"Chabry z Poligonu", czyli podsumowanie XXI kolejki Ekstraklasy

W sobotnim biegu 2x5 kilometrów do narty Justyny Kowalczyk przyczepił się papier ścierny, przez co straciła szansę na zwycięstwo, ale ponieważ to jednak Justyna Kowalczyk dzielnie odrabiała straty i ostatecznie zajęła miejsce dwunaste. W meczach XXI kolejki Ekstraklasy większość piłkarzy grała tak, jakby do butów przyczepiła im się ''Encyclopaedia Britannica'' w pełnym wydaniu i skórzanej oprawie, trzymana przez szalonego bibliotekarza z hakiem zamiast dłoni.

I nóg nie mieli siły ruszyć, i tego, o co pytał trener Tarasiewicz, a ożywiali się dopiero, gdy dostawali czerwoną kartkę i mogli potruchtać do szatni. Mimo ''obiektywnych trudności'' robi się coraz ciekawiej: strefa spadkowa sięga ósmego miejsca, pięć zespołów bije się o europejskie puchary, a już niedługo mecze na szczycie, które decydować będą o tytule mistrza Polski.

Arka Gdynia - Cracovia 2:0

- Dzień dobry, nazywam się Cracovia i rok temu spadłam z Ekstraklasy. Zaraz zobaczycie, dlaczego. - powiedziała Cracovia i dotrzymała słowa.

W pierwszej połowie długo trwał spór, kto jest bardziej drewniany: sylwetki namalowanych na płocie kibiców, kibice siedzący na trybunach, czy drużyny biegające po gdyńskim granulacie. Szybko okazało się, że piłkarze wygrywają walkowerem nawet z płotem. W drugiej połowie działo się już sporo. Najpierw Mateusz Klich pomylił sobie te takie okrągłe i usiłował urwać głowę Bednarkowi, a potem Tshibamba zrobił różnicę, a następnie Cracovia zdrewniała ze szczętem i nawet popis Mrowca nie obudził jej ze snu srebrnego Salomei. ''Pasy'' dobił Labukas i szkoda, że nie było Lubenowa i Sakalijewa, bo pewnie też by coś wreszcie strzelili. Trener Pasieka miał zarost, sędzia Siedlecki prawie zawsze miał rację, Przemysław Trytko prawie zawsze się przewracał, a piłkarze Cracovii zostali skazani na najwyższy wymiar kary: dłuuuugą podróż powrotną, w czasie której trener Lenczyk najpierw pastwił się grzmiąco, a potem pastwił się drwiąco.

Ruch Chorzów - GKS Bełchatów 1:0

Ciąg dalszy ''czerwonego piątku''. Niezła pierwsza połowa, słabsza druga, a na deser kontrowersja wielkości Gubałówki i żadne tłumaczenia nie pomogą - przez najbliższe dwa lata kibice GKS-u na widok sędziego Karkuta będą zionąć i krzyczeć: ''Lamia, ja ci tego nie zapomnę! Nie zapomnę ci tego. Ale wrócę! I zemszczę się''! Najbardziej żal Łukasza Sapeli, który bronił świetnie i nawet przy karnym zabrakło mu tylko dwóch-trzech centymetrów wzrostu. Jak na mecz walki było sporo okazji i ładnych parad obu bramkarzy, Artur Sobiech zdrożał o kolejne 100k, Grzegorz Baran paradował przez cały mecz z dziwną opaską z literką ''J'' (od ''Jachcęczerwonąkartkę?''), a na deser dostaliśmy wywiad z Andrzejem Niedzielanem, który po złamaniu z przemieszczeniem mówi wyraźniej i składniej niż 99,9 procent piłkarzy bez złamania.

Legia Warszawa - Śląsk Wrocław 1:1

Żyjemy, panowie, biegamy! Podaj mi tam! Dobiegnę! Dobieg... Albo może nie? Tak ciepło jest, tak przyjemnie... Potruchtam sobie. Ale za chwilę. Bo teraz czuję się jakoś dziwnie, jakiś taki słaby jestem... Wstołbyś, Jędruś, i przyniósłbyś ojcu gornuś wody... Podejdę sobie spokojnie, tak po prostu - noga za nogą... Albo nie - postoję. Zaskakująco i energicznie postoję. Energetycznie nawet. Zaraz, zaraz... przecież stałem przez ostatni kwadrans... To może się przewrócę? O, to jest słuszna koncepcja. No to raz... dwa... trzy... Auaa! Panie sędzio, zabił mnie! Urok na mnie rzucił! Bubu mi zrobił! Jak miło tak poleżeć - słoneczko świeci... Czego?... Tak, tak, boli, bardzo boli!

