Optymista: Tak dobrze w ekstraklasie jeszcze nigdy nie było. Sceptyk: Chyba u was.

Nie, nie chodzi o poziom sportowy. No nie, niestety nie. Nie chodzi również o liczbę strzelanych bramek. Może w innym serwisie o tym piszą, ale ja nie doszukałem się nigdzie podstaw ku temu. O co więc chodzi? O to, że jeszcze nigdy w naszej lidze nie grało naraz tylu zagranicznych reprezentantów. Pytanie tylko czy to dobrze.

Stały punkt programu: przychodzi Puchar Narodów Afryki i nagle liga francuska traci połowę swoich zasobów personalnych. Albo nadchodzi mecz reprezentacji Hiszpanii i nagle w szatni FC Barcelona robi się tyle miejsca, że można zaparkować jumbo-jeta. Dla przedstawicieli ekstraklasy tego typu problemy były tak odległe, jak odległa jest im Liga Mistrzów. Okazuje się jednak, że do czasu. Na zbliżające się mecze eliminacji do EURO 2012, inne spotkania kwalifikacyjne oraz rywalizacje towarzyskie z polskiej ekstraklasy do dorosłych kadr swoich krajów powołanych zostało... szesnastu zawodników! Szesnastu . Taka jedna solidna drużyna. To liczba bezprecedensowa, która nie miała nigdy dotąd miejsca nad Wisłą. Jakie są przyczyny i konsekwencje tego stanu rzeczy? O tym rozmawia Optymista (+) ze Sceptykiem (-).

+ Ha! Polska liga to potęga. Oglądam sobie listę powołanych zawodników i naliczyć się nie mogę. Szesnastu chłopa: Bojan Isailovic (Serbia), Semir Stilic, Gordan Bunoza (Bośnia), Darvydas Sernas, Andrius Skerla, Mindaugas Panka, Tadas Kijanskas (Litwa), Siergiej Kriwiec (Białoruś), Artjoms Rudnevs (Łotwa), Andraz Kirm (Słowenia), Aleksandr Suworow (Mołdawia), Mladen Kascelan (Czarnogóra), Clemence Matawu, Costa Nhamoinesu (Zimbabwe), Luis Henriquez (Panama), Said Ntibazonkiza (Burundi).

A do tego trzeba doliczyć innych etatowych reprezentantów, którzy akurat teraz pauzują jak Junior Diaz czy Osman Chavez. Nareszcie do Polski trafiają solidni zawodnicy, a nie jakiś szrot. To też świadczy o ekstraklasie, że nie jest już dymiącym grajdołem, tylko solidną ligą, która przyciąga reprezentantów silnych piłkarsko krajów.

- Ha. Ha. Haha. Ty tę zbieraninę nazywasz reprezentantami silnych piłkarsko krajów? Dobrze ci radzę, odstaw ten nowy syrop, bo robi ci gąbkę z mózgu. Państwa, które reprezentują wymienione przez ciebie asy, to głównie europejska trzecia liga, światowa szósta a o takich wynalazkach jak Burundi to nawet nie wspomnę. Podejrzewam, że w kadrze tego ostatniego kraju jeszcze teraz mógłby sobie świetnie radzić Grzegorz Lato.

+ Słowenia i Serbia grały na MŚ 2010, więc nawet nie chce mi się tłumaczyć dlaczego nie są w tej trzeciej lidze. W ostatnich dwóch meczach z Litwą Polska ugrała porażkę i remis, a z Białorusią dwie porażki. A jeśli uważasz Bośnię i Łotwę za słabeuszy, to również winszuję pomysłu na życie.

- To nie jest argument. Z Polską wygrałaby nawet reprezentacja traktorów. Rzecz w tym, że są to - OK - przeciętne reprezentacje z bardzo bardzo przeciętnymi ligami. Poza tym jak sobie spojrzysz, to połowa tych naszych boskich stranieri odgrywa w swoich kadrach role, ekhm, marginalne. Isailovic jest trzecim bramkarzem, Stilic przy Misimovicu nie ma szans na grę a Bunoza jeszcze nawet nie zadebiutował w kadrze. Rudnevs też dopiero przebija się z młodzieżówki do kadry seniorskiej.

+ OK, ale z drugiej strony tacy gracze jak Skerla (rekordzista pod względem występów  w reprezentacji Litwy), Kriwiec, Sernas, Kirm czy Suworow są opokami, takimi betonowymi filarami swoich kadr. Nie wmówisz mi, że dzięki nim liga nie zyskuje.

