Poligon: Po co komu Prima Aprilis? Czyli o znowu stadionach

Najstarsze gołębie powiadają: ''Nie od razu Kraków zbudowano''. Oglądając to, co się dzieje wokół Ekstraklasy w tym mieście, można zrozumieć, czemu nie od razu. Ba! można zacząć zadawać sobie pytanie, jakim cudem Kraków w ogóle zbudowano.

A było to tak... Dawno, dawno temu Wisła i Cracovia doszły do wniosku, że w starych mieszkankach jest im za ciasno i pora wybudować sobie nowe. Wisła postanowiła  postawić sobie domek na miarę odwiecznych marzeń o Lidze Mistrzów, a Cracovia na miarę marzeń o pozostaniu w Ekstraklasie.

- Przepraszam bardzo - wtrącił się prezydent miasta - A może by tak zbudować jeden wielki, nowoczesny stadion miejski, a kluby mogłyby się nim podzielić?

Kiedy opadł kurz, który wzniecili tarzający się ze śmiechu po ziemi kibice i ucichł gromki śmiech mieszkańców miasta, kluby zabrały się za budowę stadionów. Oba miały być miejskie, oba miały być nowoczesne, oba miały kosztować ''zaledwie''. Jako pierwsza zaczęła budowę Wisła Kraków. Wisła była wtedy mistrzem Polski, wicemistrzem była Legia Warszawa, a trzecie miejsce podium zajmowała Amica Wronki. Słucham? Ależ nie. Absolutnie. To było w roku 2004 roku. Wisła budowała, budowała, budowała, budowała, budowała i budowała... Najpierw stadion maił liczyć 20 000 miejsca, potem 25 000. Zmieniały się koncepcje, zmieniały się projekty, zmieniali się nawet architekci i tylko jedno się nie zmieniało, a okoliczna ludność żartowała sobie:

- Znasz najdłuższy kawał o stadionie Wisły? - Nie - Budują.

Projektowana pojemność stadionu wzrosła do 30 000. Fachowcy krytykowali, że projekt jest przestarzały, brzydki i w dodatku niebieski , a Wisła budowała nadal. Zmieniały się rządy, zmieniał się kurs euro, a organizacja EURO 2012 została przyznana Polsce i Ukrainie, a Wisła budowała i to z coraz większym rozmachem - 33 500 miejsc. I nawet kiedy okazało się, że w Krakowie mistrzostw nie będzie - Wisła budowała nadal. W ślady Wisły poszły Gdańsk, Poznań, Wrocław i Warszawa i też zaczęły budować, co Kraków natchnęło słuszną dumą, bo każdy lubi być liderem. Czyli wytykać innym, że go naśladują. Wreszcie zaczęła  budować i Cracovia. ''Pasy'' postawiły na kameralność - zamiast trzydziestotysięcznika -16 tysięcy. Zamiast wyglądu a'la ''Sokół Millenium'' - przytulny grajdołek parę metrów poniżej poziomu okolicznych  ulic i wyrastającyz niego nastrojowy  obiekt: płaski i w paski. Zamiast rur, belek, dźwigarów i udziwnień - gładkość, smukłość i dyskretny hi-tech .

Prace w przy ulicy Kałuży ruszyły po zakończeniu sezonu 2009/2010. Stary obiekt został zdemolowany w imponującym czasie i to bez użycia kibiców, fundamenty wykopano, słupy wbito, trójki murarskie biły rekordy W tym czasie Wisła budowała trzecią trybunę i przygotowywała się do rozpoczęcia budowania czwartej.

- Wszystko pięknie i ładnie, ale gdzie będziemy grać? - zapytali piłkarze obu klubów. - Bo wiecie, liga rusza, mistrzostwo Polski i inne takie miazmaty, a tu murawy nie ma, bramek nie ma, cement w zęby włazi, po strzale piłka leci do wykopu, a trener traci pół godziny na przemowę do betoniarki.

- Przepraszam - stropił się trener - sądziłem, że mówię do libero, bo wiecie dynamika taka podobna i ten brzuszek...

Wisła i Cracovia szukały stadionów. Zgłosił się Tarnów, zgłosił się Sosnowiec, ktoś wspomniał o Stadionie Śląskim, ktoś na wieść o tym gruchnął śmiechem, padła propozycja rozgrywania meczów w Kielcach albo nawet na Słowacji i zrobiło się ździebko absurdalnie. Ostatecznie padło na Sosnowiec. Efekty widzieli wszyscy. Przepraszam, efekty widzieli abonenci Canal+ i Orange Sport - publiczność w Sosnowcu niewiele widziała, bo trybuny od murawy dzielą dwa dni i dwie noce z jedną zmianą koni po drodze. Z drugiej strony, publiczności w Sosnowcu nie było prawie wcale i chyba nawet drużyny z pomorskiej III ligi miały wyższą frekwencję.

