Paul Gascoigne pobił żołnierza z Iraku

Wielokrotnie stwierdzano, że legendarny piłkarz reprezentacji Anglii już sięgnął dna, a następnym krokiem będzie odbicie się od niego, albo śmierć. Tymczasem Gascoigne wciąż pikuje w stronę otchłani piekielnych. Ostatnio pobił ochroniarza w pubie - byłego żołnierza z Iraku.

Smutne anegdoty o życiu pozapiłkarskim Paula Gascoigne'a są wciąż rosnącym materiałem na książkę i choć wolelibyśmy nowych rozdziałów nie dopisywać, Anglik robi wszystko, by zapomnieć o jego wielkiej karierze sportowej i pamiętać o małej karierce bulwarowej. Damski bokser, alkoholik, autor żartów na poziomie bekania do mikrofonu podczas wywiadu, przyjaciel i oprawca papug na baterie , wreszcie niedoszły samobójca. Do tych przymiotów dochodzi kolejny.

W tym miesiącu Gazza został nakryty w snookerowym pubie w Newcastle na paleniu papierosów. Ochroniarz, Paul Hindle, który już wcześniej zwrócił piłkarzowi uwagę na zakaz palenia w tym miejscu, tym razem wlepił mu czerwoną kartkę. Usunięcie Paula z pubu okazało się jednak ciężką przeprawą.

Ochroniarz, weteran z Iraku, tak przedstawia powyższą akcję:

Przetrwałem Basrę bez zadrapania. Wracam do domu, do Newcastle i zostaję pobity przez Gazzę. Nie mogę w to uwierzyć. Boli jak cholera - cały następny dzień miałem straszny ból głowy. 

Paul Hindle postanowił nie wnosić oskarżenia o pobicie. Z szacunku do legendy? Z litości dla żałosnego pijaka? To historia jak tysiące innych opowiadających o życiu Paula Gascoigne'a w społeczeństwie, wśród ludzi mu współczujących, niepotrafiących jednak mówić jego językiem, myśleć jego głową, jego wątrobą, jego sercem. Nie udało się nawet Mike'owi Tysonowi . Komu się zatem może udać?

Spiro

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.