Komu mistrzostwo, komu?

Człowiek nie prorok i od czasu do czasu musi coś przewidzieć. A jeśli człowiek jednocześnie pracuje w serwisie Z Czuba - musi coś przewidzieć błędnie, nawet jeśli nie chce. Na przykład to, jak zakończą się rozgrywki w największych europejskich ligach.

Arsenal zostaje liderem w Anglii, Auxerre we Francji, nawet jeśli na krótko. W Hiszpanii Real wygrywa dziewiąty mecz z rzędu co Barcelona kontruje drugim z rzędu hat trickiem Leo Messiego, we Włoszech z kolei Inter traci kolejne punkty, ale na próżno, bo Milan remisuje również. W Bundeslidze górą niemiecka solidność - jak w zegarku punkty tracą wszystkie trzy czołowe drużyny. Krótko mówiąc - w całej Europie dzieje się dużo, czasami nawet ciekawie i cały czas nie wiadomo kogo na zakończenie czeka aplauz i zaakceptowanie, a kogo będzie się, prawda, krytykować.

Kogo nie korci nigdy, żeby powiedzieć ''a ja wiem, jak będzie'' niech pierwszy rzuci kamieniem. Mnie na ogół nie korci, ale czasami korci i w takich chwilach skłaniam się ku przewidywaniom - czasem opartym na racjonalnych przesłankach, a czasem na przesłankach wybitnie nieracjonalnym. Fachowa wiedza? Phi! Zamiast tego patrzę w szklaną kulę pełną fusów i widzę kto zostanie mistrzem w trzech czołowych ligach. Mistrzem zostanie...

...w Anglii...

W Anglii wiadomo tyle, że o mistrzostwo walczą trzy drużyny - Arsenal, Chelsea i Manchester United. Ten weekend nosił znamiona takiego, o którym z perspektywy czasu mówi się ''i wtedy się wszystko rozstrzygnęło''. Arsenal, okrutnie przez cały sezon obijany przez największych rywali znienacka wskakuje na fotel lidera. Na krótko bo na krótko, ale zawsze. Dnia następnego Manchester wygrywa wyjątkowo ważny mecz z Liverpoolem, a potem Chelsea traci punkty z Blackburn. W efekcie Man Utd wskoczył z powrotem na prowadzenie o dwa punkty wyprzedzając Arsenal i o cztery Chelsea, która ma jeszcze jeden mecz zaległy. Ponieważ jednak nazwa zobowiązuję - zamierzam z tych wszystkich przesłanek wywnioskować, że mistrzem zostanie Chelsea.

Blisko było i dwa lata temu i w zeszłym sezonie choć w obu trzeba było wprowadzać stany wyjątkowe kiedy wylatywali trenerzy i zastępowali ich strażacy. Niekiedy strażacy wybitni, jak Guus Hiddink, ale jednak. Odpadnięcie już w 1/8 finału Ligi Mistrzów, choć bolesne, będzie prawdopodobnie kluczem do sukcesu - Alex Ferguson może być królem rotacji w składzie, ale kadrę ma węższą niż rok wcześniej. Przy tak wyrównanych drużynach każdy gram sił może okazać się kluczem do sukcesu, a dzięki pożegnaniu z Ligą Mistrzów Chelsea tych gramów zostanie więcej. Arsenal? Cóż, wprawdzie Alan Hansen ośmieszył się mówiąc, że niczego nie da się wygrać z dziećmi, ale to były jednak trochę inne dzieci. Tamte zostały zaprogramowane na wygrywanie, a te arsenalskie, póki co, niestety na wieczne się zapowiadanie.

...w Hiszpanii...

