Ten ranking jest do bani - wie o tym każdy piłkarski fan posiadający odrobinę intuicji. Liga belgijska przed holenderską? Wow. Liga algierska przed grecką? Lol. Liga wietnamska przed ukraińską? Hmm. No i dlaczego liga arabska tak nisko (30 miejsce). Przecież właśnie przeniósł się tam Fabio Cannavaro, który w trakcie transferu mówił, że zawsze o grze w Zjednoczonych Emiratach Arabskich marzył.
A tak nieco bardziej serio. Nie ma sensu psioczyć na ten ranking odnosząc się do miejsca polskiej ligi. Wprawdzie pokonały nas ligi jordańska, mołdawska, botswańska, jemeńska, ale na przykład liga azerska jest od nas o 22 pozycje gorsza, a rzeczywistość (konfrontacja mistrzów obu krajów) już takiej wielkiej różnicy klas nie pokazuje. Gorsza według IFFHS jest również liga amerykańska i australijska. W pierwszej grają Thierry Henry, Fredrik Ljungberg, David Beckham, czy Landon Donovan. W drugiej swoje miejsce znalazł Robbie Fowler. Zastanówcie się, czy Amerykanie mają mniejsze powody do niezadowolenia w związku z tym dziwacznym zestawieniem...
Pozycje lig w tym rankingu zależą od sukcesów osiąganych przez najlepsze drużyny na arenie międzynarodowej. Widać jednak gołym okiem, że punktacja i kryteria, z jakich korzysta IFFHS mocno wypaczają rzeczywisty układ sił w światowej piłce klubowej.
A może to piłkarze są spaczeni? Z wielką chęcią zobaczyłbym Thierry'ego Henry'ego w lidze indyjskiej, Beckhama w Albanii. Donovan mógłby zostać partnerem Olisadebe w lidze chińskiej. Według Federacji Historyków i Statystyków Futbolu dla każdego z tych piłkarzy byłby to w tej chwili awans. A przecież wiadomo - awans jest najważniejszy .
Spiro