Jak do tej pory wyniki Pucharów Narodu Afryki rozgrywanych w latach mundialowych przekładały się bowiem na rezultaty afrykańskich drużyn na MŚ tak samo jak skoki cen peruwiańskiej miedzi.
Wszystko zaczęło się od pierwszego reprezentanta Czarnego Lądu ścierającego się z pozostałymi kadrami z planety Ziemia czyli Maroka w 1970 (prawa do ekranizacji historii pod tytułem ''Maroko kontra reszta świata'' ma wykupić James Cameron, w jego filmie Marokańczycy będą wielcy, niebiescy i opływający w bogactwa naturalne, a przed zakusami Amerykanów uratuje ich facet na wózku). Jak na totalnego debiutanta piłkarze z Maghrebu poradzili sobie całkiem nieźle, remisując z Bułgarią 1:1, przegrywając z RFN zaledwie 1:2 i, fakt faktem, dostając lanie od Peru 0:3. W PNA wtedy nawet nie zagrali. Cztery lata później mundial w Niemczech gościł za to serdecznie zwycięzców mistrzostw Afryki - reprezentację Zairu. Gościł na tyle skutecznie, że zszokowani wszechobecnym Wurstem przybysze, zanim się zorientowali, to już zajęli ostatnie miejsce w grupie (za Brazylią, Jugosławią i Szkocją), zarabiając 15 bramek w plecy i nie strzelając ani jednej.
Puchary Narodów Afryki 1978 i 1982 wygrywała Ghana, nie kwalifikując się jednak ani razu na MŚ, dzięki czemu piłkarze tego kraju uniknęli starcia z odpowiednio Jackiem Gmochem i jego szczęką oraz z Antonim Piechniczkiem. To by tłumaczyło, dlaczego tak mało osób z Ghany zarejestrowało się na koniecpzpn.pl. Na argentyńskich mistrzostwach Afrykę reprezentowały Tunezja (jej spotkanie z Gmochem nie zostało oszczędzone,nie wyszła z grupy z Polską, Meksykiem i RFN; na PNA czwarte miejsce), w 1982 zaś Kamerun i Algieria (też nie wyszły z grupy; Algieria na PNA również dopiero czwarte miejsce). Algieria zatrzymała się na fazie grupowej także w Meksyku 1986 , za to Maroko swoją grupę wygrało i odpadło w 1/8 po 0:1 z RFN. W Pucharze Narodów Afryki zajęło oczywiście... zaledwie czwarte miejsce.
W 1990 roku na MŚ Afrykę reprezentowały Egipt i Kamerun czyli oba zespoły, które w PNA nie wyszły nawet z grupy. ''Faraonowie'' uznali, że ważna jest stabilna forma i we Włoszech powtórzyli ten wyczyn, natomiast Kamerun... Kamerun zadziwił wszystkich. Nie dość, że doszedł jako druga afrykańska drużyna w historii do fazy pucharowej, to jeszcze jako pierwszy przeszedł 1/8 finału, pokonując Kolumbię 2:1. W ćwierćfinale ultraweteran Roger Milla i synowie i spółka w roli, ekhm, czarnego konia narobili strachu Anglikom, którzy pokonali niepokojących przybyszów z Afryki 3:2 dopiero po dogrywce. Dla zczubowej młodzieży - Roger Milla grał tak
1994 to o dziwo zaprzeczenie tezy. Kamerun i Maroko w USA zawiodły, zajmując ostatnie miejsca w swoich grupach. Nie zawiodła za to Nigeria, którą w 1/8 finału ledwo powstrzymali późniejsi wicemistrzowie z Włoch. I ta też Nigeria kilka miesięcy wcześniej PNA 1994 wygrała. Cztery lata później ''Super Orły'' miały bana na grę w Pucharze Narodów od Morza Śródziemnego w Dół, za to do finału rozgrywek dosżło RPA. Żeby tradycji stało się zadość, to samo RPA nie wyszło na francuskim mundialu z grupy, tak samo zresztą jak Maroko i Tunezja. 1/8 finału musiała zadowolić się jak zwykle... Nigeria.
W 2002 Pucharem Narodów Afryki zatrzęsła znakomita trójka Kamerun, Senegal i Nigeria. Drużyny te wspomagane RPA (ćwierćfinał) i Tunezją (nie wyszła z grupy) miały wreszcie podbić glob. Jak się udało? Ano tak - RPA, Tunezja, Nigeria i Kamerun pozwiedzały Azję, rozegrały trzy mecze i wróciły do domu, co zwłaszcza w przypadku ''Super Orłów'' i ''Nieposkromionych Lwów'' było sporą niespodzianką, pokroju odkrycia przez Comę death metalu. Honor Afryki uratował Senegal, rozbijający w meczu otwarcia aktualnych wtedy jeszcze czempionów z Francji, wychodzący z grupy i pokonujący w 1/8 po ''złotym golu'' Szwecję 2:1. Niestety, kto ''złotym golem wojuje i na nazwisko ma Diouf bądź podobnie, od złotego gola ginie'' i w ćwierćfinale jedyny gol, jaki padł był właśnie z tego metalu szlachetnego. Niestety dla Senegalczyków - strzeliła go bowiem Turcja.
Cztery lata później schemat niemal się powtórzył - cztery afrykańskie ekipy nie wyszły na mundialu z grupy (WKS, Angola, Togo i Tunezja), jednej się to udało. Ghana już w 1/8 trafiła jednak na Brazylię, ta zaś trafiła aż trzy razy do ich bramki bez żadnej ghanijskiej odpowiedzi. Zaznaczmy tylko, że z ekip, które do Niemiec pojechały, najwyżej w PNA było Wybrzeże Kości Słoniowej - przegrało dopiero finał po rzutach karnych z Egiptem. Na usprawiedliwienie eskadry Drogby możemy tylko dodać, że u naszych zachodnich sąsiadów już w pierwszej fazie turnieju WKS trafiło na Holandię, Serbię i Argentynę. Nieźle spisująca się w Niemczech Ghana, w mistrzostwach Afryki nie wyszła nawet z grupy.
Łukasz Miszewski