15 minut gry, 80 minut kopaninki i przewracanki (kulminacja w 89. minucie: 4 starcia pod rząd i siedmiu leżących), 4 okazje na gola, bardzo zabawna bramka Choto, obrońcy bujający w różowych obłoczkach i trener Tarasiewicz, który zmienił naczynie, więc żegnajcie, czerstwe dowcipy o bidonach, witajcie, dowcipy o butelkach typu PET.

Korona Kielce - Odra Wodzisław 1:1

Narzekałem na mecz Legii? To przepraszam. Mecz Korona - Odra należał do gatunku ''Odbył się. O, jak to dobrze, że już się odbył''! Wciąż jednak istnieje niebezpieczeństwo, że w przyszłym sezonie odbędzie się także i to dwukrotnie. Gra toczyła się w rytmie chrapania, świstania i innych dźwięków wydawanych przez wyznawców Morfeusza, Michał Zieliński wyprzedzał przeciwników, piłkę, światło i swoje czasy, po czym ''wieńczył'' tyleż radośnie, co bezradnie, Aleksandar Vuković na zmianę dreptał i deptał, ale tym razem nie dusił, sędzia Mikulski dostosował się poziomem, a Jacek Kowalczyk tak się przestraszył wzroku Arkadiusza Onyszko, że chwycił się trzy części ciała równocześnie i pognał do szatni. Korona Kielce zremisowała sama ze sobą, a jasną strona meczu był brak czerwonych kartek.

Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 3:0

Zagłębie Lubin - Polonia Warszawa 2:0

Najpierw powoooli jak żóóóółw ociężaaaale... Zrobiłem sobie espresso i oglądałem dalej. Po kwadransie zaaplikowałem sobie napój puszkowy z gatunku ''Dziwny kolor, dziwny zapach, ale w czasie sesji znika ze sklepów, bo podobno ożywia''. Po półgodzinie zacząłem robić pobudzające pompki, przysiady, a na koniec odbyłem krótki sparring z cieniem. Nie zasnąć, byle nie zasnąć... Aż tu nagle Piątek! Słupek! Ekwueme! Poprzeczka! Gołębiewski! Nie trafia! Z metra! Mierzejewski z wolnego! Sędzia wyrzuca Traore! Gancarczyk strzela! Isailović broni! Melisa! Gdzie jest melisa? Przy strzale Micanskiego z dystansu stałem na baczność, a przy jego golu na 1:0, pieśń ludowa bulgotała mi w letkich, a zimny kompres buchał parą. Kiedy Kędziora dobijał Polonię, stałem już na blacie biurka, waląc się kułakami po klacie i krztusząc się No-Spą. I żeby było jasne - obie drużyny są mi obojętne jak problemy socjalne Burkina Faso i dylematy etyczne kanadyjskich elit naukowych. Do czego człowieka może doprowadzić głód przyzwoitej piłki po trzech sobotnich daniach ligowych...

Piast Gliwice - Polonia Bytom 1:0

Mecz się zaczął, Wilczek strzelił gola i mecz się skończył. Piłkarze Piasta cieszyli się, że wygrywają, piłkarze Polonii cieszyli się, że koledzy z Gliwic się cieszą, kibice cieszyli się, że nie pada i tylko ja byłem głęboko nieszczęśliwy, bo musiałem tę Małkinię oglądać jeszcze przez 78 minut. Sie-dem-dzie-siąt-o-siem! Najbardziej żal mi było Radzewicza, któremu chyba nikt nic nie wyjaśnił i się biedak tak starał, że aż o mało czerwonej kartki nie dostał (a powinien ). Ze względu na szczególną nudę wiejącą z boiska, reszta komentarza odbędzie się za kulisami, a teraz porozmawiajmy o czymś naprawdę ciekawym i dynamicznym. Proces powstawania stalagmitów polega na...

Lech Poznań - Jagiellonia Białystok 2:0

To miał być mecz kolejki i to był mecz kolejki. W obie strony sunął atak za ata... Przepraszam, nie sunął. Po tym czymś, na czym grać przyszło piłkarzom Lecha i Jagiellonii nie dało się sunąć, biegać też było ciężko, a kiedy akcja toczyła się w okolicy ławek rezerwowych, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że zaraz spod mura... spod tego szaroburobroązowozielonego wypłynie jakiś zombiak i zacznie bić piłkarzy po kostkach przyznaną w majestacie regulaminu licencją.

