• Link został skopiowany

Z cyklu "myślał indyk o niedzieli": akcja roku, a może nawet wszech czasów

Wydawałoby się, że historia sportu zna już wszystkie chwalące dzień przed zachodem słońca indywidua. Robiliśmy już ranking tych, którym łeb ucięli w sobotę. Robiliśmy zestawienie cieszących się za wcześnie i za bardzo. Teraz jednak wiemy, że historia nie tyle lubi się powtarzać, co lubi się rozwijać, wynaturzać, a z nieczytających jej kart i nie wyciągających wniosków lubi robić frajerów. Frajerami w tym przypadku zostali koszykarze chorwackiej Cibony Zagrzeb...

To, co za chwilę zobaczycie, to końcówka niedzielnego finału Ligi Adriatyckiej pomiędzy Partizanem Belgrad a Ciboną. Po rzutach wolnych wykonywanych przez zawodnika serbskiej drużyny koszykarze z Belgradu, broniący tytułu, prowadzili jednym punktem...

Zawodnicy Cibony wciąż nie mogą się pogodzić z rzutem Dušana Kecmana równo z końcową syreną. Odwołali się od ostatecznego rezultatu sugerując, że akcja została rozegrana po nieprawidłowym wznowieniu (kiedy na parkiecie byli nie tylko koszykarze, ale również działacze i trenerzy). Protest został dzisiaj odrzucony .

Widzieliśmy w swoim życiu mnóstwo buzzer beaterów, widzieliśmy twarze sportowców, którzy przegrywali wszystko w jednej chwili, choć chwilę wcześniej chcieli wskakiwać na najwyższy stopień podium. Tutaj mamy to w pigułce i chyba zbyt prędko nie zobaczymy równie pojemnego materiału szkoleniowego.

Spiro

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany