Dobry pomysł, zły pomysł: Za króla Sassa

Jedz, pij i popuszczaj passa - mówi stare piłkarskie przysłowie. Zakładam, że podczas wyjazdu do USA i Kanady jedzenia nie zabrakło. O tym, że nie zabrakło picia przekonują nas zdjęcia prezesa Laty z prezesem Latą pod pachą. A passa? Passa trwa również.

Dobry pomysł: Wygrać z Ekwadorem. Lepsza okazja do zakończenia przygnębiającej passy zdarzy się nieprędko - po prostu. Jeśli nie udało się wygrać z rezerwami Ekwadoru, to w listopadzie z Wybrzeżem Kości Słoniowej z całą pewnością łatwiej nie będzie. W ogóle trudno wymyślić przeciwnika, z którym mogłoby być łatwiej nie popadając w kompletną egzotykę. Całe szczęście, przynajmniej dla wyników reprezentacji, że oczekiwania Franciszka Smudy dotyczące klasy przeciwników PZPN waży sobie lekce i zamiast Brazylii, Argentyn i Holandii tego świata proponuje mu Grecję, Słowację czy Węgry. Dzięki temu możemy przynajmniej myśleć, że w ogóle mamy szansę coś wygrać przed Euro 2012. Że nie ma to wielkiego znaczenia? Faktycznie, nie ma. Ale przyznacie, że osiem meczów bez zwycięstwa przyjemnie nie brzmi.

Zły pomysł: Grać jak z Ekwadorem. Trudno jednak myśleć o zwycięstwie nawet z takim przeciwnikiem, jeśli ma się poważne problemy z wymianą trzech celnych podań z rzędu. I to nawet przed własnym polem karnym. Trudno myśleć o zwycięstwie, kiedy okazuje się, że głównym pomysłem na rozegranie akcji jest ''podaj do Błaszczykowskiego i poczekaj, co zrobi''. Przynajmniej, kiedy tego Błaszczykowskiego nie ma na boisku.

Dobry pomysł: Jakub Błaszczykowski. Ten mecz pokazał, nie pierwszy raz zresztą, ile dla reprezentacji znaczy Błaszczykowski. To jedyny zawodnik, który ma umiejętności i odwagę, żeby minąć rywala zwodem czy przebiec pół boiska z piłką przy nodze. Jego koledzy doskonale zdają sobie z tego sprawę i przyzwyczaili się polegać na nim tak bardzo, że kiedy go nie ma - kompletnie tracą koncept. We wtorek za rozgrywanie naszych akcji musieli brać się Ekwadorczycy, bo Polakom wybitnie to nie szło. Nieco poprawiło sytuację wprowadzenie Grosickiego, ale na ogół oznaczało to tyle, że Polacy tracili piłkę odrobinę bliżej bramki rywali.

Zły pomysł: Przemysław Tytoń. Poważny błąd przy nieuznanym golu Guerrona, błąd przy pierwszej bramce dla rywali. Tytoń oczywiście może się usprawiedliwiać tym, że nasza obrona przez większość meczu nie broniła niczego przed niczym i będzie miał rację. Faktem jednak jest, że polska reprezentacja zagrała właśnie dwa mecze, w obu gra obrony mieściła się gdzieś w przedziale między ''źle'' a ''skandalicznie'' i w pierwszym spotkaniu bramkarz drużynę ratował, a w drugim nierzadko potęgował chaos. Nie twierdzę, że Tytonia należy z reprezentacji wyrzucić na kopach, ale jak na razie jego wyższość nad Kuszczakiem czy Fabiańskim polega wyłącznie na tym, że trener Smuda nie musi się rumienić odpowiadając na pytanie jak to jest z zapowiadaną przez niego zasadą, że kto nie gra w klubie ten nie gra w kadrze.

Dobry pomysł: Statystyki Ludovica Obraniaka. W meczach z USA i Ekwadorem reprezentacja strzeliła cztery bramki. Obraniak miał w tych meczach trzy asysty, czwartego gola strzelił. Co chyba odpowiada ostatecznie na pytanie kto powinien być rozgrywającym kadry. Nie to, żeby ktokolwiek miał jakieś wątpliwości - Obraniak może nie nokautuje konkurencji formą, ale, cóż, trudno znokautować kogoś, kto nie istnieje. Inna sprawa, że w obu tych meczach rozgrywający Lille imponował przede wszystkim przytomnością umysłu, dzięki której potrafił błyskawicznie skorzystać z prezentu, jaki wręczali mu rywale. Z sensownym kierowaniem grą reprezentacji było już zdecydowanie gorzej.

Zły pomysł: Slapsticki Kamila Glika. Po wtorkowym spotkaniu przeciętny hipotetyczny piłkarz mógłby pocieszać się tak: ''Fred, cokolwiek się stało, zagrałeś lepiej niż Kamil Glik''. Potem jednak musiałby dodać, ''Fred... ale drożdże też''. Stoper Palermo zagrał w tym sezonie dwa mecze w Lidze Europejskiej i jego forma jest taka, jak forma stopera, który zagrał dwa mecze w sezonie. Jaki by sens jego powołania - jeden trener Smuda raczy wiedzieć. Jeśli chciał sprawdzić, w jakiej Glik jest formie, to odpowiedź okazała się oczywista. Jeśli chciał Glika w ten sposób podbudować, to wątpię, żeby mu się udało - błędy, jakie popełniał stoper Palermo prędzej będą mu się śnić w najpaskudniejszych koszmarach.

Dobry pomysł: Nie przejmować się. To tylko mecz towarzyski, kadra jest w budowie, w tym roku selekcjoner sobie tylko selekcjonuje, przygląda się, przebiera w zawodnikach. Po tą są mecze towarzyskie, żeby tak robić, wygrywać mamy na Euro 2012, więc czym się tu przejmować. Oto zestaw obowiązkowy odpowiedzi, którymi można zagłuszyć każdą wątpliwość dotyczącą reprezentacji, więc może zamiast kawy i wuzetki warto z niego skorzystać.

Zły pomysł: Nie przejmować się. To tylko mecz towarzyski, kadra jest w budowie, w tym roku selekcjoner sobie tylko selekcjonuje, przygląda się, przebiera w zawodnikach. Po tą są mecze towarzyskie, żeby tak robić, wygrywać mamy na Euro 2012, więc czym się tu przejmować. Oto zestaw obowiązkowy odpowiedzi, którymi próbuje się zagłuszyć każdą wątpliwość dotyczącą reprezentacji. Może jednak warto zastanowić się, czy aby po ponad roku nie powinno być widać chociaż pierwszych efektów?

Piotr Mikołajczyk

Copyright © Agora SA