Po piątku z reguły jest sobota. Kilka rzeczy, które warto wiedzieć przed TĄ sobotą

To już w tę sobotę po raz 169. spotkają się ze sobą zespoły Arsenalu Londyn (w czerwonym narożniku, reprezentujący Londyn północny) oraz Tottenhamu Hotspur (w niebieskim narożniku, reprezentujący głód sukcesów oraz...no cóż... Londyn północny). Derby jak to derby - z pewnością warto się nad nimi pochylić.

Wiele jest pojedynków derbowych na świecie, ale nie ma derbów północnego Londynu nad te rozgrywane w północnym Londynie. A jak derby północnego Londynu, to i potrzeba dwóch północnolondyńskich klubów - ci, którzy mają pojęcie o piłce wiedzą, że chodzi o Arsenal i Tottenham; ci którzy pojęcia nie mają, przez przypadek weszli na stronę Czuby.pl - oficjalny serwis miłośników farmakologicznego wspomagania jaźni.

1. Historia pojedynków obu zespołów jest niemal tak stara jak futbol i odkrycie, że dośrodkowania to najlepsza broń ofensywna od czasu angielskich łuczników. Pierwszy raz Spurs i ''Kanonierzy'' starli się ze sobą w roku 1887 (meczu nie dokończono ze względu na nagłe nastanie zmierzchu - Słońce nie mogło już patrzeć na tę boiskową rzeźnię i wywędrowało do salonu Peugeot. 15 minut przed końcem ''Koguty'' prowadziły 2:1),

2. Ich rywalizacja na dobre (a raczej na złe) zaczęła się jednak dopiero 26 lat później. W roku 1913 Arsenal, dotychczas rozgrywający swoje mecze w okołolondyńskim Plumstead, przeniósł się do północnej części Londynu, na obiekt oddalony o rzut beretem od White Hart Lane. O ile oczywiście ktoś jest w stanie rzucić beretem na niemal dokładnie cztery mile. Jak to już z reguły z położonymi podejrzanie blisko siebie klubami bywa, tak i w tym wypadku jedni i drudzy nie zapałali do siebie wielką miłością.

3. Od miłości do nienawiści mały krok. Od niechęci do nienawiści jeszcze mniejszy. To pierwsze przerodziło się w to drugie w roku 1919, kiedy to angielską ekstraklasę rozszerzano o dwa zespoły i zastanawiano się, komu przydzielić te miejsca. Przedstawiciele klubów pierwsze z nich przyznali Chelsea, która zajęła 19. miejsce w lidze i teoretycznie powinna była spaść. O kolejne aplikował Tottenham (20. pozycja w lidze), a także pośród i innych klubów Arsenal, choć w Second Division był dopiero szósty. Ostatecznie wybrano ''Kanonierów'' i do dziś mówi się o tym, że odbyło się to przez machinacje ówczesnego prezesa klubu, choć nic nie zostało nigdy Sir Henry`emu Norrisowi udowodnione.

Tottenham HotspurTottenham Hotspur AFP/GETTY IMAGES/GLYN KIRK

4. Od tego czasu kibice obu klubów nienawidzą się jak coś, co się bardzo nienawidzi. Przejścia zawodników z Arsenalu do Tottenhamu nie są za częste, mimo że oba stadiony dzieli odległość, którą Usain Bolt pokonuje niechcący, drapiąc się po głowie (ogólnie w ciągu ponad 100 lat miały miejsce 12 razy). A jeśli już do czegoś takiego dochodzi, to mamy casus Sola Campbella, zawodnika Spurs, w latach 1992-2001, kapitana i lidera drużyny, który za darmo przeszedł do Arsenalu. Fani ''Kogutów'' do dziś uważają, że zamiast szukać bin Ladena, amerykańska armia powinna zbombardować dom byłego reprezentanta Anglii i wypowiedzieć wojnę jego kuchni.

Nie wiadomo, co sądzą kibice ''Kanonierów'' o swoim byłym kapitanie Williamie Gallasie, który podążył przed tym sezonem odwrotną drogą. Pewnie zastanawiają się, czy Francuz, który między rokiem 2001 a 2006 grał w Chelsea, ma zamiar zaliczyć w swojej karierze wszystkie londyńskie kluby.

5. Jedynym zawodnikiem, który trafiał dla obu stron w derbach północnego Londynu, nie wliczając w to bramek samobójczych był skrzydłowy Jimmy ''The Flying Scotsman'' Robertson, ulubieniec kibiców Spurs, który w 1968 roku odszedł na dwa sezony do Arsenalu.

6. Czasem kibice krzywdzą się przy pomocy przyśpiewek, czasem przy pomocy nieco bardziej klasycznego przerabiania facjat swoich bliźnich na coś, co wygląda jak wyniesione pod płaszczem z chińskiego marketu. Gdzie i kiedy tylko mogą uprzykrzają sobie życie, podkładając przeciwnikom nogę, wkładając brudne palce do zupy i tak dalej. Jednym z przejawów takich drobnych złośliwości jest Dzień Świętego Totteringhama, powołany do życia w roku 2002 przez jeden z blogów poświęconych Arsenalowi. To ruchome święto, które przypada wtedy, gdy ''Kanonierzy'' zgromadzą w lidze taką liczbę punktów, że choćby Tottenham chuchał i dmuchał, to i tak ich nie dogoni. Od powołania do życia w roku 1992 Premier League, DŚT obchodzono w okolicach Highbury (a później Emirates Stadium) co roku, za wyjątkiem sezonów 1992/1993 i 1994/1995, kiedy to Spurs finiszowali przed znienawidzonym rywalem. Najszybciej wypadające święto odnotowano 9 marca 2008. Dwa razy - w sezonie 1995/1996 i dokładnie dekadę później, a także w sezonie 2009/2010 fani Arsenalu musieli na Dzień Świętego Totteringhama czekać aż do ostatniej kolejki.

7. Gwoli statystycznej ścisłości Arsenal i Tottenham mierzyły się ze sobą łącznie 166 razy we wszystkich rozgrywkach - 71 razy wygrywali ci pierwsi, 51 razy ci drudzy, 46 razy Remis Londyn. Stosunek bramkowy - 260:223 dla ''Kanonierów''.

W tym sezonie oba zespoły również po raz pierwszy w historii grają w tym samym czasie w Lidze Mistrzów, głównie dlatego że Tottenham w ogóle po raz pierwszy gra w Lidze Mistrzów . Tym ciekawiej zapowiada się to spotkanie odwiecznych rywali. ''Od wiecznych'' całkiem dosłownie.

Łukasz Miszewski

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.