Imprezy sportowe, które nie lubią amerykańskiego hymnu

Żyjemy w kraju Mazurka Dąbrowskiego, Edyty Górniak i piłkarskiej reprezentacji prowadzonej przez Jerzego Engela. Nie dziwią nas więc historie typu "ktoś popsuł hymn, więc sportowcy dali ciała". Repertuar hymnów zepsutych przez Polaków powiększył się o amerykański przed sobotnią walką Pudziana z Wielorybem. Ale ku pokrzepieniu Edyty Górniak i niejakiego Mateusza Krautwursta - w psuciu hymnu, zwłaszcza amerykańskiego, mamy jeszcze sporo do poprawienia.

Na początek bólem przypominamy łódzki występ Mateusza Krautwursta przed walką Mariusza Pudzianowskiego z Erikiem Butterbeanem.

I od razu spieszymy z informacją, że da się bardziej zapomnieć słowa amerykańskiego hymnu:

Da się też zapomnieć słowa hymnu i wybrnąć z tego prawie bezboleśnie po prostu skracając nieco pieśń, jak uczynił aktor Jesse McCartney przed zawodami NASCAR:

Edytę Górniak natomiast chcemy uświadomić, że innowacje melodyczne zaproponowane przez nią w 2002 roku na mundialu są tylko nędzną improwizacyjką w zestawieniu z show, jakie dała pewna dziewczynka przed meczem futbolu amerykańskiego:

Optymistycznym elementem tendencji do robienia z hymnu piosenki z własnego "podprysznicowego" repertuaru jest radość, jaką można sprawić mniej konserwatywnym słuchaczom. Kat De Luna już o tym wie, o ile oglądała poniższy filmik:

Spiro

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.