Sport to jest kraj dla starych ludzi

Pierwszy medal na lekkoatletycznych ME zdobyła dla Polski Joanna Wiśniewska. Kobietom lat się nie liczy, ale pani Joanna ujęła nas tym, że osiągnęła ten sukces w wieku, w którym rzut dyskiem jest częściej przypadłością ortopedyczną a nie uprawianą dyscypliną. Nie ona pierwsza jednak i nie ostatnia zapisywała się na kartach sportowej historii wtedy, kiedy powinna się zapisywać się w kolejce do siedzenia przed kominkiem. Oto kilka naszych ulubionych przykładów.

Sir Stanley Matthews

Fenomen, który do tej pory jest tematem nie tylko dociekań, dyskusji i analiz fanów futbolu i dziennikarzy się nim zajmujących, lecz także młodych, ambitnych docentów na uczelniach medycznych całego świata. Urodzony w roku 1915 prawoskrzydłowy zawodowo grał w piłkę między rokiem 1932 a 1965, a liczby te nie są efektem omsknięcia się palca na klawiaturze czy nieuwagi piszącego te słowa tylko czystym faktem. Karierę, którą Matthews zaczął jako 17-latek w Stoke City skończył faktycznie, z 14-letnią przerwą na grę w Blackpool, którą nazwał ''krótkim wypadem na ryby'', jako... 50-latek w Stoke City. Pięć lat później rozegrał jeszcze dwa mecze w szkockim Hibernians i zdobył nawet bramkę. W reprezentacji Anglii wystąpił 54 razy - zaczął w roku 1934, skończył w 1957. W rubrykach rekordów znany pod imieniem ''Pierwszy''. Pierwszy został wyróżniony jako najlepszy piłkarz ligi angielskiej w plebiscycie organizowanym przez dziennikarzy piszących o futbolu. Miało to miejsce w roku 1948. Po raz drugi tego zaszczytu dostąpił 15 lat później. Kiedy tygodnik ''France Football'' postanowił zacząć przyznawać Złotą Piłkę dla najlepszego gracza zakończonego właśnie sezonu (wtedy jeszcze tylko dla piłkarzy obywatelstwem któregoś z europejskich krajów) jej pierwszym zdobywcą był właśnie grający w Blackpool Matthews. A miał już, jak łatwo policzyć, lat 41.

Był także pierwszym piłkarzem, który piekielnie mocno bitym rzutem wolnym odrzucił od Starego Kontynentu zlodowacenie. Aż chciałoby się napisać, że Sir Stanley Matthews to żyjąca legenda futbolu, ale niestety w roku 2000 okazało się, że pogłoski o jego nieśmiertelności są mocno przesadzone. Co nie zmienia faktu, że ten nazywany ''Czarodziejem dryblingu'' skrzydłowy legendą pozostaje. I to właśnie przez nią co roku każdy angielski klub musi odpisywać księgowym, hydraulikom i kontrolerom biletów z kryzysem wieku średniego, że Stanley Matthews był tylko jeden i bardzo dobrze, bo więcej Matthewsów wygięłoby czasoprzestrzeń i że są oni naprawdę za starzy na zawodowe uprawianie futbolu. A sześć bramek strzelonych w jednym meczu reprezentacji elektrowni wodnej z Sheffield się nie liczy.

Dominik Hasek

Wprawdzie 37 lat to wiek, w którym bramkarzowi hokejowemu dopiero zaczynają rosnąć wąsy, ale jak na sport ogólnie pojęty jest to jednak wiek podeszły. Hasek, który urodził się już genialnie wyszkolonym technicznie hokejowym goaltenderem (''- Macie państwo pięknego bramkarza'') pierwszy Puchar Stanleya zdobył dopiero w sezonie 2001/2002, kiedy przeszedł do Detroit Red Wings. Miał wtedy 37 lat właśnie. Po raz drugi po największe, dosłownie i w przenośni, klubowe trofeum hokejowe zdobył sześć lat później, mając lat 43. Też z Detroit Red Wings. Teraz dziarski 45-latek podpisał kontrakt ze Spartakiem Moskwa.

Robert Parish

Urodzony w roku 1953 ''Wódz'' zdobył trzy mistrzostwa NBA z Boston Celtics, choć raczej należałoby napisać z Tym Bostonem (wiecie, Larry Bird, Kevin McHale). Kiedy jednak ostatni raz wsuwał na palec mistrzowski pierścień był już w wieku, w którym Gandalf mógłby do niego mówić ''tato''. Wprawdzie udział blisko 44-letniego Parisha w sukcesie Chicago Bulls w sezonie 1996/1997 nie był znaczący, ale był. W sezonie zasadniczym mierzący 215 cm center zagrał średnio po 10 minut w 43 meczach, rzucając po blisko cztery punkty na spotkanie, w playoffs wybiegł na boisko dwukrotnie, łącznie na 18 minut, notując na swoim koncie cztery zbiórki i dwa punkty.

Roman Jankowski i Andrzej Huszcza

Obaj z rocznika 1957, w którym słowo ''żużel'' oznaczało jeszcze hałdę ciemnych grudek leżącą na pobliskim błoniu. Pierwszy z nich karierę zawodniczą zakończył w roku 2003, drugi pod koniec roku 2007 (!). Pomijając pierwsze sukcesy jeszcze z początku lat 80., Jankowski zdobył trzecie miejsce w Indywidualnych Mistrzostwach Polski w roku 1996 jako 39-latek i wicemistrzostwo Polski par klubowych trzy lata później. Huszcza wicemistrzem par był w 2003 mając lat 46.

George Foreman

Do historii przeszedł czterema rzeczami. Po pierwsze - zdobył tytuł mistrza świata wagi ciężkiej w boksie w roku 1973. Miał wtedy 24 lata. Po drugie - stoczył jeden z najsłynniejszych pięściarskich i najlepiej rymujących się pojedynków w historii, sławetne ''Rumble in the jungle'' z Muhammadem Alim. Po trzecie - spłodził piątkę synów, którym dał na imię odpowiednio George Jr., George III, George IV, George V i George VI. Cóż, kreatywnością z pewnością nie grzeszył. I po George IV czwarte wreszcie - w 1994 roku znokautował w 10. rundzie 26-letniego wtedy Michaela Moorera i został w wieku lat 45 najstarszym mistrzem świata w historii. Pas obronił trzykrotnie, przegrywając na punkty z Shannonem Briggsem dopiero w roku 1997.

Dara Torres

Urodzona w roku 1967 pływaczka medal zdobyła na igrzyskach olimpijskich łącznie 12 medali w tym cztery złote, od IO w Los Angeles (1984) poczynając, przez Seul (1988), Barcelonę (1992), Sydney (2000) aż do Pekinu (2008). Dwa lata temu w Chinach udało jej się wywalczyć trzy srebra - na 4x100 metrów stylem dowolnym, 4x100 metrów stylem zmiennym i 50 metrów stylem dowolnym. Jak łatwo policzyć jej pierwsze olimpijskie tryumfy od ostatnich dzieliły 24 lata - czas, w którym imperia rodziły się i upadały, a Huddersfield Town wciąż bezskutecznie usiłowało wywalczyć piłkarskie mistrzostwo Anglii.

Łukasz Miszewski

Copyright © Agora SA