Emmanuel Adebayor wyjaśnia sprawę koszulki Arsenalu

Piłkarski świat przeżywał niedawno Adebayora, który mimo tego, że Arsenal z jego ulubionego klubu stał się... no cóż... nie do końca ulubionym, wystąpił w wywiadzie telewizyjnym właśnie w koszulce ''Kanonierów''. Kibice Manchesteru City zapłonęli świętym oburzeniem, ale jeszcze zanim zaczęto ich gasić, napastnik The Citizens pospieszył z wyjaśnieniem całej sytuacji.

- Dopiero następnego dnia po przebudzeniu zdałem sobie sprawę z tego, że dzień wcześniej miałem na sobie koszulkę Arsenalu. Po ataku w Angoli zostawiliśmy cały swój bagaż w autokarze i uciekliśmy. Nie miałem co na siebie włożyć i pierwsza osoba, którą spotkałem dała mi tę koszulkę. Nie wiedziałem nawet, co mam na sobie. Tego samego dnia nawet zamiast iść spać do swojego pokoju poszedłem do innego. Każdy z nas jest kompletnie zdezorientowany po tym, co się stało. Tak naprawdę nie mamy nawet do końca świadomości tego, co robimy - powiedział piłkarz.

Cóż, czegokolwiek bym nie chciał napisać, nie mogę napisać jednego - że Adebayora nie rozumiem. I że nie życzę wszystkim piłkarzom Togo szybkiego otrząśnięcia się z tego niewątpliwego szoku.

Nie mogę też nie napisać, że pierwsza napotkana osoba dająca Adebayorowi koszulkę właśnie Arsenalu jest niesamowitym zrządzeniem losu, w który musieliby być zamieszani słynący z perfidii i złośliwości futbolowi bogowie. No chyba, że tą ''pierwszą osobą'' był akurat jakiś maniakalny, podróżujący za Emmanuelem przez Afrykę i nie odstępujący go na krok fan ''Kanonierów''.

Ale cóż, przynajmniej po wyjaśnieniu napastnika, uspokoili się trochę wściekli kibice M City. Tak samo jak szejkowie, którzy już wcześniej byli wyprowadzani z równowagi przez Robinho mylącego swój nowy klub z Chelsea oraz swojego dyrektora wykonawczego nazywającego ekipę z City of Manchester Stadium ''Manchesterem United'' .

Wszystko o Pucharze Narodów Afryki przeczytacie na Sport.pl.

ŁM

Copyright © Agora SA