''Wracamy do domu!'' - postanowiły oba krakowskie kluby i śpiewając ''Football's coming home'' wyszły z sosnowieckiej niewoli. Niestety, w domu nadal trwała budowa. Wisła Kraków kończyła właśnie trzecią trybunę i była w połowie czwartej, a na Cracovii mury pięły się do góry i dłonie chętne były. Nie, nie - to jest tylko parafraza wielkiego przeboju czasów socrealizmu, a nie aluzja do prokuratury wrocławskiej. W każdym razie stadiony rosły w siłę, ludzie żyli dostatecznie, a grać gdzieś trzeba.

- Do nas! Do nas! - krzyknął Hutnik Kraków, dysponujący dużym boiskiem, trzecioligową drużyną, ambicjami i pragnieniem posiadania stałego oświetlenia. Oraz nowych krzesełek. Oraz dofinansowania z miejskiej kasy, bo przecież stadion na Suchych Stawach też jest miejski. Kluby dość szybko uzgodniły szczegóły: oświetlenie Hutnik miał dostać po Cracovii, krzesełka po Wiśle, a dofinansowania od miasta miał nie dostać, bo kryzys szaleje i miasto ma ważniejsze potrzeby, ale za to Wisła i Cracovia miały Hutnikowi płacić za użytkowanie obiektu.

Początkowo wszystko szło gładko i nikt nie spodziewał się problemów. Oba kluby przegrały swoje pierwsze mecze na stadionie Hutnika, drugie wygrały, szło ku lepszemu i w dodatku przyszła wiosna. Tymczasem...

- Aaaa, moje oczy! - krzyknął piłkarz Cracovii na treningu przed meczem z Ruchem Chorzów - Oślepłem! - Ja też! - wtórował mu drugi - Ciemność widzę! Widzę ciemność! - Przepraszam bardzo - na boisku pojawił się obywatel w pomarańczowej kamizelce z napisem ''Gospodarz obiektu'' - dzisiejszy trening zostaje odwołany z powodu braku prądu. - Jak to ''braku prądu'' - zgrzytnął zębami sztab szkoleniowy ''Pasów''. - Czyli ja widzę! - ucieszył się piłkarz Cracovii. - Braku prądu. Odcięli nam. - wyjaśniał przedstawiciel Hutnika - mamy przejściowe trudności finansowe i zalegaliśmy elektrowni, więc nam odcięła. - Przecież wam zapłaciliśmy za skorzystanie z obiektu, prawda? - zżymnęła się Cracovia - I Wisła Kraków płaciła. - No, ale komornik zajął - odpowiedział stropiony Hutnik. - Dobra, damy wam pieniądze jeszcze raz, specjalnie na prąd - powiedziała Cracovia, której widmo walkoweru w meczu z Ruchem wcale się nie uśmiechało. - Przesłać wam na konto? - Przesłać, przesłać! - ucieszył się komornik. - Ale te trudności to naprawdę przejściowe? - upewniała się Cracovia. - Naprawdę przejściowe - zaklinał się Hutnik, bijąc się w piersi. - Przechodzą z prezesa na prezesa. - Co wy sobie, w kulki gracie? - zirytowała się Cracovia.

W tym momencie Hutnik się rozpłakał i wyznał, że nie tylko w kulki nie gra, ale nawet i w piłkę pograć nie będzie mógł. Pieniędzy nie ma, zawodnicy poodchodzili, licencji nie ma, drużyna niezgłoszona do rozgrywek i pewny awans do II ligi trzeba będzie oddać. A teraz jeszcze przyszedł komornik i zajmuje te ostatnie gorsze, które klub dostaje od Wisły i Cracovii. Miasto nie da, bo buduje stadiony dwóm innym klubom i cóż robić nam biednym

- No dobrze, dobrze, ale my za dwa dni mamy mecz! - zdenerwowała się Cracovia. - Może by coś z tym prądem zrobić w międzyczasie?

Zrobiono. Tylko, że nie z prądem. Hutnik dostał licencję na grę w III lidze.