Na szczęście mecz rekompensował wszystko. No, prawie wszystko, bo w pewnym momencie piłkarze zaczęli rekompensować sobie sami i najpierw Thiago Cionek rekompensował Lewandowskiego w kostkę, potem Lewandowski rekompensował Cionka w udo, a trener Probierz i Bartosz Bosacki rekompensowali sobie nawzajem werbalnie. Sędzia Małek siał żółtymi kartkami, dzięki czemu mieliśmy złudzenie, że wiosna i że kaczeńce, poznaniacy - jak to poznaniacy - nie marnowali niczego, a okazji przede wszystkim, zaś Siergiej Kriwiec jeszcze dwie godziny po zakończeniu spotkania widziany był na boisku, jak wytrwale usiłował zdobyć bramkę.

Bramka kolejki

Do tytułu ''bramki kolejki'' kandydował gol Tomasz Jirsaka , ale przyszła Nowoczesna Technika Telewizyjna i zaczęła marudzić, że no nie wie, że może nie całym obwodem, że co prawda skrót i skrzywiona perspektywa, ale te dwa milimetry... Ech, niektórzy w imię Świętej Ekierki byliby chyba nawet gotowi stwierdzić, że o wszystkim decyduje wskaźnik BMI , więc piękną kobietą nie jest wcale Monica Bellucci, tylko pan Władzio z warzywniaka. Na szczęście spór rozstrzygnął Ilijan Micanski , którego bramkę można oglądać na okrągło i to w obie strony with the cherry on the top. W roli cherry on the top - Łukasz Trałka on the bottom.

Cytat kolejki

Adrian Mrowiec: ''Hyyyyyy... hyyyyyyy... hyyyyyyy... hyyyyyy...''

''Już płuca wyplute nie bolą...''

Stefan Majewski: ''Ja uważam, że piłka powinna być ofensywna''

Stefan Białas: ''Szkoda, że niektórzy zawodnicy przeziębiają się już po otwarciu lodówki. (...) Bartek Grzelak już na ławce powiedział, że boli go pachwina''.

A jeden oficer to był ''taki wysoki, że jak wrzucał to kucał''... i skończyło się tylko na katarze.

Sławomir Stempniewski: ''Tutaj widzimy, że sędzia szuka korzyści'' .

Dziękujemy Centralnemu Biuru Antykorupcyjnemu za udostępnienie nagrań operacyjnych.

Ryszard Tarasiewicz: ''A może by zawodników ukarać, co? A wszyscy ruszają dupę''?

Nie wszyscy. Tylko Zganiacz .

Jeźdźcy Bez Głowy

Do stopnia młodszego ułana awansowana zostaje zbiorczo defensywa Śląska Wrocław , która przy bramce Dicksona Choto była zaklęta jak okręt korsarza Palemona i jak on popłynęła.

Do stopnia starszego ułana awansowany zostaje Mateusz Klich , herbu Zerwikaptur, który najpierw mógł, ale nie trafił, a potem trafił, choć nie wolno . Do stopnia starszego ułana awansowany zostaje także Adrian Mrowiec - to ten który tak entuzjastycznie przyklaskuje decyzji sędziego Siedleckiego. I który pół godziny później też wyleci z boiska.

Do stopnia starszego ułana awansowany zostaje Wojciech Skaba i czy ktoś mógłby bramkarzowi Polonii Bytom wytłumaczyć, że ''o kant... potłuc'' to nie polecenie służbowe, tylko metafora?

Do stopnia wachmistrza awansowany zostaje sędzia Jarzębak , któremu składam najserdeczniejsze życzenia miłego pobytu i długiej, owocnej pracy w tak urokliwych miejscach jak Stalowa Wola, Świnoujście i Ząbki.

KS Szacunek (czyli poligonowa jedenastka kolejki)

Jasmin Burić (Lech Poznań) - Piotr Stawarczyk (Ruch Chorzów), Dariusz Ulanowski (Arka Gdynia), Iwan Djurdjević (Lech Poznań), Costa Nhamoinesu (Zagłębie Lubin) - Martins Ekwueme (Zagłębie Lubin), Grzegorz Lech (Korona Kielce), Tomasz Wróbel (GKS Bełchatów), Siergiej Kriwiec (Lech Poznań) - Tomasz Mikołajczak (Lech Poznań), Ilijan Micanski (Zagłębie Lubin)

LZS Badziewko (czyli kolejkowe niewypały)

