I liga jak polskie seriale

Po cichutku, bez trąb i fanfar, swoje jesienne zmagania zakończyła I liga. Jak zwykle mamy kilka drużyn sytych, kilka poturbowanych i Pogoń Szczecin. Część kibiców jest zaskoczona dobrą postawą swoich idoli, którzy nieoczekiwanie walczą o ekstraklasę, a część przeciera oczy i liczy punkty potrzebne do utrzymania. Wszystko stoi na głowie, czyli rzeczywistość jak w polskim serialu.

Łódzki Klub Sportowy - "Rodzina zastępcza"

W Łodzi zebrała się grupa ludzi, których z różnych miejsc przegoniono, którzy w swoich poprzednich klubach nie potrafili pokazać pełni swoich możliwości, albo którym po prostu od dłuższego czasu średnio chciało się grać w piłkę. Całe to mieszane towarzystwo spotkało się przy al. Unii Lubelskiej i nieoczekiwanie... gra jak z nut! Mięciel, który w zeszłym sezonie wydawał się być skończony na kill'em all zdobył 9 goli. Smoliński prezentuje się jak za najlepszych czasów w Legii. Przechodzeni już nieco Mowlik, Łabędzki czy Kłus zaskakują świeżością. Świetnie gra młody Kosecki, były junior Wolfsburga Romańczuk oraz wiecznie niespełniony wiślak Mączyński. A na wszystko patrzy z bramki stuletni Bogusław Wyparło. I pali cygaro. I się cieszy. Bo ŁKS jest liderem po rundzie jesiennej. I on to lubi.

Podbeskidzie Bielsko-Biała - "Brzydula"

BrzydUlaBrzydUla BrzydUla

To już dziewiąty kolejny sezon bielszczan na zapleczu ekstraklasy. Powoli stawali się jak kompot z dowcipu - zawsze byli. Przeciwnicy przestawali na nich zwracać uwagę, bo Podbeskidzie nie orbitowało ku degradacji, ale też nigdy (po chamsku!) nie zabierało miejsc premiowanych awansem. Ot, było, żyło, grało. Aż tu nagle okazuje się, że na południu Polski urosła piłkarska siła, która wkrótce może zapukać do ekstraklasy. A stoją za tym głównie zawodnicy "niepiękni", w różnych sytuacjach pokancerowani. Trener Kasperczyk ma za sobą korupcyjny okres życia a dotychczasowa działalność leciwych już najlepszych zawodników drużyny to swoiste antykariery. Robert Demjan (8 goli) i Adam Cieśliński (10 goli) mają po 28 lat - ten pierwszy cztery ostatnie sezony ujeżdżał w rezerwach czeskiej Viktorii Żiżkow a ten drugi nie zaistniał ani w Legii, ani w ŁKS, ani nawet w Elanie Toruń. W zakończonej właśnie rundzie bielszczanie strzelili najwięcej goli w lidze, najmniej stracili i przezimują jako wicelider z punktem straty do łodzian. Czasem jednak nawet Brzydula ma szansę zagrać o najwyższą stawkę. Eee, fajna jesteś!

Piast Gliwice - "Usta Usta"

Po przekroczeniu smugi cienia w postaci spadku z ekstraklasy miał być kryzys tożsamości, długie wychodzenie z dołka i ogólna grzybnia. Tymczasem gliwiczanie szybko ogarnęli się po ciosie odebranym od życia i stanęli mocno na nogach. Do miejsca dającego awans brakuje im raptem trzech oczek, a ich gra pozwala wierzyć, że promocja jest na wyciągnięcie ręki. W drużynie po przejściach świetnie radzą sobie, a jakże, zawodnicy po przejściach - Jakub Biskup, Bartosz Iwan, Maycon, Jakub Szmatuła i Marcin Pietroń.

Sandecja Nowy Sącz - "Miodowe lata"

Skromny klub z Nowego Sącza rok po roku walczy o ekstraklasę. W zeszłym sezonie skończyło się na trzecim miejscu, obecnie po cichu liczą w klubie na wyższą lokatę. A przecież niemal całą dekadę Sandecja mordowała się w II lidze. Widać w tym wszystkim sprawną rękę trenera Dariusza Wójtowicza. Poza tym dobrym pomysłem jest ściąganie do klubu zawodników związanych z okolicą (np. urodzony w Nowym Sączu Arkadiusz Aleksander) oraz okolicznych Czechów i Słowaków (świetny Rudolf Urban, Vladimir Kukol czy Pavel Eismann). Ta mieszanka może jeszcze nieraz zaskoczyć przeciwników.

