Historie alternatywne Z Czuba: Jose Mourinho trenerem Barcelony część 3

W świecie rzeczywistym w tym sezonie Inter z Jose Mourinho na ławce wygrał Ligę Mistrzów. W naszym świecie alternatywnym Barcelona z Jose Mourinho na ławce nie wygrała Ligi Mistrzów. Jeszcze. Rządzi za to w Hiszpanii, kilku niewielkich wysepkach na Karaibach i północnej Łomży. Jeśli chodzi o sukcesy w Europie kibice Barcy muszą żyć przeszłością. W ich przypadku przeszłość oznacza 1992, więc nie jest tak źle. Teraz jednak wypadki potoczą się błyskawicznie.

Po zeszłorocznym sukcesie w Primiera Division, Copa Del Rey i Kopa Kopaszewski oraz kilku konkursach karaoke Mourinho obiecuje więcej. Znaczy więcej konkursów. Ale nie tylko - w końcu ma bowiem ochotę wygrać Ligę Mistrzów. Wciąż rozpamiętuje porażkę z Chelsea, która zaskoczyła go tercetem Stam-Ford-Bridge i stara się znaleźć na niego antydotum. Etopiryna nie pomaga, a pomysł ściągnięcia Iana Goodisona i Park Ji-Sunga wydaje się głupi i jakiś taki evertonowski. Wie jednak, że może znaleźć rozwiązanie, w końcu pamięta jak w pierwszej części prezes Nunez powiedział, że jest kimś Specjalnym .

Sezon 2002/03 - Jako ktoś Specjalny postanowił na Ligę Mistrzów wprowadzić korekty w składzie. Pomysły z dwunastoma zawodnikami, czterema bramkarzami oraz ustawieniem 1-10-0-Oby-Samobój nie przeszły, więc postanowił kombinować dalej. Wykombinował jednak to, co każdy trener, czyli transfery. Ściągnął więc Petra Cecha w zamian za Vitora Baię, który od kilku miesięcy był wyraźnie nieszczęśliwy w Barcelonie (głównie dlatego, że zgubił ulubioną opaskę do włosów, a na zgrupowaniach portugalskiej kadry jakiś pryszczaty junior permanentnie podkradał mu żel). Przed sezonem Barcelonę wzmocnili też Stig Tofting, który miał stanowić równowagę dla zbyt owłosionego Puyola i Paweł Sibik - gwiazda reprezentacji Polski z Mundialu w Korei i Japonii.

W lidze hiszpańskiej znów nikt nie jest w stanie zatrzymać Barcelony. W pomocy wymiatają Xavi-Gabri-Sibi (''k'' usunął, żeby lepiej wkomponować się w zespół, przynajmniej fonetycznie), a Kluivert, Saviola i Wiatrak strzelają bramki w ilościach hurtowych. Cała drużyna broni tak, że Cech nudzi się na bramce i żałuje, że odrzucił ofertę Chelsea. Jeśli to nie pomaga na boisko wchodzi Tofting, mówi ''bu'' i przeciwnik ucieka gdzie pieprz rośnie, a w skrajnych przypadkach nawet tam, gdzie tupta nocą jeż.

Równorzędnej walki nie może nawiązać nawet Real, który obrywa tak, że Gran Derbi zamienia się w Gran Destruction Derby i błaga, żeby nie kontynuować tego wątku. Jedynym zespołem, który potrafił zaskoczyć Barcelonę jest beniaminek - Polideportivo Ejido, który potrafił jednak zaskoczyć tylko wyjątkowo paskudnym logo , na którym uwieczniono cały sportowy dobytek miejscowej społeczności. Kiedy jednak tylko zawodnicy Blaugrany przestali podziwiać tę potęgę Painta strzelili szybkie trzy gole i znów wygrali.

