''Chabry z Poligonu'' czyli podsumowanie XI kolejki Ekstraklasy

Ligowy piątek usypiał dość mocno, ligowa sobota zaczęła się jeszcze senniej i przepraszam, że czepiałem się ustawiania niedzielnych meczów o tej samej porze. Telewizje chyba coś przeczuły, bo rzeczywiście sensowniej było oglądać tylko jedno niedzielne spotkanie - pięciominutowy skrót z drugiego był dawką aż nadto wystarczającą. Złota polska jesień w pełni, a żółte jesiennie liście nieźle wyglądały na wrocławskiej murawie i co prawda nie poradziły sobie ze Śląskiem, ale za to były zdecydowanie lepsze od Zagłębia.

GKS Bełchatów - Widzew Łódź 1:0

11. kolejka. GKS - Widzew 1:011. kolejka. GKS - Widzew 1:0 Fot. Tomasz Stańczak / Agencja Wyborcza.pl

Nie było to wielkie widowisko. Nie było to nawet średnie widowisko. Właściwie nie było to jakiekolwiek widowisko: ot, grali, biegali, kopali, Maciej Małkowski tworzył kolejne sytuacje bramkowe, a Grzegorz Kuświk uroczo je marnował, Marcin Robak zamiast strzelać postanowił kiwać i zrobił zwód ''na Sochaczew'', w kontuzjowanych było 1:1 bo najpierw zszedł Mindaugas Panka, a potem Łukasz Sapela wystąpił w roli Józefa Samotraczyka: ''ukazał włochate odnóże owinięte w elastyczny bandaż i zapytał: ''Długa noga, nieprawdaż''? Wreszcie Marcin Drzymont ośmieszył łódzką defensywę , pan Gil z ulgą odgwizdał koniec meczu, a ja wróciłem do kryminału Jerzego Edigeya ''Nagła śmierć kibica''. Cóż, czasie ''derbów ziemi łódzkiej'' żadnemu kibicowi nie groziła nagła śmierć - z nudów umiera się bardzo długo i łagodnie.

Jagiellonia Białystok - Polonia Warszawa 1:0

11. kolejka. Jagiellonia - Polonia W. 1:011. kolejka. Jagiellonia - Polonia W. 1:0 Fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Wyborcza.pl

Gdyby nie było Tomasza Frankowskiego - należałoby go wymyślić. 95 na 100 napastników waliłoby w tej sytuacji na wprost i albo posłałoby piłkę obok bramki. Albo nad. Albo wprost w bramkarza. A Tomasz Frankowski zrobił coś , czego nikt się nie spodziewał, wygrał Jagiellonii mecz i na dodatek trafił trenera Janasa w ambicję Czy coś jeszcze działo się w czasie tego meczu? ''Coś'' na pewno. Strzelał Jarosław Lato, dwa razy strzelał Bruno, trzy razy w jednej akcji Jagiellonia, a koniec meczu pan Stefański odgwizdał z pauzą i synkopą, bo musiał rozdzielać zawodników, którzy nagle wykazali się energią. Jagiellonia została na fotelu trenera, trener Probierz znowu przebiegł dwa maratony i nigdy by Szanowna Wycieczka nie zgadła, kto okazał się mordercą w kryminale Jerzego Edigeya.

Ruch Chorzów - Arka Gdynia 0:0

Ante Rozić Ante Rozić  Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl

Mecz się zaczął, trwał, był bezbarwny i zakończył się wynikiem bezbramkowym. Były chwile, w których coś się działo. Dwie chwile. W dodatku się działo niewiele. To może korzystając z okazji wyjaśnię tylko, że we wspomnianym kryminale chodziło o kibica brydżowego, a nie piłkarskiego i że grano szlema w piki. W co grano w Chorzowie, nie do końca wiadomo - niektórzy twierdzą, że była to piłka nożna na poziomie ekstraklasowym. Czego to ludzie nie wymyślą.

Cracovia - Polonia Bytom 0:1

11. kolejka. Cracovia - Polonia B. 0:111. kolejka. Cracovia - Polonia B. 0:1 Fot. Mateusz Skwarczek / Agencja Wyborcza.pl

