Carlos Tevez skończy się na mundialu?

Pamiętacie Carlosa Teveza? Tak, tego, który najpierw powiedział, że odchodzi z Man Utd, bo chce więcej grać w pierwszym składzie, a potem po przyjściu do Man City stwierdził, że nie ma problemu z siedzeniem na ławce? Wygląda na to, że w ogóle ma już dość piłki nożnej.

Tak przynajmniej stwierdził w wywiadzie dla argentyńskiej gazety Ole:

Jestem trochę zmęczony taką ilością futbolu. Chciałbym więcej czasu spędzać z rodziną. Dużo już wygrałem - teraz chciałbym zwolnić, mieć trochę spokoju.

Rzeczywiście, trochę Tevez wygrał - szczególnie z Man Utd (w którym mu się nie podobało, bo nie grał), z którym zdobył dwa mistrzostwa Anglii, wygrał Ligę Mistrzów oraz klubowe mistrzostwa świata. I rzeczywiście - w tym sezonie gra sporo. Jest jednym z najczęściej grających piłkarzy Manchesteru City, choć stosunkowo rzadko zdarza mu się spędzić na boisku całe 90 minut.

Co robi zawodnik, który czuje się zmęczony? Cóż, na ogół odpoczywa. Chyba, że nazywa się Ronaldinho - wtedy idzie w miasto i imprezuje całą noc. Albo Adriano - wtedy wyjeżdża do Brazylii i znika. Tevez również wpadł na pewien pomysł. Trzeba przyznać, że dość radykalny:

Przyszło mi do głowy, że jeśli zdobędziemy mistrzostwo świata, mógłbym zakończyć karierę po mundialu.

Przynajmniej część redakcji Z Czuba właśnie zaczęła mocno kibicować Argentynie na przyszłorocznym mundialu. W końcu okazja do zobaczenie, jak mistrz świata kończy karierę w wieku 26 lat nie zdarza się co dzień.

Choć niejeden piłkarz odgraża się, że po wygraniu czegoś zrobi coś dziwnego - zgoli głowę, zapuści wąsy albo zrobi striptiz na środku boiska - nawet w takim towarzystwie Argentyńczyk zdecydowanie by się wyróżnił. Szczególnie, gdyby swoją decyzję o zakończeniu kariery ogłosił zaraz po finale - stojąc nago na środku boiska z wąsami za to bez włosów.

Copyright © Agora SA