Największy bad boy koszykówki wróci do NBA?

Kiedy grał jeszcze w NBA, dzieciom nie wolno było wymawiać jego imienia, a gdzie nie przyjeżdżał ze swoją drużyną witały go zatrzaskiwane okiennice i ludzie chowający się po bramach. Teraz Isaiah Rider, najgorszy ze złych i najbardziej bedbojowaty z bedbojowatych koszykarzy w Drodze Mlecznej zamierza powrócić do zawodowej gry po ośmiu latach przerwy.

Rider był jak Jekyll i Hyde - na uczelni znano go pod imieniem J.R., podczas trzech sezonów w Timberwolves zażyczył sobie, żeby zwracano się do niego per ''Isaiah'', później znowu wrócił do ''J.R.''. Problem z koszykarzem był tylko jeden - nie miał dobrego wcielenia, tylko złe i jeszcze gorsze.

Jeszcze na Uniwersytecie Nevady dostał wyrok za napaść na pracownika restauracji. W swoim pierwszym sezonie w NBA (1993/94) z powodu kłótni ze szkoleniowcem zawieszono go na cały miesiąc. Po tym ja pokłócił się z kierownictwem klubu z Minnesoty i skopał kierowniczkę klubowego baru oddano go do Portland. Jeszcze zanim wjechał w granice Oregonu, Rider dał się złapać na paleniu marihuany, posiadaniu telefonu komórkowego, który był tak przerobiony, że dzwonił na rachunek kogoś innego i nielegalnym hazardzie.

W Trailblazers nie było dużo lepiej - znów marihuana i łącznie 12 meczów zawieszenia w ciągu trzech sezonów za różne incydenty - ale i tak lepiej niż w Atlancie. Tam już koszykarz znany wcześniej jako Isaiah szalał na całego - marihuana po raz kolejny, spóźnianie się na treningi, spóźnianie się na mecze, bójki, publiczne obrażanie władz klubu, kłótnie z trenerem.

Jeśli ktoś myślał, że na emeryturze (fakt, że nieco przedwczesnej, na którą przeszedł w wieku 30 lat w 2001) Rider się uspokoi - mylił się. Już jako ex-koszykarz zarobił w ciągu paru lat wyroki za porwanie, posiadanie kokainy, znęcanie się, napaść na funkcjonariusza, składanie fałszywych zeznać, prowadzenie auta bez prawa jazdy, kradzież samochodu, a prawdopodobnie także spowodowanie czarnych plam na Słońcu.

Nie zrażony tym Jay Bowdy, właściciel drużyny ligi ABA North Texas Fresh zamierza sprowadzić Ridera do swojej drużyny. Może zdaje sobie sprawę z tego, że nic nie jest w stanie wpłynąć źle na ekipę, która ma takie logo.

Podobno w meczach przedsezonowych chcieliby też widzieć u siebie Ridera New Jersey Jets. Nikomu najwyraźniej nie przeszkadza to, że Isaiah, J.R., Marian czy jak tam się teraz nazywa koszykarz, to jedna z najbardziej niezrównoważonych istot, jakie stąpały kiedykolwiek po parkietach NBA. A do tego od ośmiu lat nie miał kontaktu z zawodową koszykówką. Wszyscy zapominają też o tym, że choć Rider potrafił kiedyś rzucać 20 punktów na mecz i grać tak

to w NBA osiągnął niebagatelną średnią 450 punktów na jeden wyrok. Ale tak naprawdę, gdyby się tylko udało, cieszylibyśmy się z jego powrotu - to jeden z ciekawszych koszykarzy, jakich pamiętamy z dzieciństwa.

Copyright © Agora SA