Komentator Orange Sport pytał ''Jak daleko jest do Bytomia z Jaworzna?'' i chodziło mu o miejsce zamieszkania trenera Urbana, ale w głowach paru widzów pojawiło się być może wspomnienie czasów, gdy Cracovia walczyła o awans do Ekstraklasy i grała ważny mecz ze Szczakowianką Jaworzno. Nagle i niespodziewanie Szczakowianki nie poprowadził wtedy trener Albin Mikulski, Cracovia wygrała 8:1 i zagrała w barażach z Górnikiem Polkowice. A trener Mikulski wkrótce znalazł się... w Cracovii właśnie. I to nie sam - w Cracovii znalazło się jeszcze dwóch piłkarzy Szczakowianki. Minęło kilkaset strzałów napastników znikąd i Cracovia z nożem na gardle zagrała z Polonią Bytom... Wszelkie podobieństwa są oczywiście przypadkowe, a sam mecz Cracovia mogła wygrać pięć razy, ale jak zwykle nie potrafiła, ba! mogła przegrać wyżej. Spotkanie sponsorowała literka ''L'' jak lojalność i ''S'' jak sprawiedliwość, Polonia pokazała ''J'' jak cojones, a na pytanie, czy lepiej byłoby gdyby trener Szatałow poprowadził Polonię, przegrał i wtedy przechodził do Cracovii, odpowiem, że lepiej byłoby, gdyby poprowadził, wygrał i wtedy przechodził. Albo przechodził do innego klubu, a nie akurat tego, z którym zostawiona na lodzie drużyna miała grać następnego dnia. Polonia jednak i tak wygrała i teraz ciekawe, czy wiosną zaboli ją to w licencję...

Lechia Gdańsk - Korona Kielce 0:1

11. kolejka. Lechia - Korona 0:111. kolejka. Lechia - Korona 0:1 Fot. Dominik Werner / Agencja Wyborcza.pl

Biednemu wiatr w oczy, a jeśli biedny jest z Gdańska, to pewnie był to ''Wiatr od morza''. Lechia robiła na boisku wszystko, co mogła: grała skrzydłami i środkiem, strzelała z dystansu, z bliska, z fałsza, z pięty i z czuba, stawała na głowie, gryzła trawę, orała nosem i zjadała zęby. Korona stała sobie spokojnie i czekała aż Lechii przejdzie, a ponieważ nie przechodziło - od czasu do czasu sama próbowała strzelać na bramkę Małkowskiego. Ale nie tego Małkowskiego, tylko tego drugiego. To znaczy trzeciego, bo jeszcze jeden Małkowski jest w Bełchatowie, ale też nie ten Małkowski, tylko... tego...

Enyłej - Lechia przegrała kolejny mecz, w którym była lepsza, humoru na pewno nie poprawia fakt, że przegrała po wtopie arbitra (bo ileż można?), a Korona wciąż czai się za plecami Jagiellonii i czeka na powrót Andrzeja Niedzielana.

Śląsk Wrocław - Zagłębie Lubin 3:1

11. kolejka. Śląsk - Zagłębie 3:111. kolejka. Śląsk - Zagłębie 3:1 Fot. Maciej Świerczyński / Agencja Wyborcza.pl

Warto było nie spać w sobotnie popołudnie, by doczekać derbów Dolnego Śląska. Co prawda zagrał w nich jedynie Śląsk, bo Zagłębie Lubin przez większość meczu przebywało dawno, dawno temu w odległej galaktyce, ale i tak było na co popatrzeć. Sebastian Mila rozgrywał, Przemysław Kaźmierczak podawał, Vuk Sotirović strzelał bramki , instruował sędziów i wspinał się na płoty, Remigiusz Jezierski bawił się w Tarzana (rolę Jane odegrał Bojan Isailović), a Waldemar Sobota był zawsze dwa metry dalej niż noga obrońcy, który chciał go sfaulować. Śląsk nie miał słabych punktów, Zagłębie nie miało mocnych, ale za to zobaczyliśmy tyle bramek, ile w pięciu poprzednich meczach, a mogło ich być jeszcze więcej.

Lech Poznań - Wisła Kraków 4:1

Lech Poznań - Wisła Kraków 4:1Lech Poznań - Wisła Kraków 4:1 Fot. Łukasz Cynalewski / Agencja Wyborcza.pl

Właściwie podobny wynik mógł się świecić już przed przerwą. Podobny, bo co prawda czwórka by była, zamiast jedynki mogło być zero. Wisła w pierwszej połowie nie grała zupełnie nic, a w drugiej zagrała to samo co zwykle: ''Jesteśmy Wisłą Kraków i mamy piłkę. Normalnie, czad. Mamy piłkę! Hoho! Nie bardzo wiemy po co ją mamy, ale ją mamy. I strzeliliśmy bramkę! Orkiestra - tusz, panie Turek, kończ pan ten mecz, szampan, frukta i ogólna celuloza w obronie''. A Lech po prostu grał swoje i nie strzeliłby Injac , to strzeliłby ktoś inny, a obrona Wisły i tak popełniałaby szkolne błędy. Wynik meczu był oczywisty od pierwszych minut, a wrażenie, że może ewentualnie będzie inny, było małe chude i słaniało się na krzywych nóżkach może przez dziesięć minut. Bramka Injaca cudowna, kontuzja Clebera koszmarna i jeszcze do tej pory mi zimno, a Nouredin Boukhari awansował do ćwierćfinał konkursu na największą wpadkę transferową rundy jesiennej.

