Jasiu, co ty, nie znałem cię z tej strony

"E, Jasiu, nie znałem cię z tej strony" - tak mawiał pan Dąbczak do głównego bohatera "Nie ma róży bez ognia". Od wczoraj tego samego zwrotu używać mogą kibice Kolejorza, ponieważ Jasmin Buric w tym sezonie popełnia kiks za kiksem. W meczu z Górnikiem znów dał sygnał, że chyba poznańska bramka potrzebuje chwilowego przewietrzenia.

Przypomnijmy: w 67. minucie spotkania Górnik - Lech Marcin Wodecki oddał niezbyt silny strzał w kierunku bramki Kolejorza. Problem polegał na tym, że Jasmin Buric nie zgrał się za bardzo z tym uderzeniem i w czasie, gdy piłka leciała w środek bramki, on rzucił się w kierunku jej narożnika. Futbolówka przeleciała mu po rękach i wpadła do siatki.

Wodecki pokonuje Burica

Nie była to jednak pierwsza tego typu "interwencja" Jasia w bieżącym sezonie. W otwierającym rozgrywki meczu również podarował punkt Widzewowi puszczając pod ręką lekkie uderzenie Sernasa (Widzew - Lech 1:1).

Sernas również pokonuje Burica

Nie sposób także nie przyczepić się do kiepskiego zachowania Burica przy bramce Mateusza Bartczaka (Lech - Zagłębie 0:1). Uderzenie pomocnika Zagłębia oczywiście piękne, ale jak mówił komentujący spotkanie Tomasz 99 Wieszczycki "ta piłka miała trudny lot, ale to była piłka do złapania, nie powiemy, że same widły, samo okienko". True.

Bartczak także pokonuje Burica

Poza tym frapują coraz częściej przytrafiające się momenty niezrozumienia między Buricem a starym rutyniarzem Bosackim. W meczu z GKS Bełchatów ten moment niezgrania zakończył się rzutem wolnym pośrednim i golem dla bełchatowian.

Popek pokonuje Burica również

Nie najlepiej należy też ocenić reakcję Burica po uderzeniu głową Adebayora, które to uderzenie przyniosło drugą bramkę dla MC w niedawnym spotkaniu .

Pojawiają się więc pytania: "dlaczego?" i "co dalej?". Na pytanie "dlaczego? " odpowiedzi nie znam i myślę, że nie zna jej sam Buric. Trzeba jednak pamiętać o dwóch sprawach. Po pierwsze, obrona Kolejorza gra fatalnie. FA - TAL - NIE. W każdym meczu przeciwnicy mają po kilka sytuacji bramkowych - słupki, poprzeczki, akcje sam na sam itp. Zwalanie więc całej winy za stracone gole na Bośniaka jest nieuczciwe. Nieuczciwe jest jednak także niezauważenie, że Bośniak swoją cegiełkę do tych goli dokłada. Po drugie, Jasiu (rocznik 1987) jak na golkipera jest wciąż zawodnikiem młodym i wahania formy mogą mu się przytrafić. Teraz wahadło dyspozycji porusza się po polu "dolyna", ale trzeba pamiętać, że jeszcze niedawno było na polu "ale urwał!/miszczu!".

W kwestii pytania "co dalej? " odpowiedź moim zdaniem uzależniona jest od losów sztabu szkoleniowego. Jeżeli pozostanie on na swoich stanowiskach, to i Buricowi nic nie grozi. Jeżeli zaś przyjdzie do klubu nowa miotła, to przestrzeń między słupkami a poprzeczką będzie pierwszym miejscem, gdzie odbędzie się zamiatanie. A wtedy do składu może nawet wrócić Grzegorz Kasprzik.

Przy okazji tego całego zamieszania wokół Bośniaka nie wolno jednak zapominać, że blondwłosy golkiper to wciąż talenciak, który sporo już dla Lecha zrobił, a jeśli wyjdzie z dołka - to na pewno jeszcze  zrobi.

Przemysław Nosal

Copyright © Agora SA