- Yyy.. no, jakby nie o to nam chodziło - wyjaśniła Cracovia. - Prąd byśmy chcieli. Wiecie: oświetlenie, podgrzewanie, czajniki, pralki, te rzeczy...

Hutnik odparł, że on akurat grał przez całe lata bez oświetlenia i jakoś sobie radził, a teraz ma inny problem, bo udział w rundzie wiosennej to dodatkowe wydatki i niby skąd na to wszystko brać. Może by miasto dało? Miasto powiedziało, że by nie. Hutnik się obraził i powiedział, że jak tak, to niech sobie miasto stadion zabiera, bo Hutnika nie stać na utrzymanie stadionu, drużyny i jeszcze komornika na dodatek.

- To na czym będziecie grać? - zapytało miasto. - Wynajmiemy! - Stadion Hutnika? Przecież właśnie napisaliście, że was nie stać! - zdziwiło się miasto. - To wynajmiemy jakiś inny stadion - odpowiedział Hutnik. - A na inny was stać? - zapytało miasto. - Przecież spływają pieniądze od Wisły i Cracovii - wyjaśnił Hutnik. - Spływają, spływają! - ucieszył się komornik. - Ale przecież spływają za wynajem stadionu Hutnika, prawda? - uściślało miasto. - Prawda - dumnie zgodził się Hutnik - Nasz stadion, nasze pieniądze. - Primo: nie wasz, tylko miasta - doprecyzowało miasto - A secundo: toż właśnie zrezygnowaliście z tego stadionu! - Ale z pieniędzy nie - wyjaśnił Hutnik - Umowa z Wisła i Cracovią jest na okaziciela czyli na Hutnika. - Faaajnie! - ucieszył się komornik. - Miejskich pieniędzy nie mógłbym zająć. - To będzie to światło czy nie będzie? - niecierpliwili się gracze Cracovii. - Będzie kasa - będzie światło! - powiedziała elektrownia. - Będzie światło - będzie kasa! - tłumaczył księgowy Hutnika. - Może wy byście zapłacili? - zasugerowała Cracovia Wiśle - W końcu też tu gracie. - My? - zdziwiła się Wisła - My w tym tygodniu gramy w Bytomiu, a w przyszłym w Warszawie. Możemy zapłacić za dwa tygodnie, ale - i tu zachichotała złośliwie - chyba jednak wy zapłacicie wcześniej. - Faaajnie! - ucieszył się komornik. - Bo wiecie, alternatywą jest walkower - wyjaśniała Wisła.. - Dla Hutnika? - ucieszył się prezes Hutnika. - Dla Ruchu! - wyjaśniająco cieszyła się Wisła. - I dla Jagiellonii - przypomniał PZPN. - Nic nie rozumiem! - cieszył się komornik, do którego dotarło tylko, że pieniądze będą.

Jak wszyscy widzieli, mecz Cracovii z Ruchem odbył się przy blasku jupiterów. Złośliwi poznaniacy opowiadają, że pieniądze przywieziono w tajemnicy przed komornikiem wprost do budynku ''prądowni'', wrocławianie, wychowani na powieściach Marka Krajewskiego, twierdzą, że komornik z gromadą posępnych indywiduów próbował odbić ładunek, warszawiacy nic nie mówią, żeby nie prowokować dyskusji o swoim mieście, w którym też budują się dwa stadiony, w planach jest trzeci, i nie bardzo wiadomo, co dalej, a gdańszczanie po prostu cieszą się, że będą mieli piękną Arenę i jeszcze znalazł się chętny, który ją będzie utrzymywał.

Mecze na stadionie Hutnika na razie są rozgrywane i podobno nie tylko prąd jest, ale i ciepła woda, stadion Cracovii się buduje , stadion Wisły się buduje i drożeje , a Prima Aprilis siedzi w kącie i płacze, bo przy niektórych tematach okołoekstraklasowych czuje się nudnym, smętny i zupełnie niepotrzebny.

PS Przewrażliwionej części Szanownej Wycieczki wyjaśniam, że to nie żaden wredny i skrytożerczy atak, na Kraków, który pięknym miastem jest i drużyny w Ekstraklasie ma dwie. Ale po co się biedzić z wymyślaniem primaapirlisowych żartów, absurdy codzienności są zdecydowanie bardziej... hmm... są bardziej.

Andrzej Kałwa

Poligon to rubryka Z czuba.pl w której Andrzej Kałwa pisze o polskiej ligowej rzeczywistości, która jaka jest - każdy widzi, a niektórzy nawet sądzą, że ją rozumieją.

Copyright © Agora SA