Historie alternatywne Z czuba: Łyżwiarstwo figurowe polskim sportem narodowym część 2

Jeśli właśnie zauważyliście tytuł, w którym ktoś napisał, że łyżwiarstwo figurowe jest polskim sportem narodowym, znaczy to, że napisaliśmy nowe ''historie alternatywne''. Jeśli dziś jest czwartek, znaczy to, że na Z Czuba pojawiły się nowe ''historie alternatywne''. Tak czy siak, przeczytajcie, nawet jeśli jesteście w Belgii.

W poprzedniej części - Grzegorz Filipowski dalej wycina ribbentropy i dupersznyty, a wraz z nim cała Polska. Mało seksu. Nikt nie ginie, a pościgów samochodowych jak na lekarstwo. Tylko komunizm cierpi z powodu siniaków, bo upadł. Więcej tutaj .

Pierwszą część zakończyliśmy znamiennym ''Dzięki takiemu przeświadczeniu i sukcesom Filipowskiego w potęgę rośnie Polski Związek Łyżwiarstwa Figurowego, który zyskuje coraz większą autonomię. Coraz częściej mówi się o zjawisku znanym powszechnie jako ''Lodowe dziadki''. Co robią, dlaczego są lodowe i są dziadkami oraz jak przejmą władzę nad światem - tego dowiecie się z części kolejnej''. Dlaczego znamiennym? Ponieważ teraz w kilku szybkich punktach postaramy się odpowiedzieć na te pytania. Oto i one (szybkie punkty, nie pytania, te były wcześniej):

1. Robią to, co z reguły robią Lodowe Dziadki - siedzą, są lodowe i knują. 2. Ponieważ ''piaskowe'' i ''leśne'' było już zajęte. 3. Bo za młodu jadły za dużo Werther`s Originals . 4. Metodą prób i błędów.

Nadchodzi rok 1993 i 27-letni już Grzegorz ma wrażenie, że czas już zawiesić łyżwy na kołku.

- Mam już 27 lat i wrażenie, że czas już zawiesić łyżwy na kołku - mówi.

Nie myli się, bo gdyby nie to, że inni zawodnicy zwracają się do niego Mistrzu, to mówiliby ''proszę pana'', a chińskie gimnastyczki nie mówiłyby nic, bo nie wierzą, że ludzie mogą tak długo żyć. Dlatego też gdzieś między zdobyciem mistrzostwa świata w Pradze, a mistrzostwa Europy w Helsinkach Grzegorz pisze oświadczenie o zakończeniu sportowej kariery. Pismo nosem czują zaś Lodowe Dziadki, które w poprzedniej części okopały się w Polskim Związku Łyżwiarstwa Figurowego, a na takie sprawy mają bardzo wyczulony węch. Dziadki powiedziały wszystkim, że idą do kina na ''Park Jurajski'', a tymczasem wysłały tam swoich sobowtórów, a same zamknęły się w pokoju, by spiskować.

- Aleśmy to sprytnie wykombinowali - mówi Dziadek Numer Jeden - No. I nie poszliśmy na ten durny film. Film o dinozaurach - co za bzdura, kto w ogóle chciałby coś takiego oglądać? - odpowiedział Dziadek Numer Dwa - Na pewno będzie klapa, ale porozmawiajmy o tym, po co tu przybyliśmy - stwierdził trzeci Dziadek. Przechodzenie do tego, po co tam przybyli zaczął Dziadek Numer Jeden - Łyżwiarstwo figurowe to obecnie najpopularniejszy sport w Polsce. Uprawiają go miliony osób. Na każdym podwórku robi się ślizgawki, a latem tysiące osób pozbawione ich trafiają do psychologa. Czy wiecie co to oznacza? - zapytał - Że trzeba wybudować lodowiska? - zapytał Dziadek Numer Siedem. Jak tylko to powiedział pozostałe Dziadki spojrzały na niego tak, że wybuchła mu głowa. Kiedy ostatnie odłamki opadły, Dziadek Numer Jeden kontynuował swój wywód. - Otóż oznacza to, że mamy wielki materiał, który możemy całkowicie kontrolować. To kto będzie jeździł na zawody i gdzie zależy od nas. To z kim i za ile podpiszemy kontrakty zależy od nas. Wszystko zależy od nas. - A jak nas zmienią i przyjdą nowi? - zapytał nieśmiało Dziadek Numer Dwa. - I po to tu jesteśmy, żeby zadbać, aby nie zmienili - odpowiada Dziadek Numer Jeden i zaśmiał się tak złym śmiechem, że wszystkie kwiatki w promieniu dwóch kilometrów nagle więdną. - Musimy jednak działać szybko, póki dzięki Filipowskomanii jesteśmy uważani za cudotwórców i rząd zgodzi się na każdą naszą propozycję. - Nawet jeśli zażądamy dostępu do morza? - pyta Dziadek Numer Cztery. Pyta głupio, bo nie czytał poprzednich części naszego cyklu i nie wie, że kwestia dostępu do morza była wałkowana tak często, że przestała już śmieszyć. Narratorzy po krótkiej naradzie ustalają, że za karę mu także wybuchnie głowa, co też dzieje się przy akompaniamencie efektownego ''łubudu''.

