Jak zamienić wyjazd na sparingi w piekło?

Jakieś fatum wisi nad Portsmouth i zdaniem wielu jest to słynna Klątwa Klubów z Dziwnym Przydomkiem. Najpierw Pompey mieli mniej lub bardziej przykre przygody z właścicielami, potem zbankrutowali, a na końcu spadli z Premier League. A w zasadzie nie ''na końcu''. Bo w przerwie przed sezonem 2010/2011 nadmorski zespół postanowił wybrać się na krótki okres przygotowawczy do USA, co było bez sensu. Znaczy zamieniło się w koszmar.

A oto, jak wyglądało to po kolei:

1. Z Anglii do San Diego piłkarze lecieli łącznie zaledwie 42 godziny, ponieważ odwołano im jeden z lotów, na który mieli się przesiąść. Podobno po drodze zahaczyli także o Atlantydę, koniec tęczy i miejsce, w którym zaginął talent Macieja Iwańskiego.

2. Pomocnik Tom Kilbey i bramkarz Jon Stewart doznali urazu podczas drugiego spotkania tournee z drużyną z Edmonton.

3. Zamiast w miarę bezproblemowo odlecieć z Kanady do Waszyngtonu, drużyna musiała czekać 28 godzin na lotnisku w Chicago z powodu burzy. - W tym czasie zdążylibyśmy spokojnie dostać się do Australii - skomentował to nowy trener Portsmouth Steve Cotterill.

4. Podczas gdy zawodnicy i sztab klubu z nudów zdążyli na O`Hare rozwiązać zagadkę skarbu templariuszy, ich bagaż stał na zewnątrz lotniska w deszczu. Żeby było jeszcze nieśmieszniej, 14 toreb nigdy nie dotarło do Waszyngtonu. W tym ta z klubowymi strojami.

5. Po trzech dniach bez żadnego treningu i zaledwie czterech godzinach snu Anglicy zmierzyli się z DC United. W cieniu było wtedy niemal dokładnie 40 stopni.

6. Jako że nie mieli własnych strojów, Pompey musieli wystąpić w wyjazdowych kompletach swoich amerykańskich przyjaciół. Wyglądało to tak

AP/Nick Wass

- Podczas gdy przybysze ze Starego Kontynentu wypacali z siebie narządy wewnętrzne, Amerykanie zaaplikowali im cztery bramki i nie stracili żadnej. Gracze Portsmouth stracili za to po cztery kilogramy. Wszyscy. Oraz zawodnika wyrzuconego z boiska za oplucie jednego z rywali. A także bramkarza Jamiego Ashdowna, który doznał kontuzji.

Czy ktoś jeszcze wierzy w to, że Portsmouth nie jest przeklęte?

ŁM

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.