Na klub może spaść wielki kamień
AP/DAMIAN DOVARGANES
To się zdarza notorycznie. Każdego dnia. A najgorsze jest to, że jak wiemy w życiu wielkie kamienie z reguły chodzą parami.
Ich smutne losy zekranizuje Krzysztof Zanussi
Krzysztof Zanussi, przewodniczący jury fot. Rafał Malko / Agencja Wyborcza.pl
W swoim kolejnym ważnym arcydziele pod tytułem ''Premier League jako śmiertelna choroba przenoszona drogą finansową'' . W rolę pustek w klubowej kasie wcieli się brawurowo Michał Żebrowski, a film zdobędzie wiele nagród na festiwalach w Gdyni i Rembertowie.
Piekło degradacji
Liverpool potrzebuje punktów jak wyrzucony na australijską plażę wieloryb aktywistów z dredami. Już teraz The Reds grozi karne odjęcie dziewięciu ''oczek'', a kto wie, ostatecznie może skończyć się i na degradacji. Piłkarze znad rzeki Mersey mogą niedługo poznać na własnej skórze, że Blackpool i West Bromwich Albion nie są jedynymi dziwnymi drużynami występującymi w Anglii ( ''- Derby County? W naszych ligach nie ma takich zwierząt! Chelsea, Tottenham, MU, Everton, Manchester City - to są drużyny, które występują w Anglii!'' ). Do tego, żeby nie oglądać europejskich pucharów tylko w TV, musieliby oni w takim wypadku chyba wygrać Eurowizję.
Kupno Kaki
Lim deklaruje, że wyłoży 40 milionów funtów na transfery. Dużo się też mówi o tym, że brazylijski pomocnik może powędrować z Realu Madryt prosto na Wyspy Brytyjskie . Ludzie, którzy pamiętają jego wybitną formę w niemal każdym meczu są już jednak niemalże wymierającym gatunkiem, w dodatku Kaka ostatnio zdecydowanie bardziej sprawdza się jako konferansjer , a nie piłkarz. I pamiętajcie: jego koszula wcale nie jest różowa. Jest łososiowa!
Przejęcie przez jeszcze innego singapurskiego miliardera
ST/HO
Niechęć kibiców Manchesteru United do fanów Liverpoolu i ex aequo vice versa jest stara jak zarząd PZPN. Jak świat. Jak coś bardzo starego. Mimo wszystko chyba jeszcze bardziej uwłaczające dla sympatyków The Reds było przejęcie ich ukochanego klubu przez innego singapurskiego miliardera, ale kibicującego Evertonowi. Czy takowy istnieje? Nie wiem. Na studiach cztery razy musiałem podchodzić do kolokwium z singapurskich miliarderów.
Kupno LFC przez szejków z Manchesteru City
AP/KAMRAN JEBREILI
O ile to kibiców Liverpoolu mogłoby i nawet ucieszyć (w końcu sami mówili, że ''wolą Araba od Amerykanina''), to już chyba mniej szczęśliwi byliby, gdyby ich klub został ustawiony na środku obrony Manchesteru City. Cały klub, włącznie ze sztabem masażystów i Anfield Road.
Łukasz Miszewski