I tak po tajnej naradzie jesteśmy ubożsi o dwóch Dziadków i bogatsi o jeden zły plan oraz pewność, że na kinematografii to się Dziadki nie znają. Kiedy Grzegorz skacze, wykręca i generalnie zdobywa, Lodowe Dziadki podsyłają władzom do podpisu szereg papierzysk, dzięki którym ich Związek staje się całkowicie niezależny od jakichkolwiek władz prócz Międzygalaktycznego Związku Łyżwiarstwa Figurowego, w którym zasiadają jednak takie same Lodowe Dziadki, z tym, że znające obce języki. Nikt niczego nie podejrzewa, bo przecież Filipowski tak ładnie jeździ, a oni go tak ładnie przygotowali.

W końcu wśród fajerwerków i huku bitych butelek przychodzi rok 1994, a wraz z nim premiera ''Familiady'' w TVP i ''Przyjaciół'' w NBC. Nikt jednak nie przejmuje się czerstwymi dowcipami prowadzącego i znacznie mniej czerstwymi dowcipami szóstki nowojorczyków, gdyż oczy wszystkich skierowane są na Grzegorza Filipowskiego - największego polskiego sportowca od czasu, gdy trener Jagiełło w meczu pod Grunwaldem pokonał Krzyżaków po raz pierwszy stosując futbol totalny. Na zwołanej przez siebie konferencji prasowej łyżwiarz nie każe długo czekać na swoje oświadczenie

- Plotki o końcu mojej kariery chciałbym uciąć, kończąc karierę - oświadcza. Dzięki temu tekstowi Faith No More nie ma już pomysłu na to, jak napisać swoje oświadczenie o rozpadzie zespołu , przez co nie rozwiązuje się w 1998, tylko gra tak długo, że członki członków kapeli trzeba na scenie przyklejać do członków kapeli taśmą klejącą. Nie jest to jednak kluczowe dla tej opowieści, więc powróćmy do Grzegorza Filipowskiego i jego emerytury...

Wszyscy są w szoku - Grzegorz Why? - pytają. Grzegorz, podśpiewując ''Just Because'' , odchodzi. Gdy opada pokonferencyjny pył, wszyscy zastanawiają się czy istnieje życie po śmierci i sport po Filipowskim. Ktoś jednak przypomina sobie, że istnieje Polski Związek Łyżwiarstwa Figurowego, a że łyżwiarstwo figurowe to najpopularniejszy sport nad Wisłą, to niedługo powinny objawić się kolejne talenty. Przecież na pewno popularność sportu przekłada się na obiekty treningowe, system szkolenia i ludzi wyłapujących talenty, więc kolejne kręcące piruety gwiazdy niedługo się pojawią.

Lodowe Dziadki słysząc to śmieją się tak długo, aż bolą je brzuszki. Nikomu wyjątkowo nie wybucha głowa, ale to dlatego, że budżet na napisanie tego tekstu był wyjątkowo skromny i wystarczył tylko na dwie eksplozje. Lodowe Dziadki w składzie nie zmienionym w porównaniu do tego, który śmiał się tak długo, zbierają się po raz kolejny. Tym razem jest to zebranie tak tajne, że możemy napisać o nim właściwie tylko jedno zdanie. I jest to właśnie to zdanie ''Tym razem jest to zebranie tak tajne, że możemy napisać o nim właściwie tylko jedno zdanie''.

Tymczasem Grzegorz Filipowski zaszywa się . Zaszywa się po wielu latach nałogowego lizania lodu. Przy okazji zaszywa także Wielki Kanion Kolorado, żeby na świecie już zawsze panował pokój i żadne dziecko nie zrobiło sobie krzywdy, spadając doń z wysokiej skały. Największy z Żyjących (I Nie Tylko) Łyżwiarzy postanawia zacząć komunikować się z ludzkością tylko i wyłącznie przez popularny portal społecznościowy ''Nasze Lodowisko'', gdzie sprytnie rejestruje się jako Filip Grzegorzewski. Doskonale zdaje sobie sprawę, że Lodowym Dziadkom zejdą lata, zanim nauczą się jak zarejestrować konto na tym portalu i kolejne lata, zanim odkryją jego podstęp.

Lodowym Dziadkom schodzą zatem lata. Są to różne lata - ciekawe, mniej ciekawe, przestępne i mniej przestępne. Szukając Filipowskiego w czasie tych lat zaglądają wszędzie - pod parkiet, za kanapę, do szafki z mlecznymi bułkami, a nawet do Goździkowej, która daje im EPO Etopirynę. Wreszcie LD natrafiają na Ważnę Wskazówkę. Dzięki nim Big Ben znowu zaczyna chodzić. Po chwili jednak natrafiają na Ważną Wskazówkę 2 i już wiedzą, że są na tropie. Jako jednak, że to Dziadki i są nieobeznane do końca ze slangiem, ''bycie na tropie'' myli im się z ''byciem na tripie'' (co łączą z Etopiryną), w związku z czym przez dłuższą chwilę siedzą w kółeczku, mają wizję kolorowych reniferów i śmieją się do rozpuku. Tymczasem Polskę bez wieszcza łyżwiarstwa figurowego dopada marazm, depresja i przygnębienie, a lodowiska zaczynają porastać porosty w postaci porostów i kwiatów polnych. To, że Leśne Dziadki znajdą wreszcie Filipowskiego jest jednak kwestią czasu. Chyba.

Czy go znajdą, co z tego wyniknie i czy uda się uratować Polskę, dowiecie się z trzeciej części, która już niebawem na Z Czuba.pl. ''Niebawem'' liczone w dniach wynosi 14.

Andrzej Bazylczuk & Łukasz Miszewski

Copyright © Agora SA