Blanc dotrzymał słowa

Nowy szkoleniowiec reprezentacji Francji Laurent Blanc nie rzucał słów na wiatr. Na towarzyski mecz z Norwegią, który odbędzie się 11 sierpnia w Oslo, nie powołał żadnego zawodnika, który pobrudził sobie nogi mundialem w RPA. Wśród 22 zawodników mamy więc debiutantów, rekonwalescenta oraz... renegatów.

DEBIUTANCI:

To najliczniejsza grupa. W zakładce "występy w kadrze" napis "0A" wpisane ma jak na razie aż czternastu wybrańców Blanca. Kilku z nich jest świetnie znanych na europejskich salonach. Aly Cissokho (1987) występował w Lidze Mistrzów najpierw z FC Porto a ostatnio z Olympique Lyon. Weteranem europejskich pucharów, w tym także Champions League, jest jedna z gwiazd poprzedniego sezonu - Yohan Cabaye (1986). Pomocnik Lille w minionych rozgrywkach zdobył 13 goli i błyszczał przy każdym dotknięciu piłki.

W Lille mocno go wspierali koledzy z formacji obronnej - Mathieu Debuchy (1985) oraz Adil Rami (1985). Ten drugi długo zastanawiał się czy nie grać dla reprezentacji Maroka a w międzyczasie oddawał się pasji... kolekcjonowania żółtych kartek. Obaj teraz będą wspierać Cabaye także w kadrze. Szansę otrzymają również dwaj reprezentanci młodzieżówki o popularnych w futbolowym świecie nazwiskach - Moussa Sissoko (1989) z Toulouse oraz Mamadou Sakho (1990) z PSG. Dobrymi występami w Saint-Etienne na powołanie zapracował sobie Blaise Matuidi (1987) a w Stade Rennes - młodziutki Yann Mvila (1990). Natomiast za grę w angielskim Wigan świetne recenzje zbierał Charles N'Zogbia (1986). Trudno się dziwić, skoro strzela takie bramki Arsenalowi.

Blanc nie zapomniał również o swoich byłym podopiecznym z mistrzowskiego Bordeaux. Benoit Tremoulinas (1985) był wówczas jednym z głównych trybików w rozbijającym ataki rywali taranie.

W reprezentacyjnym ataku natomiast, na sześciu powołanych graczy, dwaj są debiutantami. Guillaume Hoarau (1984) to "Wieżowiec z Reunion". Zawodnik PSG miał świetny sezon 2008/2009, ale ostatnio spuścił nieco z tonu. Jeszcze gorszy sezon ma za sobą skrzydłowy AS Roma Jeremy Menez (1987). W ostatnim sezonie trafił do siatki zaledwie raz, ale za to ustrzelił 10 żółtych kartek. Do największych przemeblowań doszło jednak w okolicach trójkolorowej bramki. Debiutantami są bowiem obaj bramkarze - Nicolas Douchez (1980) ze Stade Rennes i Stephane Ruffier (1986) z AS Monaco. Douchez to solidna firma, ale prawdziwym objawieniem poprzedniego sezonu był Ruffier. Został on nominowany do trójki najlepszych golkiperów Ligue 1 a po meczu z PSG został określony księciem Monako.

REKONWALESCENT:

Do kadry wraca również Lass Diarra (1985) z Realu Madryt. Po uporaniu się z anemią , która wykluczyła go z MŚ 2010, powinien być ważnym elementem kadry.

RENEGACI 1:

Do kadry trafili także zawodnicy, którzy kiedyś już jej spróbowali, ale smak ten zbyt długo im nie towarzyszył. Do tej grupy zaliczają się leciwy już Rod Fanni (1981) z Rennes oraz nowy nabytek Olympique Lyon - Jimmy Briand (1985). W tym towarzystwie najciekawiej prezentuje się jednak gwiazda OGC Nice - Loic Remy (1987). Szybki jak prąd napastnik ma już za sobą debiut w narodowej kadrze (w towarzyskim meczu z Nigerią w 2009 roku), ale dopiero przyszłość powinna należeć właśnie do niego.

RENEGACI 2:

Na koniec została załoga graczy, którzy w kadrze grali wielokrotnie, ale różnych przyczyn Domenech nie wziął ich ze sobą na mistrzostwa do RPA. Phillipe Mexes (1982) sporo się leczył w zeszłym sezonie, ale i tak nigdy nie należał do ulubieńców Pana Rajmonda. Podobnie rzecz się miała w przypadku Samira Nasriego (1987). Według spiskowej teorii dziejów Hatem Ben Arfa (1987) wypadł z kadry na MŚ 2010, by zrobić miejsce dla Henry'ego. A Karim Benzema (1987)? No, Benzema miał w czerwcu zbyt wiele rzeczy na głowie.

Przemysław Nosal

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.