W Lidze Mistrzów wszystko toczy się tak, jak zwykle - w grupie gładkie zwycięstwa z Rosenborgami, Slaviami i innym Lyonem. W 1/8 gładko odprawiony zostaje Inter, który kontynuuje swą tradycję niezdobywania Pucharu Europy. Potem jednak czeka mistrz Anglii - Manchester United. Na Old Traford pada remis 1:1 i przed rewanżem na Camp Nou Katalończycy są faworytami. Mourinho zarządza więc obronę totalną, która skutecznie rozbija bezradne ataki ''Czerwonych Diabłów'', a Alex Ferguson pobija rekord świata w nerwowym żuciu gumy. W 90. minucie jednak niesamowitą akcję przeprowadza król strzelców poprzedniego sezonu, hit ostatniego okienka transferowego, sprowadzony z Blackburn Marek Citko. Kibice Barcelony opuszczają stadion mówiąc wiele słów uznawanych za wulgarne. Wielu z nich uważa, że kolejny sezon został stracony

Tymczasem:

- Zawisza Bydgoszcz łączy się z Elaną Toruń. Wybuchają zamieszki, w wyniku których Toruń wylatuje w powietrze i jest dół. Dosłownie.

- Do kin wchodzi ''Titanic 2: The Revenge'' . Wciągający thriller, w którym Jack wraca, by zemścić się na górze lodowej.

- Wychodzi wreszcie ''Duke Nukem Forever''. Okazuje się, że nie było warto czekać.

- Inowrocław zmienia nazwę na ''Inobreslau'', a poznańskie osiedla Zwycięstwa i Wichrowe Wzgórze odpowiedni na ''Jose Mourinho District'' i ''Wichry Namiętności'' .

Sezon 2003/04 - kibiców w Barcelonie zaczynają świerzbić białe chusteczki, którymi dawno nie machali, a najwyraźniej mieliby ochotę. Uważają bowiem, że mistrzostwo Hiszpanii z Barcą potrafiłby zdobyć nawet ten gość z paczki Pringles , który wygląda jak David Seaman. Mourinho zaczyna się martwić. Rozważa sprowadzenie szeregu obrońców, ale UEFA znów upiera się, że więcej niż 11 zawodników nie może jednocześnie grać w tej samej drużynie. Tłumaczenie, że przecież on jest Specjalny zostają zbyte tylko lakonicznym ''no chyba faktycznie''. Głównym posunięciem Jose jest więc kupienie Toftingowi maczugi, żeby wyglądał jeszcze groźniej i przesunięcie do pierwszego składu niejakiego Messiego. Głównie dlatego, że Xavi-Gabri-Sibi-Messi brzmi przynajmniej o jedno ''i'' lepiej niż Xavi-Gabri-Sibi. Aby uspokoić kibiców Jose obiecuje, że obieca zdobycie w tym sezonie kolejnych trofeów.

Dotrzymuje słowa - do mistrzostwa i pucharu Hiszpanii dorzuca tytuł Człowieka Roku magazynu ''Forbes'', który dostał za to, że pokazał światu, iż wiatraki mogą stać się gwiazdami sportu, dzięki czemu tysiące wiatraków na całym świecie zamiast stać zaczęły uganiać się za piłką. Niestety, w Lidze Mistrzów przygoda Barcy kończy się już w 1/8, gdy w decydującym momencie rewanżowego meczu z AC Milan piszczel Inzaghiego odłączyła się od swojego właściciela i popisała niesamowitą akcją indywidualną, która zdecydowała o tym, że kibice w Katalonii coraz intensywniej odkurzali swoje białe chusteczki.

Tymczasem:

- Polska wysyła Funky Filona na konkurs Eurowizji. W efekcie całą Europa przysyła do Polski miliony dolarów i błaga, żeby go stamtąd zabrać.

- Ukazuje się ''Duke Nukem Forever 2''. Fani twierdzą, że zamiast wydawać tak często gry z Księciem programiści powinni przysiąść trochę dłużej, by popracować nad jakością.

- Okinawa oficjalnie przestaje być japońską wyspą i staje się pojęciem z akustyki na określenie skali głosu Mike`a Pattona .

- Powstaje termin ''achondroplastyk'' odnoszący się do malarzy tworzących pejzaże z karłami.

Sezon 2004/05 - Mourinho w końcu dopina swego i wygrywa z Barceloną Ligę Mistrzów. A zaraz potem z Celtikiem Glasgow, Spartą Praga i dziwnym tworem o nazwie Poloniawarszawa . Potem uznaje, że gra ''UEFA Champions League 2004-2005'' już mu się znudziła i bierze się do trenowania prawdziwych piłkarzy. I Pawła Sibika.

