McLaren najlepsze wino zostawia na koniec

Mówi się, że Formuła 1 to taki sport, w którym wszystko co najciekawsze rozgrywa się na pierwszych okrążeniach, a później można iść parzyć herbatę, rozmawiać o pokoju na świecie, albo po prostu zmienić program i oglądać Familiadę. Zespół McLaren walczy jednak z tym porzekadłem - od dziesiątek lat kierowcy brytyjskiego teamu robią niesamowite imprezy na ostatnich kółkach.

Keke Rosbergowi i Alainowi Prostowi kończy się benzyna na ostatnim okrążeniu GP Niemiec 1986 roku. Francuzowi na ostatnim zakręcie. Efektem jest jedna z najbardziej kultowych scen w historii F1. Musicie to zobaczyć. Ostatecznie Rosberg zostaje sklasyfikowany na 5 miejscu a Prost na 6, bo kolejni zawodnicy mieli już stratę ponad jednego okrążenia do Nelsona Piqueta - zwycięscy wyścigu.

Mika Hakkinen spokojnie zmierza do mety GP Hiszpanii w 2001 roku. Sielanka kończy się jednak w połowie ostatniego okrążenia, kiedy silnik Fina zaczyna mieć "problem ze spodenkami". Sytuację wykorzystuje mistrz wykorzystywania takich sytuacji - Michael Schumacher - późniejszy mistrz świata.

Kimi Raikkonen walczący z Fernando Alonso o mistrzostwo, podczas GP Europy 2005 decyduje się na jeden pit stop mniej, niż pozostali kierowcy. Dzięki temu prowadzi w wyścigu, ale swoje ryzykowne gierki kończy z pękniętą gumą na poboczu.

Lewis Hamilton podczas GP Włoch 2009 próbuje na ostatnim okrążeniu dogonić drugiego w stawce Jensona Buttona. Aktualny wówczas mistrz świata kończy jednak wyścig wcześniej, a przyszły mistrz świata dowozi bezpiecznie drugie miejsce do mety.

W tym roku, podczas GP Turcji Hamilton i Button (partnerzy w McLarenie) byli bliscy kolejnego show w końcówce wyścigu, jednak pomni osobistych doświadczeń i wieloletniej tradycji teamu z Woking - opamiętali się w porę. Ale to nie koniec sezonu. I na pewno nie koniec straceńczej tendencji w McLarenie.

Spiro

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.