35. urodziny Romana Oreszczuka. Prawdy, bujdy, czarne dziury

Dziś 35. urodziny obchodzi Rosjanin Roman Oreszczuk. To z pewnością najbardziej legendarny transfer Legii w latach dziewięćdziesiątych. Wokół niego narosło tyle legend i mitów, że z okazji święta tego boskiego napastnika postaramy się niektóre z nich zdementować a niektóre potwierdzić.

1) Oreszczuk przyszedł na świat jako synteza podstawowych pierwiastków, kryptonu, światła oraz żelaza. FAŁSZ

Badania lekarskie w Warszawie wykazały, że organizm Oreszczuka składa się w 70% z wody i w 30% ze związków organicznych. Mimo że waga Rosjanina potwierdzałaby chociaż nadzwyczajną obecność żelaza.

2) Dyrektor Mazurek wygrał Oreszczuka w karty. TRUDNO POWIEDZIEĆ

To taki trochę urban myth . Historia ta powtarzana jest przy każdej okazji, więc i ja ją powtórzę, bez rozstrzygania czy jest ona prawdziwa czy nie. Otóż po meczu Ligi Mistrzów Legii Warszawa ze Spartakiem w Moskwie ówczesny dyrektor Mazurek miał grać z rosyjskimi działaczami w karty. Jako, że karta mu szła, to pokonał swoich rywali dość szybko. W ramach nagrody włodarze Spartaka polecili mu "czysty talent", (rzekomo) młodzieżowego reprezentanta Rosji, któremu "noga nie drży". Działacze Legii dali się uwieść i wyłożyli za Oreszczuka - według różnych źródeł - od 250 do 300 tysięcy dolarów, co na tamte czasy było kwotą z innej galaktyki. Dziś Historia nie ma problemów, by ocenić czy były to dobrze zainwestowane pieniądze.

3) Oreszczuk przed przyjściem do Legii miał za sobą grę w CSKA Moskwa . PRAWDA

Patrząc na ślamazarne ruchy Rosjanina i na jego posturę kolumny doryckiej trudno było w to uwierzyć, ale Oreszczuk przed przybyciem na Łazienkowską występował w CSKA Moskwa. W latach 1992 - 1995 krążył on między pierwszą drużyną a rezerwami wojskowego klubu. Udało mu się wówczas rozegrać wśród seniorów sześć meczów i nawet zdobyć jedną bramkę.

4) Dzięki Oreszczukowi Andrzej Kubica został królem strzelców ligi izraelskiej. PRAWDA

Choć logika to pokrętna, to na upartego można ją obronić. Zimą 1996 roku wraz z Oreszczukiem do Legii wrócił także z wypożyczenia do ŁKS Marcin Mięciel. W ataku pewną pozycję mieli wówczas Jerzy Podbrożny z Cezarym Kucharskim, a ofensywnie wspierał ich także Tomasz Wieszczycki. Tym samym zrobiło się trochę zbyt tłoczno. Ofiarą tej duszności padł właśnie Andrzej Kubica, którego odesłano do belgijskiego KSV Waregem. Stamtąd trafił on potem do Standardu Liege, OGC Nice i właśnie izraelskiego Maccabi Tel-Awiw, gdzie w 1999 roku cieszył się z tytułu króla strzelców. Podobno po tym wydarzeniu biegał po stadionie w koszulce z napisem: "Dziękuje rodzina, znajomi, Izrael, Oreszczuk". Mogło tak być, mogło.

5) Oreszczuk był tak słaby, że nawet nie zagrał w lidze . FAŁSZ

Wbrew pozorom Oreszczuk dostał sporo szans pokazania się w polskiej lidze. W sumie w koszulce z elką wystąpił w dziewięciu meczach ligowych (jeden w sezonie 1995/1996 i osiem w 1996/1997). Fakt, że średnio te występy trwały zwykle od kwadransa do dwóch, ale przecież dobry goleador ukręciłby z tego jakieś trzy gole i dwie asysty. Oreszczuk nie był więc wstydliwie zamiatany pod dywan, jak dzieje się to dzisiaj z większością nietrafionych transferów (patrz: Balbino). Uparcie wysyłano go na boisko, mimo że poruszał się po nim z gracją betoniarki i instynktem kucharki. Kibice mieli z niego niezły ubaw i w zasadzie nie poczytywali mu nawet za złe, że jest taki beznadziejny.

6) Oreszczuk nie strzelił żadnej bramki dla Legii. FAŁSZ

Fałsz okrutny! Choć Oreszczuk w lidze miał blokadę, to okazał się prawdziwym zwierzakiem pucharowym! W rundzie wstępnej a później kwalifikacyjnej Pucharu UEFA 1996/1997 Rosjanin trafił dwukrotnie. Najpierw pokonał golkipera luksemburskiego Jeunesse Esch (3:0) a potem fińskiego Haka Valkeakoski (3:0). Podobno obaj bramkarze do dziś w każdej ankiecie podają to zdarzenie jako "największa życiowa porażka".

7) Oreszczuk po odejściu z Legii już nic nie osiągnął. FAŁSZ

Fałsz do kwadratu! On po odejściu z Legii dopiero się rozkręcił. Najpierw grał w cypryjskim APOEL Nikozja, następnie w węgierskim Ujpescie, by wreszcie wrócić do Rosji - do klubów drugo- i trzecioligowych. Tam też dokonał najszlachetniejszego wyczynu w całej swojej karierze. Po tym jak wiosną 2003 roku nie mógł wywalczyć sobie miejsca w drugoligowym Dinamie Sankt Petersburg Oreszczuk postanowił przenieść się do III-ligowego Sodowika Sterlitamak. Tam grając przez pół roku strzelił 23 bramki (podobno zdarzało mu się strzelać nawet 4-5 goli w meczu... i miał głowę kozła... i rogi) i został królem strzelców tej klasy rozgrywkowej w grupie Powołże/ Ural. W nagrodę mógł wrócić z powrotem do Dinama. Oklaski!

8) Oreszczuk w swojej karierze klubowej strzelił ponad sto goli. PRAWDA

Niemożliwe, ale prawdziwe. Dokładnie 143 gole, na różnych poziomach w różnych ligach. Oreszczuk powinien występować w reklamach motywujących zapuszczoną młodzież do gry w piłkę. Hasło: "Jeśli ja mogę strzelać gole, to Ty tym bardziej".

9) Oreszczuk dostaje czerwone kartki za nic. PRAWDA

To prawda. Pan Roman wciąż grał w piłkę i jakiś czas temu otrzymał jedną z najbardziej niezwykłych czerwonych kartek.

Być może sędzia ukarał go za grzechy z poprzedniego wcielenia, gdy Oreszczuk był lodówką. Nie wykluczone także, że była to również opóźniona nagana za występy w Legii.

10) Łzy Oreszczuka leczą raka. TRUDNO POWIEDZIEĆ

Może i leczą, ale skurczybyk jeszcze nigdy nie płakał.

Wszystkiego najlepszego! ? ???? ????????!

Przemysław Nosal

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.