Flota Świnoujście - "Ojciec Mateusz"

Ojciec MateuszOjciec Mateusz ojciec mateusz - zdjęcie promocyjne

Co prawda trudno powiedzieć o Charlesie Nwaogu, że na poziomie fizjonomii jest podobny do tytułowego księdza, ale Nigeryjczyk tak jak serialowy duchowny wyciąga swoich kompanów z kłopotów. W sumie napastnik ze Świnoujścia zdobył aż 13 goli i jest najlepszym strzelcem rundy, ale ważne jest, że jego gole aż pięciokrotnie zapewniały Flocie zwycięstwo. Dzielnie sekundowali mu również Michał Ciarkowski (były junior Dyskobolii i Polonii Warszawa) oraz Ivan Udarevic.

Ruch Radzionków - "Na dobre i na złe"

Kiedyś Cidry rządziły na Śląsku (sezon 1998/1999), ale potem było już coraz gorzej. Klub jednak przeżył i po powrocie na zaplecze ekstraklasy ciągle marzy o awansie. Ruch jest niepokonany u siebie, ale fatalnie radzi sobie na wyjazdach (6 punktów w 8 meczach). Warto w jego składzie dojrzeć dwa wielkie talenty - obrońcę Kamila Szymurę (ur. 1990) oraz napastnika Miłosza Przybeckiego (ur. 1991). Może ten drugi okaże się następcą Ecika Janoszki.

Górnik Polkowice - "Klan"

Miejsce w środku stawki, żadnych gwałtownych zwrotów akcji, w składzie ciągle Tomasz Salamoński, Maciej Soboń i Zbigniew Grzybowski. Mam wrażenie, że czas stanął w miejscu.

Odra Wodzisław - "Ekipa"

W tym klubie najciekawsze nie jest to, jak prezentują się zawodnicy na boisku, ale to, kto pociąga za sznurki na zapleczu. Polacy, Czesi, spółka, rozłam, kłótnie. Wypisz, wymaluj świat polityki.

Górnik Łęczna - "Tajemnica twierdzy szyfrów"

Tajemnica twierdzy Szyfrów Tajemnica twierdzy Szyfrów  Tajemnica twierdzy Szyfrów na DVD /materiały prasowe

Są pieniądze, są piłkarze, jest stadion, nie ma wyników. Kolejny rok Górnik spisuje się dużo poniżej oczekiwań. Zespół naszpikowany byłymi reprezentantami (Wierzchowski, Magdoń, Zagurkas), gwiazdkami ligowymi (Niżnik, Nazaruk, Paluchowski, Kazimierczak, Zasada, Nikitovic) oraz graczami z dużym potencjałem (Wallace, Bartoszewicz, Bartkowiak) potrafi przywieźć z wyjazdów raptem 5 punktów (w 9 meczach). Nie rozumiem tej drużyny.

MKS Kluczbork - "Dom nad rozlewiskiem"

Na uboczu wielkiej piłki, w mieście, w którym przedtem zawodnicy raczej nie bywali, udało się zbudować solidny zespół. MKS nie plądruje co prawda zamorskich terytorium, ale swoich gości zazwyczaj wypuszcza ogołoconych z punktów. Okazało się, że jednak istnieje życie po sprzedaży Waldemara Soboty, a tacy zawodnicy jak Nitkiewicz, Niziołek czy Glanowski są następni w kolejce do zasilenia którejś z drużyn ekstraklasy.

GKS Katowice - "Klub Szalonych Dziewic"

Miało być pięknie, było tragicznie, skończyło się nieźle, więc koniec końców nikt nie powinien się czepiać. W pierwszych sześciu meczach GKS zdobył dwa punkty a do tego zaliczył kompromitującą porażkę 1-6 z Podbeskidziem. Po tym spotkaniu Dariusza Fornalaka zluzował Wojciech Stawowy. W międzyczasie na szybko ściągnięto też do Katowic zaciąg intrygujących piłkarzy - Michała Zielińskiego, Bartosza Karwana, Wojciecha Szalę, Tomasza Sokołowskiego i Janusza Dziedzica. Trzęsienie ziemi podziałało jednak mobilizująco i GKS zakończył rundę na 11. miejscu. Teraz trzeba się zdecydować o czym ma być ten serial, czyli o jakie cele powinna walczyć drużyna. W kategorii "Uwaga, talent!" warto wyróżnić pomocnika Tomasza Hołotę.

