Historie alternatywne Z Czuba: Świat bez Adama Małysza część 2

Ściślej rzecz biorąc świat jest z Adamem Małyszem, tyle tylko, że ten ze skokami narciarskimi ma mniej więcej tyle wspólnego, co my z drogimi samochodami czyli nic. No chyba, że ktoś liczy godziny spędzone nad ''Need For Speed'' czy ''Gran Turismo''.

W poprzednim odcinku...

Adam Małysz jako Madam Ałysz zostaje genialnym scenicznym wykonawcą utworów Edith Piaf, Łukasz Kruczek i Wąsy Apoloniusza Tajnera bronią na światowych skoczniach honoru Polski, honor Polski broni się przed bronieniem go przez Łukasza Kruczka i Wąsami Apoloniusza Tajnera, a przez cały odcinek nie spada ani jedna kropla deszczu. Naprawdę. Ani jedna.

Końcówka lat 90. to śmierć grunge`u, śmierć lat 90. i Śmierć u Pratchetta. Oraz nasi reprezentanci w skokach narciarskich kroczący od sukcesu do sukcesu. Największym z nich jest zdobycie przez biało-czerwonych brązowego medalu w Drużynowych Mistrzostwach Polski 1999. Złoto przypada Sekcji Rzutu Kamieniem Uczniowskiego Klubu Sportowego ze Szkoły Podstawowej Nr 1 w Nowym Sączu, srebro Sekcji Rzutu Robertem Mateją Uczniowskiego Klubu Sportowego ze Szkoły Podstawowej Nr 1 w Nowym Sączu.

- Jesteśmy znakomicie przygotowani do sezonu - komentuje wynik reprezentacji Wojciech Skupień.

Okazuje się, że ma rację - razem z Łukaszem Kruczkiem kupili dwie ciężarówki popcornu, cysternę piwa i Scrabble. Teraz są gotowi na oglądanie nowego sezonu Premier League.

Jak w tym czasie idzie Adamowi Małyszowi... pardon, Madam Ałysz? Cóż, wybornie.

W wyniku Błędu Roku 2000 nasi skoczkowie kwalifikują się na igrzyska olimpijskie w Salt Lake City. Przywożą z nich wiele trofeów - między innymi 27 pocztówek, nowe olimpijskie dresy i wąsy Karla Malone`a. W tym samym czasie Madam Ałysz wygrywa Międzynarodowy Przegląd Piosenek Edith Piaf Wykonywanych Przez Ludzi, Którzy Powinni Być Legendarnymi Skoczkami Narciarskimi.

Jest więc wciąż źle. Wszelki pomysły by w Wiśle-Malince wybudować skocznię narciarską zbywane są śmiechem i tekstami, że równie dobrze można by tam wybudować fabrykę promów kosmicznych. Kilka osób zapala się do tego ostatniego pomysłu, ale na szczęście drużynie lokalnej ochotniczej straży pożarnej udaje się ich ugasić. Zamiast skoczni im. Adama Małysza powstaje więc kasyno im. Kamila Kosowskiego. W rzeczywistości jest to jednak Tajne Centrum Sprawowania Władzy Nad Światem, którego pierwszym zadaniem jest stworzenie Inowrocławia od morza do morza. Tymczasem w kraju zaczynają się niepokoje z powodu braku zimowej dyscypliny narodowej. Na najwyższych szczeblach podjęta zostaje decyzja, że trzeba coś z tym zrobić. Podczas tajnego zebrania, gdzieś w Poznaniu padają znamienne słowa

- Trzeba coś z tym zrobić - mówi tajny ważniak numer jeden. - No, co to za kraj bez narodowego sportu zimowego? - mówi tajny ważniej numer dwa. - Brazylia? - odpowiada tajny ważniak numer siedem i za swój durny tekst obrywa w głowę Śnieżką.

To, że najwyższy szczyt Karkonoszy ląduje przez to na środku ronda Kaponiera przypieczętowuje sprawę i kadra skoczków dostaje propozycję nie do odrzucenia - ma wymyślić Polsce nowy sport narodowy albo zostanie zesłana do czytania w podstawówkach ''Nad Niemnem'' z podziałem na role. A tego nikt by nie chciał. Biorą się więc ostro do roboty.

Na początek idzie piłka nożna, ale skoczkowie nie chcą grać przy minusowych temperaturach, bo twierdzą, że się ślizgają. Pozostają głusi na argumenty, że dzięki temu, że co chwila się przewracają, bardziej przypominają Cristiano Ronaldo niż nasza normalna kadra. Może dzieje się tak dlatego, że Cristiano Ronaldo jest wówczas obiecującym juniorem Sportingu Lizbona inwestującym w dodatkowe treningi rzutów wolnych i nakładania żelu na czas?. A może dlatego, że Halina Gordon-Półtorak powiedziała, że Kruczek przy wywrotce zrobił potrójnego axla z podwójnym Slashem? Tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że z żużlem też się nie udało.

Wprawdzie początkowo wyścigi na lodzie wydawały się strzałem w dziesiątkę. Aż do momentu, gdy uznali, że jeżdżenie w lewo jest nudne i fajniej byłoby gdyby co drugie okrążenie jeździć w prawo, co trzecie na skos, a co czwarte tyłem. Było wiele radości. Zwłaszcza dla mechaników i ortopedów.

Podobny los spotkał siatkówkę przerabianą z plażowej na śniegową, koszykówkę, w której zamiast piłki były kule ze śniegu i bierki, w których grać miały bałwany. Skoczkowie doszli więc do wniosku, że sami wymyślą zimowy sport narodowy.

- A jakbyśmy zamiast skakać na nartach na nich biegali? - mówi jeden ze skoczków - No dobre, dobre. I możemy też wziąć jakąś pochyłą górę i zjeżdżać! - dodaje drugi. - A dla utrudnienia powstawiać im tyczki, żeby był taki slalom - dorzuca trzeci - A jesteście pewni, że coś takiego jeszcze nie istnieje? - wyrażają pewną wątpliwość Wąsy Apoloniusza Tajnera. - Nie no co ty, przecież właśnie je wymyśliliśmy - odpowiada chórem poprzednia trójka.

Rzeczywiście oni je wymyślili, ale niestety ktoś wpadł wcześniej na dość podobny pomysł. Ich plan upadł więc, ale skoczkowie się nie poddali i wzięli za wymyślanie kolejnych dyscyplin.

Kolejno odpadają jednak rzut skoczkiem na czas, budowa igloo z zawiązanymi oczami oraz wyścigi na sankach z górki. Te ostatnie przez moment miały szanse. Na 100 osób, wśród na których przeprowadzono ankietę czy chcą, żeby to był sport narodowy 98 zaznaczyło, że tak, jedna narysowała słoneczko, a jedna zjadła kartkę. Niestety, pomysł padł, gdy wyszło na jaw, że ankietę przeprowadzono w Przedszkolu nr 8 im. Brody Rozbójnika Rumcajsa. Nieoficjalnie wiadomo, że to przez Wąsy Apoloniusza Tajnera.

Skoczkowie siedzą więc smutni i zrezygnowani. Powoli zastanawiają się już jak najlepiej interpretować kwestie Emilii Korczyńskiej, Anzelma i mogiły powstańczej. Wtem nagle Skupień podrywa się i krzyczy ''HOKEJ!''.

Co hokej dowiecie się w ostatniej części historii o tym, co byłoby, gdyby Adam Małysz nad dwa równe skoki przedkładał dwa równe wykonania ''Les Amants d'un jour'' .

Świat bez Adama Małysza - część 3.

Andrzej Bazylczuk & Łukasz Miszewski

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.