Jak Polska z Ukrainą, czyli zawsze coś

W sobotę po raz piąty zagramy przeciwko Ukraińcom. Dotychczasowe spotkania zawsze były ciekawe, choć nie zawsze ciekawe w nich było to, co działo się na boisku. A to wystawiamy drugoligowców, a to sprawiamy jedną z największych niespodzianek w dziejach, a to znów kilku zawodników łyka głębszego i idzie na imprezę. Co wydarzy się jutro?

Mecz nr 1

15. 07. 1998, Kijów, UKRAINA - POLSKA 1:2 (SZEWCZENKO - TRZECIAK, CZERESZEWSKI)

Sidorczuk (Wyparło) - Bąk, Kłos (Kaliciak), Łapiński, Zieliński, Siadaczka - Świerczewski (Jaskot), Brzęczek (Wędzyński), Czereszewski (Zając) - Trzeciak, Kuźba (Michalski)

Dziwny był to mecz i rozgrywany w dziwnych okolicznościach. Janusz Wójcik odetchnął właśnie trochę po zwycięstwie nad Rosją (3:1), które to podobno uratowało jego stołek. Wyjazd do Kijowa organizowany był więc na lekkim wydechu i selekcjoner mógł sięgnąć po zawodników, po których nie sięgnąłby mając nóż na gardle. I tym sposobem do reprezentacji zawitało kilku oryginałów jak Grzegorz Kaliciak, Grzegorz Wędzyński, Jacek Dąbrowski (przesiedział cały mecz na ławce) czy Andrzej Jaskot. Szczególnie obecność w kadrze tego ostatniego była niespodzianką, ponieważ występował on wtedy w... drugoligowym Aluminium Konin. Wójcik wypatrzył go prawdopodobnie w meczach ówczesnej edycji Pucharu Polski, gdzie to koninianie dotarli aż do słynnego finału z Amiką Wronki (3:5). Dzięki temu powołaniu Pan AJ zasilił zacne grono II-ligowych reprezentantów . O spotkaniu trudno coś powiedzieć, ponieważ w Polsce nie transmitowała go żadna telewizja. Tym samym pozostaje wierzyć słowom Wójcika, że zagraliśmy bardzo dobrze. I że naprawdę wygraliśmy.

Mecz nr 2

2. 09. 2000, Kijów, UKRAINA - POLSKA 1:3 (SZEWCZENKO - OLISADEBE 2, KAŁUŻNY)

Dudek - Kłos (Hajto), Wałdoch, Zieliński, Michał Żewłakow - Iwan, Świerczewski, Kałużny, Koźmiński (Krzynówek) - Juskowiak (Gilewicz), Olisadebe

To z pewnością jeden z najbardziej niezwykłych meczów Polski jakie kiedykolwiek widziałem. Polacy jechali do Kijowa jak na ścięcie. W sześciu poprzednich spotkaniach pod wodzą Jerzego Engela reprezentacja zanotowała trzy porażki (Hiszpania, Francja, Holandia) i trzy remisy (Węgry, Finlandia, Rumunia), do tego zdołała strzelić raptem dwie bramki. Nic, ale to absolutnie NIC nie wskazywało na to, że z Ukrainy przywieziemy komplet punktów. Smaczku dodało oczywiście TVP, które nie przekazywało meczu na żywo, tylko retransmitowało go z opóźnieniem. Trzeba więc było przez jakiś czas chować się po szafach, żeby przypadkiem nie usłyszeć gdzieś wyniku. A w Kijowie działo się, oj działo. Gol Olego już na otwarcie, wyrównanie Szewczenki, następny gol Olego, nieziemska interwencja Kłosa, gol Kałużnego, karny Juskowiaka...

Mecz nr 3

06.10.2001, Chorzów, POLSKA - UKRAINA 1:1 (SZEWCZENKO - OLISADEBE)

Dudek - Hajto, Kłos, Wałdoch, Michał Żewłakow - Karwan , Świerczewski (Jacek Bąk), Arkadiusz Bąk, Koźmiński (Krzynówek) - Marcin Żewłakow (Kryszałowicz), Olisadebe

Rewanż z Ukraińcami trzeba było po prostu odbębnić, bo w Polsce wszyscy myśleli o mundialu w Korei i Japonii. Kadra miała już w nogach zwycięstwo nad Norwegią, a w czubie porażkę z Białorusią. Na Śląskim planowano więc festyn, na którym ma być głośno, tłoczno i wesoło, a nie-porażkowy wynik absolutnie wystarczy. Tak też się stało. Grała orkiestra górnicza, śpiewano pieśni, a piłkarze - nomen omen - kopali w sposób stonowany. Raz urwał się Olisadebe i strzelił gola, raz zrobił to samo Szewczenko. Ot, tyle.

Mecz nr 4

20.08.2008, Lwów, UKRAINA - POLSKA 1:0 (KRAWCZENKO)

Fabiański - Golański (Kowalczyk), Żewłakow, Kokoszka (Polczak), Dudka, Krzynówek - Lewandowski, Murawski (Roger) - Błaszczykowski (Majewski) - Jeleń (Pawłowski), Smolarek (Zahorski)

Impulsem dla Polaków miał być niekochany przez Beenhakera Ireneusz Jeleń, ale efekt jego starań był żaden. Ukraińcy walili w polską bramkę jak w bęben, ale szczęśliwie albo chybiali, albo świetnie bronił Fabiański. Najciekawsze rzeczy działy się jednak po meczu. Pomimo zakazu opuszczania hotelu wydanego przez Leo trójka naszych Orłów - Boruc, Dudka i Majewski - przeniosła się do innego lokalu, by raczyć się kawą z dziennikarzami jednej z telewizji. Strasznie nad tą kawą się zasiedzieli, w konsekwencji wrócili do hotelu po dobrych kilku godzinach w oparach kofeiny. Leo się wściekł i zawiesił cały tercet. Zrobiła się aferka, Listkiewicz najpierw zaprzeczał , potem potwierdzał , a trójka winnych przepraszała . A wszystko to chwilę przed rozpoczęciem fatalnych eliminacji do MŚ 2010.

Przemysław Nosal

Copyright © Agora SA