Tu sprawa jest prostsza - kandydatów jest dwóch i choć idą łeb w łeb zwycięzca może być tylko jeden. Obie drużyny mają indywidualności, które wygrywają mecze samodzielnie (Leo Messi i Cristiano Ronaldo), obie są wypchane gwiazdami po gardłodziurki, ale Real jest tworem cały czas w budowie, a Barcelona jest tworem skończonym. Co Real dobitnie pokazał w Lidze Mistrzów, gdzie odpadł w swoim niepowtarzalnym stylu - na własne życzenie, kompletnie bez sensu i już w 1/8 finału. Real, po raz pierwszy od wiele sezonów, ma faktycznie dobrą kadrę i faktycznie podwaliny wielkiego zespołu. Nie wszystkie transfery się udały, nie wszystko działa tak, jak powinno, ale niewiele mu brakuje, żeby stać się na powrót Tym Realem. Oczywiście pod warunkiem, że w klubie po raz pierwszy od wielu lat nie zaaplikują drużynie ulubionej kuracji, czyli trenera wyrzucić, połowę zawodników sprzedać i na ich miejsce sprowadzić nowych, nawet jeśli wcale nie będą lepsi. Niemniej - Real skończony, Real gotowy do walki o cele największe, to melodia najwcześniej przyszłego sezonu.

Barcelona tymczasem skończona jest już. Nawet jeśli nie przyprawia o szok estetyczny taki, jak w poprzednim sezonie, jest mądra mądrością zdobywców najważniejszych trofeów. Przetrwała bez szwanku Klubowe Mistrzostwa Świata, co zawsze drużynom z Europy przychodziło z problemami. Już w zeszłym sezonie pokazała, że gra na dwóch frontach jej nie straszna, nie należy więc raczej liczyć na to, że wymęczy ją Liga Mistrzów. Czy jako pierwsza drużyna obroni to trofeum - nie wiem. Ale krajowe mistrzostwo obroni.

...we Włoszech...

Teoretycznie szanse mają trzy drużyny: Inter, Milan i Roma. Roma traci do prowadzącego Interu cztery punkty, Milan punkt. Teoretycznie walka cały czas trwa, bo Inter z ostatnich siedmiu meczach wygrał tylko jeden, ba w sobotę znów tylko zremisował. Milan wskoczyłby na fotel lidera już w niedzielę, gdyby tylko potrafił wygrać z Napoli. Ale nie potrafił. Teoretycznie różnica jest minimalna i wszystko może się zdarzyć. Ale faktem jest, że zapaść Interu musi się skończyć i to musi się skończyć szybko. Warto pamiętać, że już nawet taka rywalizacja jak teraz jest kompletnym zaskoczeniem - w końcu kilka tygodni temu Inter miał dziewięć punktów przewagi i wydawało się, że choćby przyszedł tysiąc atletów i każdy zjadłby tysiąc kotletów, to nie odebraliby Interowi piątego tytułu mistrza Włoch z rzędu.

I dlatego gdybym musiał dziś postawić na kogoś pieniądze - postawiłbym na Inter. Bo dwumecz z Chelsea pokazał, że to drużyna zdolna do rozgrywania meczów wielkich. Bo ze wszystkich trzech rywalizujących ma bezdyskusyjnie najszerszą i najbardziej wyrównaną kadrę. Bo Jose Mourinho potrafił natchnąć swoich zawodników wolą zwycięstwa jakiej dawno w nich nie było - pozwalającą ratować się z opresji i wyrywać punkty w ostatnich minutach, na ciosy wydawałoby się nokautujące odpowiadać błyskawicznie i z siłą jeszcze większą. I nie ma znaczenia nawet fakt, że dla Interu mistrzostwo jest na drugim miejscu po triumfie w Lidze Mistrzów, na który zgodnie chorują prezes Massimo Moratti i sam Mourinho. Taka podzielność uwagi miałaby znaczenie, gdyby Inter miał równego sobie przeciwnika, który nie musi grać na dwóch frontach. Ale nie ma.

Acha, mam tylko jedną prośbę. Zanim pobiegniecie do buka - bardzo uważnie przestudiujcie ten cykl .

PM

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.