Górnik Zabrze - Legia Warszawa 1:2

Górnik Zabrze - Legia Warszawa 1:2Górnik Zabrze - Legia Warszawa 1:2 Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Legia 9 z 13 bramek zdobyła po stałych fragmentach gry, wrzutki Tomasza Kiełbowicza stają się przysłowiowe, a co robią zawodnicy Górnika, mając wygrany mecz? Faulują. I żeby to jeszcze w ferworze walki, przypadkowo itd... ale nie - celowo, najgłupiej jak tylko można i ''żeby zaoszczędzić cenne sekundy''.

Górnik grał słabo, Legia grała... powiedzmy, że mniej słabo, wszyscy bardzo odkrywczo pytali Daniela Sikorskiego o ojca, a po meczu można powiedzieć tylko... nie pamiętam, jak to było w przysłowiu... śmierć foyerom?... śmierć fajerwerkom?... A, wiem! Budzikom śmierć!

Jeźdźcy bez głowy

Górnik Zabrze - Legia Warszawa 1:2

Do stopnia młodszego ułana awansowany zostaje Grzegorz Kuświk , dążący wszelkimi sposobami do sytuacji, w której Maciejowi Małkowskiemu wreszcie się odechce.

Do stopnia starszego ułana awansowany zostaje Nouredin Boukhari , któremu się właśnie odechciało.

Do stopnia starszego ułana awansowany zostaje Norbert Witkowski , który łapie jak Mariusz Pawełek, kopie jak Marek Wasiluk, a skoncentrowany jest jak Matka Joanna od Aniołów jeszcze przed wyjściem Zapaliczki.

Do stopnia wachmistrza awansowany zostaje Radosław Sobolewski , któremu jeśli nie chce się grać w derbach, to niech nie miesza w to arbitra i jego kartek, tylko zacytuje trenerowi Maaskantowi: ''Boże, zachowaj Irlandczyków, a zniszcz Holendrów!''.

Do stopnia wachmistrza awansowany zostaje Mariusz Ujek . Test przeprowadzony na losowo wybranym piłkarzu B-klasy zakończył się wynikiem 9 goli na 10 strzałów, test przeprowadzony na telewizorze Ametyst 102 przyniósł 7 trafień, a herbata z cytryną trafiła tylko dwa razy, ale to dlatego, że była w szklance.

Bramka kolejki

Górnik Zabrze - Legia Warszawa 1:2

W takim zestawie, jaki zafundowali nam piłkarze w XI kolejce Ekstraklasy, tryumfować może tylko jedna bramka i oczywiście jest to bramka autorstwa Daniela Sikorskiego z meczu... Przepraszam, to był słaby żart. Wygrywa oczywiście bramka Dimitrije Injaca z meczu Lech Poznań - Wisła Kraków, a kto by sądził inaczej, tego wyzywam na walkę konną lub pieszą, na miecze, topory, rohatyny albo nawet na sztokfisze.

Cytat kolejki

Górnik Zabrze - Legia Warszawa 1:2

Dariusz Pasieka: ''Żyjemy! Żyjemy''! Był to kolejny odcinek telenoweli ''Życie jak sen''.

Kamil Grosicki: ''Niestety od jakiegoś czasu gramy 4-5-1 i to przynosi nam punkty''. Fatalna sprawa... Ale gdyby tak przejść na 1-1-1-1-1-1-1-1-1-1-1 z Tomaszem Frankowskim w szatni, a Grzegorzem Sandomierskim na urlopie, to może jeszcze uda się parę punktów stracić?

Krzysztof Przytuła: ''Piłka mu spada pod nogi! To jest cała inteligencja tego zawodnika''! Ja bym dołożył jeszcze parędziesiąt umiejętności praktycznych, wiedzę teoretyczną, znajomość języków i słów sześciosylabowych oraz inteligencję emocjonalną, ale ja Łukasza Surmę po prostu lubię.

Marcin Sadko: ''Przed tym spotkaniem nie było kontaktu z trenerem Szatałowem''. Dziwnym nie jest. Gdyby mnie zaproponowano trenowanie tegorocznej Cracovii, też bym popadł w lekki stupor.

Mateusz Świecicki: ''Hehehe, czujny jesteś''... A skąd! Czujna była Selborne, Kenna, znaczy się, przepraszam: Joanna, a my bądźmy precyzyjni: psionik mający zdolność percepcji pozasensorycznej.