Tymczasem portugalski trener zauważa, że rozbestwił mu się trochę młody Messi. To znaczy urosły mu włosy na plecach i zaczął jeść banany bez obierania, a w okolicach klubu znikają w tajemniczych okolicznościach listonosze, po których zostają tylko torby na listy. Dodatkowo Argentyńczyk zaczyna strzelać nieprzyzwoite wręcz liczby bramek, aż dochodzi do specjalnego zebrania ONZ, na którym Messi zostaje wpisany na listę zakazanych broni konwencjonalnych. Piłkarza porywa Al-Kaida i domaga się wpisania w jej nazwie ''Q'' zamiast ''K'', w przeciwnym razie nie zawaha się pokonać 5:0 Malagi. Wszyscy ignorują jej żądania. Mourinho po zniknięciu argentyńskiego talentu zauważa wprawdzie dziurę w składzie, ale szybko zakleja ją silikonem. Niestety do końca sezonu Pamela Anderson nie zdobywa już w lidze żadnej bramki.

Dużo lepiej jest w tej drugiej lidze - Lidze Mistrzów. Grupa z Milanem, Szachtarem i Celtikiem nie należy wprawdzie do najłatwiejszych, ale do najtrudniejszych także nie. Terapia grupowa, podczas której wszystkie kluby łapią się za ręce zaraz po tym, jak się przedstawią (''- Mam na imię Celtic i od 111 lat jestem uzależniony od wygrywania. Zdobyłem w tym czasie 39 mistrzostw Szkocji. - Cześć, Ceeeeeeltic!'') pomaga Mourinho. W czym mu pomaga? Pomaga mu zrozumieć. Zrozumieć, że wystarczy wygrywać, żeby zdobyć trofeum Ligi Mistrzów. Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślał? I choć Portugalczyk czytał Wikipedię i wie, że w 1/8 finału powinien odpaść po dramatycznym meczu z Chelsea, postanawia odwrócić historię do góry nogami. Dzięki temu wojska księcia Wellingtona po utraceniu kontaktu z podłożem spadają w przestrzeń kosmiczną zamiast rozgromić Napoleona pod Waterloo, a rekordzista świata w staniu na głowie odkrywa, że swój rekord może sobie wsadzić. Jak tylko Mourinho w przerwie meczu odkleja wreszcie łomem piłkę od nogi Ronaldinho, Barcelona zaczyna grać swoją piłkę. Choć Brazylijczyk stoi obrażony w rogu boiska i syczy ''Mojjjjjja piłeczka, mojjjjjjjja piłeczka''. Efekt? 2:0, 1:0 i bye bye Chelsea. W ćwierćfinale blaugrana łatwo przechodzi Bayern dwa razy po 4:0, choć w kategorii ''skórzane spodenki na murawie za 200'' dwukrotnie przegrywa spektakularnie po 0:11. Potem jeszcze tylko łatwe przejście półfinału z Milanem i wielki i porywający finał z Liverpoolem. Barcelona wygrywa po karnym Iniesty ze 119. minuty, a Jerzy Dudek dostaje na pocieszenie trofeum ''Tańca z Gwiazdami''.

Sezon 2005/2006 - zostaje odwołany, bo Mourinho potrzebuje chwili odpoczynku i idzie na roczny urlop. Piłkarze na całym świecie lenią się i wydają dziesiątki zarabianych tysięcy funtów i euro na kolejne Bentleye, Davidy Bentleye , Harleye Davidsony i w końcu już pół świata potyka się o porozrzucany na ulicach złom. Piłkarze z Albanii z kolei lenią się i wydają dziesiątki tysięcy zarabianych bunkrów na przejściowe chociaż opady w ich kraju. Martwią się tylko lekarze klubowi Barcelony, którzy nie wiedzą czy taśma klejąca, którą poskładali do kupy 128-letniego Henrika Larssona wytrzyma do powrotu portugalskiego szkoleniowca. Czy faktycznie wytrzyma? O tym przekonacie się już w kolejnym odcinku.

Andrzej Bazylczuk & Łukasz Miszewski

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.