Paweł Kapsa (Lechia Gdańsk) - Łukasz Tupalski (Cracovia), Andrius Skerla (Jagiellonia Białystok), Łukasz Skrzyński (Polonia Warszawa), Jakub Wawrzyniak (Legia Warszawa - Tomasz Nowak (Polonia Bytom), Jacek Trzeciak (Polonia Bytom), Łukasz Trałka (Polonia Warszawa), - Tomasz Moskała (Cracovia), Michał Zieliński (Korona Kielce), Przemysław Trytko (Arka Gdynia)

''Poligon'' w ''Wygraj Ligę''

Transfery w KS Poligon zostały dokonane zgodnie z zasadami sztuki wojennej i wymaganiami regulaminu, po czym... rozwiały się jak dym. Ani śladu po Pawlusińskim, Bosackim i Tshibambie i ich punktach. Technika jest gupia! Co prawda mógł to być także błąd człowieka, ale ponieważ to ja jestem tym człowiekiem, to jednak ''patrz punkt pierwszy''. Na szczęście transfery w FC Obcol i FC Dreptak udały się... znaczy, niekoniecznie się udały, bo Suworow nie zagrał, Christow nie zagrał, Lacić zagrał, ale fatalnie. Ale ogólnie na plus i to nawet solidny. KS Poligon awansował na miejsce 17 408, FC Dreptak na miejsce 15 203, a FC Obcol na pozycję 11 206, a w dodatku sponsorzy wypłacili premię, więc może zafundujemy sobie po Kriwcu albo chociaż po Jirsaku.

W ''poligonowej'' lidze prywatnej sytuacja zmienia się szybko jak trenerzy w Ekstraklasie - BULLS (lider sprzed dwóch tygodni) już na miejscu siódmym, FC CEYVOLS prezesa CEYVOLA (lider zeszłotygodniowy) na miejscu czwartym, a na czoło stawki wysunęli się ex-aequo prezes bejrut, prowadzący drużynę Celuloza i prezes FURMAN prowadzący FC Melange. Tuż za nimi prezes Golarz, który nie wiadomo, czemu jest Ponury, skoro jego - izwinitie - LosJebakos są przecież na podium. W pierwszej dziesiątce znowu mamy trzy drużyny prezesa bercello, ostatnie, dziewięćdziesiąte miejsce zajmuje zespół dabski prezesa szopena, KS Poligon awansował na pozy... na miejsce numer sześćdziesiąt dziewięć, FC Dreptak - na miejsce pięćdziesiąte czwarte, a przy FC Obcol wyskoczył o siedemnaście pozycji i zajmuje miejsce dwudzieste ósme.

PS okolicznościowe. Pięćdziesiąte drugie urodziny obchodzi dziś klub zachodniopomorskiej IV ligi Sokół Pyrzyce , grający niegdyś przez trzy lata pod jakże wiosenną nazwą ''Ogrodnik''. ''Poligon'' życzy zielono-czerwonym kondycji, szczęścia i sponsora, oraz by - pomijając wynik - każdy mecz zaczynał się tak jak ten z Pogonią Szczecin i był tak samo emocjonujący.

Sześćdziesiąte czwarte urodziny obchodzi Górnik Wałbrzych - klub, który dwukrotnie dotarł do półfinału Pucharu Polski, a w latach 80. spędził sześć sezonów w najwyższej klasie rozgrywkowej (ba! raz był nawet mistrzem jesieni). Dziś Górnik Wałbrzych walczy o awans do II ligi i tego życzy mu ''Poligon''. Doraźnie, bo docelowo życzy powtórzenia sukcesów z lat osiemdziesiątych.

Czterdzieste dziewiąte urodziny obchodzi dawny zawodnik Siarki Tarnobrzeg i Gwardii Warszawa, a obecnie trener Lecha Poznań - Jacek Zieliński. ''Poligon'' życzy odporności na trenerskie stresy, zdrowego serca i tytułu Mistrza Polski (pięćdziesięciolecie byłoby idealną okazją). W części artystycznej wystąpi Łucja Prus i zespół Skaldowie. Problemem poznańskich transferów (''wśród ptaków wielkie poruszenie - ci odlatują, ci zostają'') śpiewająco zajmie się Jacek Zieliński, ale nie ten, tylko ten drugi... a właściwie trzeci... zaś Łucja Prus określi strategię i taktykę Lecha na rundę wiosenną (''Ja jeszcze z wiosną się rozkręcę, ja jeszcze z wiosną się roztańczę'').

Andrzej Kałwa

Poligon to rubryka Z czuba.pl w której Andrzej Kałwa pisze o polskiej ligowej rzeczywistości, która jaka jest - każdy widzi, a niektórzy nawet sądzą, że ją rozumieją.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.