Turniej hokejowy kobiet na igrzyskach jest bez sensu

Wydawać by się mogło, że najbardziej pozbawioną sensu dyscypliną olimpijską jest kombinacja norweska, gdzie blisko skaczą, wolno biegają, a do tego jeszcze nie zawsze wygrywają w niej Norwegowie. A jednak nie. Najbardziej irracjonalny jest turniej hokejowy. Fanatyków gumowego krążka uspokajam - turniej hokejowy kobiet.

Nikt chyba na świecie nie wie dlaczego w tym turnieju uczestniczą jakieś inne drużyny, oprócz tych, które powinny wystąpić w rozegranym od razu finale czyli Kanady i USA. Teoretycznie istnieje podejrzenie, że po to, żeby było komu na szyi zawiesić brązowy medal, ale co to za radość z jakiegokolwiek krążka, jeśli wcześniej oberwało się dwukrotnie od któregoś z finalistów po (tu wstaw liczbę dwucyfrową) :0.

Tak, prawdziwa rywalizacja w hokeju pań zaczyna się bowiem w ostatni dzień turnieju, kiedy to Kanadyjki i Amerykanki mierzą się w wielkim finale. Jakakolwiek inna obsada decydującego o złocie meczu jest niczym więcej jak niespodzianką. Sporą niespodzianką. OGROMNĄ niespodzianką.

Kobiety w ochraniaczach, kaskach, ale za to bez szacunku dla integralności cielesnej rywalek pojawiły się na igrzyskach po raz pierwszy w Nagano. Już wtedy było wiadomo, kto będzie rządził - jak zwykle i niezmiennie Elżbieta II . Team Nieszczerbate USA wygrywał w fazie grupowej z Chinami (5:0), Szwecją (7:1), Finlandią (4:2), Japonią (4:0) i Kanadą (7:4), by potem pokonać tę ostatnią jeszcze raz 3:1 w finale. Z kolei rzeczony Team Canada Z Talią, oprócz dwukrotnej porażki ze Stanami zanotował na swoim koncie same zwycięstwa - z Finlandią (4:2), Szwecją (5:3), Chinami (2:0) i Japonią (13:0).

Po igrzyskach przyszedł czas na wyciąganie wniosków. Wniosek pierwszy brzmiał ''Hokej bez ostrych wejść ciałem to jak biathlon bez naboi lub snowboard bez snow''. Wniosek drugi ''Najlepsze na świecie są USA i Kanada''. Wniosek trzeci był do wewnętrznego użytku hokeistek z ekipy Klonowego Liścia i zakładał, że trzeba ostro trenować, by wyprzedzić na lodowiskach sąsiadki zza miedzy. Gigantycznej miedzy.

Kanadyjki zacisnęły więc zęby na ochraniaczach, mocniej chwyciły kije, odebrały dzieci z przedszkola i na kolejnych igrzyskach w Salt Lake City nie miały już litości. W fazie grupowej skończyło się na 7:0 z Kazachstanem, 7:0 z Rosją i 11:0 ze Szwecją. W tym samym czasie Amerykanki gromiły Niemki (10:0), Chinki (12:0) i Finki (5:0). W półfinale Ameryka Północna nie dała szans Skandynawii - dziewczyny znad Wielkich Jezior pokonały Finlandię 7:3, a te spod Wielkich Jezior Szwecję 4:0. Finał skończył się wynikiem 3:2 dla Kanadyjek .

Cztery lata później nie było dużo lepiej - od 11 do 17 lutego trwała nieustająca masakra przy użyciu kijów, parkanów, krążków i ładnego uśmiechu. Wyniki Team Canada - 16:0 z Włochami, 12:0 z Rosją, 8:1 ze Szwecją. Wyniki Team USA - 6:0 ze Szwajcarią, 5:0 z Niemcami (Niemkami), 7:3 z Finlandią. I nagle stał się cud - gdzieś tam urodziło się dziecko z uśmiechem Aleksandra Owieczkina , Szwajcaria uzyskała na chwilę dostęp do morza, a duch Alberta Einsteina potwierdził, że Bóg nie gra w kości , uzupełniając, że grywa on w hokeja. W każdym razie a propos cudu - Szwedki pokonały w półfinale Amerykanki 3:2, podczas gdy przed Kanadyjkami gładko rozstąpiły się rywalki z Finlandii, przyjmując sześć bramek i strzelając...no cóż, zero. Potem jednak wszystko wróciło do normy, a Szwajcarzy zostali, notabene, na lodzie ze swoimi świeżo zakupionymi jachtami morskimi - 4:1 w finale dla Kanady i 4:0 w meczu o trzecie miejsce dla USA.

Jeśli ktokolwiek miał (ale chyba nikt nie miał) nadzieję, że coś się może zmienić w Vancouver, szybko ją stracił. Klonowe Liściary już w pierwszym spotkaniu pobiły kolejny rekord, rozbijając Słowaczki 18:0, potem popastwiły się także nad innymi państwami na literę ''S'' - Szwajcarią (10:1) i broniącą (haha) srebra Szwecją (13:1). Amerykanki, bez żadnych preferencji alfabetycznych, zaliczyły 12:1 z Chinkami, 13:0 z Rosjankami oraz marne 6:0 przeciw Finkom... Uff. Teraz czekają nas już tylko poniedziałkowe półfinały, bardzo zresztą klasyczne - USA kontra Szwecja i Kanada kontra Finlandia. Będzie ciekawie. Strasznie ciekawie.

I tak, wiem, że na pierwszych zimowych igrzyskach z męskim hokejem Kanadyjczycy (a w zasadzie drużyna Toronto Granites) wygrali wszystkie pięć spotkań i skończyli ze złotem oraz bilansem bramkowym 110:3. Oraz że na każdym turnieju kulania krążka liczy się wyłącznie sześć (Kanada, USA, Finlandia, Szwecja, Rosja, Czechy) w porywach do siedmiu (Słowacja) drużyn. Ale to daje przynajmniej szansę na ciekawe ćwierćfinały. I półfinały.

Nikt też nie wpadł w męskim hokeju na wprowadzenie ''zasady łaski''. A takowa jest rozważana pod kątem startu kobiet w Soczi w 2014 - mecze będą się kończyły automatycznie przy wyniku 10:0. Gdyby wprowadzić coś takiego w piłkarskich eliminacjach mistrzostw świata w Australii i Oceanii, Socceroos kończyliby turniej mając na koncie jakieś 40 rozegranych minut każdy.

Łukasz Miszewski

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.