KS Szacunek

Radość i poczucie szczęścia są zaraźliweRadość i poczucie szczęścia są zaraźliwe Fot. sxc.hu

Szymon Gąsiński (Polonia Bytom) - Amir Spahić (Śląsk Wrocław), Manuel Arboleda (Lech Poznań), Pavol Stano (Korona Kielce), Tomasz Kiełbowicz (Legia Warszawa) - Maciej Małkowski (GKS Bełchatów), Edi Andradina (Korona Kiece), Łukasz Surma (Lechia Gdańsk), Semir Stilić (Lech Poznań), Waldemar Sobota (Śląsk Wrocław) - Tomasz Frankowski (Jagiellonia Białstok)

LZS Badziewko

Maciej Mielcarz (Widzew Łódź) - Arkadiusz Mysona (Polonia Bytom), Marcin Komorowski (Legia Warszawa), Osman Chavez (Wisła Kraków), Michał Stasiak (Zagłębie Lubin) - Wojciech Kędziora (Zagłębie Lubin), Dawid Plizga (Zagłębie Lubin), Nouredin Boukhari (Wisła Kraków), Arkadiusz Radomski (Cracovia), Patryk Małecki (Wisła Kraków) - Mariusz Ujek (Polonia Bytom)

Poligon w ''Wygraj Ligę''

''Falowanie i spadanie, falowanie i spadanie - ruch, magnetyczny ruch...'', ale tym razem był to ruch w górę - FC Obcol zajrzał do szóstego tysiąca i tak mu się spodobało, że został na pozycji 5902. KS Poligon także awansował i choć tylko o 195 miejsc - na pozycję 12 399. Ale awansował, w przeciwieństwie do paru drużyn Ekstraklasy. Obcolowi punkty przyniosła głównie trójka obrońców: Skerla, Stano i Norambuena - każdy zdobył po sześć punktów, reszta wyjściowej jedenastki zdołała uzbierać zaledwie 15 punktów. W KS Poligon mocno zapunktowali Tomasz Frankowski i Marcin Kikut (choć Kikut tylko dzięki temu, że był kapitanem drużyny).

A teraz... bururum bururum bururum!... sensacja! W ''poligonowej'' lidze prywatnej doszło do zmiany lidera. CF MAZDASPEED prezesa BARTG (448 pkt) spadł/-a/-o na miejsce drugie, a na fotel prowadzącego wyskoczył KKS Spam prezesa lukzbysza (450 pkt). Na trzecim stopniu podium - Wisła Podole prezesa peterg1 (442 pkt). Na czwartą pozycję awansowali idący jak burza Faraonowie prezesa El Hadary i idący jak dwie burze Teosie z B-towa prezesa Teosia (obie drużyny po 434 pkt). Na szóstym 1mlotek prezesa 4everlasting (430), FC CEYVOLS prezesa CEYVOLA spadli na miejsce siódme, na którym po lekkiej obsuwie znalazł się także KS Ziat prezesa Ziata (421 pkt), na miejscu dziewiątym Rumia prezesa jaa (419 pkt), a na dziesiątym - wracająca do pierwszej dziesiątki - Aurora Poznań prezesa Krzysztofa (415 pkt). Dzieje się, proszę Szanownej Wycieczki, tym bardziej, że na miejscu jedenastym są aż cztery drużyny, z 141 punktami na koncie: Voovoozwella FC , AS MAZDASPEED , Bobrowice CF i PKSPN Pnievo i w XII kolejce na pewno będzie gorąco.

FC Obcol awansował na miejsce czterdzieste piąte (358 punktów), a KS Poligon (312 pkt) na osiemdziesiąte szóste, które zajmuje w szacownym towarzystwie KS Lubnowo prezesa carlosika, Nightfly prezesa Montale i FC Gravediggers prezesa futurysty.

PS okolicznościowe. Jest taka chwila w życiu żółwia, kiedy orientuje się, że doszedł do ściany, a na ścianie wisi kalendarz i są w nim te same dni, co rok temu, te same rocznice i nawet Eudoksjusz obchodzi imieniny o tej samej porze. Orły Plewiska to bardzo znajoma nazwa - nie tylko dlatego, że zajęły 13. miejsce w plebiscycie na Najsłabszą Drużynę sezonu 2009/2010, ale także dlatego, że już raz składaliśmy im życzenia urodzinowe. I co teraz? I co za tydzień? Powoli zaczynamy kręcić się w kółko... Wyjścia są trzy: 1. kręcić się dalej i życzyć tego samego tym samym drużynom, co zawsze, 2. zmienić system rozgrywek na letni. 3. wymyślić coś. To może na razie połączmy punkty 1. i 3. - życzmy drużynie Orłów Plewiska zdrowia, szczęścia, sponsora i zwycięstwa w meczu z Lechem Podrzewie oraz wszystkimi innymi Lechami, jakie staną na drodze Orłów.

Andrzej Kałwa

Poligon to rubryka Z czuba.pl w której Andrzej Kałwa pisze o polskiej ligowej rzeczywistości, która jaka jest - każdy widzi, a niektórzy nawet sądzą, że ją rozumieją.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.