W ostatnim czasie nieco zniesmaczona blogosfera zrobiła sobie odpoczynek od Erin Andrews, a raczej dała jej odpocząć od siebie. Dziennikarka ESPN wraca jednak tryumfalnie na stronach nowego numeru GQ. Poniższe zdjęcia zostały zrobione jeszcze w kwietniu, czyli przed ujawnieniem niesławnej taśmy i gdyby nie ona, napisalibyśmy, że to najodważniejsze jak do tej pory fotki Erin. Dlatego bardzo się cieszymy, że znów możemy sobie na nią popatrzeć, tym razem, za jej zgodą. A zatem ''enjoy'' i miejmy nadzieję, iż niedawny incydent nie zniechęci Andrews do podobnych fajnych sesji w przyszłości.