GKP Gorzów Wielkopolski - "Na Wspólnej"

Tylko spokojnie, tylko, żeby nie było zwrotów akcji, żeby wydarzyło się nic złego, żebyśmy tylko nie spadli. GKP to piewca polityki środka, minimalizmu i zachowawczości. Marzeniem klubu pozostaje zawsze lokata nad strefą spadkową i trzeba powiedzieć, że gorzowianie są w tym nieźli. Pod wodzą najlepszego selekcjonera reprezentacji Polski, czyli Krzysztofa Pawlaka zespół gra mało efektownie, ale dziubie te swoje punkty. Pod jego okiem dojrzewają też talenty młodych legionistów - Radosława Mikołajczaka, Adama Banasiaka i Macieja Górskiego, a napastnik Emil Drozdowicz (8 goli) kolejny sezon udowadnia, że ma umiejętności na poziomie ekstraklasy.

Za-długa-nazwa-żeby-ją-pisać-w całości LKS Nieciecza - "Ranczo"

Zespół z malutkiej Niecieczy w pierwszej części rundy sprawiał wrażenie osoby z prowincji, która trafiła na przyjęcie dla establishmentu, nie wie trochę jak się zachować i wszystkich przepuszcza w kolejce po kawior. Słowem, jeden punkt w pierwszych sześciu meczach. Po zwolnieniu Marcina Jałochy i ściągnięciu jeszcze kilku zawodników (A. Baran, Tupalski) zespół stanął na nogi i ulokował się na 13. pozycji.

Pogoń Szczecin - "Hela w opałach"

To największa klapa rundy jesiennej, a pewnie i całego sezonu. W Pogoni liczono na awans do Ekstraklasy, świetną grę i pełne trybuny. Tymczasem zespół, do którego w ciągu roku  ściągnięto wartościowych zawodników (Kolendowicz, Ława, Zawadzki, Klatt, Jarun), gra gorzej niż discopolowy perkusista. W Szczecinie załamują ręce i kombinują jak tu nie spaść. Miało być wesoło, a jest tragicznie.

Kolejarz Stróże - "Pogranicze w ogniu"

Starali się piłkarze Kolejarza, ale i tak będą musieli spędzić zimę pod kreską. Zespół najgorzej z całej ligi radził sobie poza domem (tylko dwa punkty), a że i w domu tak sobie, to runda zakończyła się jak się zakończyła. Jasnymi punktami byli eks-ekstraklasowicze - Bartłomiej Socha, Piotr Madejski i Witold Cichy.

Warta Poznań - "Janosik"

Mam nieodparte wrażenie, że Warta buduje już zespół na II ligę. Na tym poziomie popisuje się większość zawodników, na tym poziomie jest trener zespołu, na tym poziomie też jest liczba widzów na meczach Zielonych. Poznaniacy grają tragicznie. W sześciu ostatnich meczach rundy przegrali pięciokrotnie. Reiss i Zakrzewski strzelili po pięć bramek, ale to trochę za mało. Co zabawne jednak, jedynym zwycięstwem Warty w stolicy Wielkopolski jest okazała wiktoria 4:1 z ŁKS! Słowem, warciarze jak Janosik, zabierają dużym, oddają małym.

KSZO Ostrowiec Świętokrzyski - "Stawka większa niż życie"

KSZO ma poważne problemy i jego przyszłość rysuje się raczej w odcieniach dymu z kominów hutniczych. Najmniej strzelonych w lidze goli (wespół z Kolejorzem), ale także dość szczelna defensywa (zdolni Michał Stachurski i Dybiec oraz rutyniarz Lasocki). Zespół z Ostrowca wiosną będzie walczył o życie.

Dolcan Ząbki - "Świat według Kiepskich"

Bez pomysłu, bez umiejętności, bez kibiców (ostatni mecz ligowy w Ząbkach śledziło 200 fanów, przedostatni - 170) i bez wiary w powodzenie misji. Bez sensu.

Przemysław Nosal

Copyright © Agora SA