- Nie mam zamiaru cię przekonywać, bo sam mi się podkładasz. Mówisz o Kirmie, a facet w Wiśle pokazuje jedną siódmą tego co w kadrze. Kriwiec w Lechu też gra dużo słabiej. Nie mówię o nieobecnym już Costlym (i w nieco mniejszym stopniu Rengifo), który w reprezentacji szalał, a w Polsce ledwo powłóczył nogami. Średni obcokrajowiec myśli tak: pokazać się mogę w kadrze albo w europejskich pucharach. A liga to umowa o pracę, pensja, premie i ubezpieczenie zdrowotne. Lepiej nie nadwyrężać więzadeł.

+ Ale co ty opowiadasz. Popatrz: gdyby nie ci twoi "kiepscy obcokrajowcy" to w blokach defensywnych drużyn ekstraklasy występowałbym chyba ja ze swoim psem Neronem. Popatrz sobie na pary stoperów i bocznych obrońców - ponad połowa jest zza granicy. Gdyby nie oni, to bramki w ekstraklasie strzelałby nawet Marcin Chmiest.

- Dobre sobie. Pewnie, że lepiej kupić sobie jakiegoś gościa z Serbii czy innych Malediwów, niż samemu wychować dobrego bocznego obrońcę. To jakaś narwana logika, w konsekwencji której na lewej obronie w kadrze gra stoper Maciej Sadlok. Zaciągi tych twoich reprezentantów praktycznie zabijają rozwój młodych Polaków. I to nie dlatego, że są lepsi, ale dlatego, że są tańsi.

+ Możesz się obrażać na rzeczywistość, ale wszyscy tak robią. W Anglii też na to narzekają, ale tego się nie da zatrzymać. Wszyscy kombinują jak mogą, żeby przyoszczędzić trochę grosza.

- OK, tylko, że do Anglii czy Hiszpanii ściągają najlepszych obcokrajowców, albo ściągają młodzieniaszków, żeby ich samemu wyszkolić. A do nas przychodzą staruchy, które pograją rok czy dwa i spadają na kolejne sightseeing.

+ Nieprawda. Zobacz, że oprócz szesnastu zawodników powołanych do kadr seniorskich mamy też siedem powołań do młodzieżowych reprezentacji: Erik Cikos, Marian Jarabica (Słowacja), Mirko Ivanovski (Macedonia), Vytautas Andriuskevicius (Litwa), Marijan Antolovic (Chorwacja), Ndabenkulu Ncube (Zimbabwe), Marko Lukac (Słowacja U-18).

Poza tym już teraz kilku obcokrajowców jest produktami naszych trenerów. Np. taki Jasmin Buric. Czerpiemy wzorce z najlepszych.

- Litości. Kilku chłopaczków ma powołania do młodzieżówek i zaraz okazuje się, że u nas jest super szkolenie młodzieży. A prawda jest taka, że kiedyś powołania dostawała garstka obcokrajowców z naszej ligi, ale jakoś nasze kluby liczyły się w Europie. A teraz jesteśmy w ciemnej ...

+ ... No, no, no, uważaj. Jeszcze kilka lat temu młodzieżowi reprezentanci Argentyny jak Cabral czy Rios nawet po zjedzeniu wiadra nieświeżego chłodnika sokólskiego nie wpadliby na to, żeby zawitać do polskiej ligi. Bo Polska to było nigdzie. A teraz już tak nie jest. Poszła fama w świat, że jakiś poziom tych rozgrywek jednak jest.

- Umrę zaraz. Obcokrajowcy przychodzą do nas, bo po świecie poszła fama, że można zarobić dobrą kasę nie męcząc się specjalnie. Że płacą lepiej niż w MLS, często lepiej niż w Grecji, Czechach, Węgrzech, Słowacji, Białorusi itd.

+ Czy... czy... Czy ty sugerujesz, że problemem polskiej ligi jest to, że jest za bogata?

- Dokładnie! Polska liga jest jedną z bardziej przepłacanych lig w Europie! Jeśli spojrzysz na relację między poziomem prezentowanym przez piłkarzy a ich zarobkami, to nagle okazuje się, że mamy do czynienia z jakąś alternatywną ekonomią. Pieniądze, które pompowane są w wynagrodzenia futbolistów w porównaniu z kasą przeznaczaną na grupy młodzieżowe, infrastrukturę treningową oraz fachowców od przygotowania fizycznego, to jakiś absurd. Szczególnie jeśli spojrzymy na to jak te pensje przekładają się na wyniki zespołów w Europie. Dlatego trzeba sobie to powiedzieć: Polska liga jest ZA BOGATA, jeśli może sobie pozwolić na szastanie takimi hajsem na uposażenia futbolistów.

+ Wiesz krytykować łatwo. Powiedz, to tym z PZPN. Oni mówią, że to wszystko przez Beenhakera...

- True.

+ True.

Przemysław Nosal

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.