Czego Tottenham nauczył się w Lidze Mistrzów

Kiedyś, dawno temu, u zarania internetu czyli pod koniec sierpnia dawaliśmy Tottenhamowi rady, co to w ogóle jest ta Liga Mistrzów i z czym się to je. Tymczasem po remisie 2:2 z Werderem, rozjechaniu 4:1 mistrza Holandii, wyciągnięciu w dziesiątkę z 0:4 do 3:4 na wyjeździe z Interem Mediolan i oklepaniu u siebie obrońcy tytułu 3:1, londyńczycy sprawiają wrażenie, jakby wszystko już wiedzieli. Do jakich doszli wniosków podczas tych rozgrywek?

1. Jest taki kraj jak Enschede . Dziwny kraj.

2. Gareth Bale (trzy bramki w pierwszym meczu z Interem, dwie asysty w drugim) to broń masowego rażenia.

3. To nie jest Julio Cesar, to Luca Castellazzi . On wpuszcza bramki.

To jest Julio Cesar. On też wpuszcza bramki, ale tylko Bale`owi .

4. To Enschede to naprawdę dziwny kraj.

5. W czterech meczach strzeliliśmy 12 bramek. I to bez kontuzjowanego Defoe. Można z Romanem ''Nie mogę trafić nawet kluczem do zamka'' Pawliuczenką, Robbiem ''Trenerze, tu jestem. I jestem zawodnikiem!'' Keanem orazz wyciągniętym z autokaru i dobrze wyprasowanym Peterem Crouchem? Można.

6. Gdybyśmy grali w Bundeslidze, nazywalibyśmy się ''Tottenham Hotspur'' :))) LOL

7. ''Torsten Frings'' brzmi jak komenda do odpalenia silników w czołgach.

8. Świetny dzwonek na komórkę

A już na pewno lepszy niż to

9. Kontury fryzury Wesleya Sneijdera to zaginiony level ''Dungeon Keepera'' . Albo mapa Karaibów.

10. Nie ma (jak na razie) w zasięgu wzroku Arsenalu. Jest fajnie

ŁM

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.