Wayne Rooney i odkurzacz, który straszy

Gdyby żył jeszcze Zbigniew Nienacki to jego kolejna książka miałaby prawdopodobnie tytuł ''Wayne Rooney i tajemnica odkurzacza''. Otóż w mieszkaniu angielskiego napastnika straszy. Co straszy? - zapytacie. Odpowiedź brzmi: oprócz facjaty Wayne`a także samowłączający się odkurzacz.

Od pewnego czasu państwo Rooneyowie są roztrzęsieni - w ich domu samoczynnie uruchamia się odkurzacz. Mało tego, uruchamia się nawet niepodłączony do kontaktu, czym wprowadza w życie Rooneyów niepokój i odbiera radość ich rodzinnemu gniazdku.

Pikanterii całej Aferze AGD dodaje fakt, że Wayne Rooney oprócz serca do gry i odstających uszu znany jest jeszcze z tego, że nie może zasnąć bez dźwięku włączonego odkurzacza. Naprawdę, nie zmyśliliśmy tego, to u piłkarza objaw lekkich zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych, w których pojawiają się pewne niecodzienne czynności przymusowe, tak zwane rytuały.

Swojego Hoovera Rooney odpala zatem także żeby zrelaksować się przed ważnymi meczami. Kiedy akurat nie ma pod ręką tego, co lubi najbardziej, używa suszarek do włosów Coleen i, jak twierdzi, ''sam nie wie, ile ich już spalił''. Pani Rooney nienawidzi z kolei nawyków męża i tępi je jak może, podejrzewamy zatem, że odkurzacz z autozapłonem to po prostu niezwykle cwany i sprytny trik Wayne`a, pozwalający mu na relaks bez utyskiwań żony. A jeśli Coleen nie wierzy niech wezwie Scooby Doo wraz ze swoją wesołą ekipą. Na końcu odcinka i tak okaże się, że pod maską odkurzacza, który straszy kryje się na przykład Paul Scholes.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.