnika swojej sztuki. W każdym razie Vuvuzela Orchestra na pewno nie rani, a chwilami brzmi nawet zaskakująco przyjemnie.

Vuvuzela Orchestra @ Mandela Challenge 2007 from Pedro Espi-Sanchis on Vimeo.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.