''Chabry z Poligonu'' czyli podsumowanie XV kolejki Ekstraklasy

Działo się: osiem spotkań, czterdzieści pięć tysięcy widzów, dziewiętnaście bramek, sześć rzutów karnych, z czego dwa wyciągnięte z kapelusza, co najmniej dwa rzuty karne upchane w kapeluszu i nieodgwizdane, temperatura poniżej zera, poziom przygotowania niektórych boisk także, a przede wszystkim wygrana Cracovii. Powtarzam: wygrana Cracovii. Proszę się nie szczypać, nie polewać niczym, nie sprawdzać, czy za oknem wciąż jest ten sam świat (bo niestety jest). Cracovia naprawdę wygrała.

Cracovia - GKS Bełchatów 3:2

Co Szanownej Wycieczce mówi data 26 maja 2008 roku? Tak, wiem, że to był Dzień Matki, ale poza tym? Nic? Ech... Wtedy Cracovia po raz ostatni wygrała mecz, w którym jako pierwsza straciła bramkę. Dwa i pół roku... W piątek nic nie wskazywało na to, że Cracovia zdobędzie choć jeden punkt: grała swój cotygodniowy piach powszedni i była bardziej poniżej zera niż słupek rtęci. Ba! przy wyniku 0:2 sama przypominała słupek. Jedenaście słupków. To, co się zdarzyło potem, przejdzie do ''pasiastej'' legendy. Marcin Krzywicki był do tej pory traktowany przez kibiców Cracovii jak zło wcielone, symbol nieudacznictwa, Jonasz do kwadratu i tarcza strzelnicza dla wszelkiego rodzaju drwin oraz bluzgów, z tym, że bluzgów częściej. Od piątku połowa nowonarodzonych kibiców płci pasiastej będzie nosić imię Marcin, bo przy pierwszej bramce Krzywicki miał asystę , drugą strzelił przymierzając jak nie przymierzając Tomasz Frankowski, a trzecia była efektem tego, że nie trafił w piłkę . Szok trzęsienie ziemi i hiczkok w paski, a z GKS-u Bełchatów można śmiać się głośno i oficjalnie: są jedyną drużyną, która przegrała z Cracovią (bo Arka przegrała głównie z sędzią Lyczmańskim).

Polonia Bytom - Legia Warszawa 0:1

Dziwny mecz. Przez pierwsze siedem minut działo się więcej niż przez następne dwadzieścia, przez następne dwadzieścia - więcej niż przez następne pięćdziesiąt, a przez następne pięćdziesiąt mniej niż przez ostatni kwadrans... - ...a teraz powiedzcie mi panowie, w którym roku umarła babka stróża? - zakończył dobry wojak Szwejk, który solidnie się wynudził i zmarzł na trybunach.

Wojciech Skaba sprawił, że zimno zrobiło się kibicom Legii, a potem David Kobylik sprawił, że zimno się zrobiło kibicom Polonii , Miroslav Radović walczy o tytuł MVP rundy jesiennej , a Polonia Bytom zaczęła grać dopiero wtedy, kiedy straciła bramkę. Zaczęła grać, podkreślam, bo ze strzelaniem było gorzej, o czym mogą zaświadczyć przelatujące ptaki i niejaki Ferdynand Kokoszka, który te strzały zbierał. Wygrana zasłużona, przegrana zasłużona, a zmarznięci widzowie zasłużyli na pomeczową herbatę z... Z cytryną. Oczywiście, że z cytryną. A Szanowna Wycieczka myślała, że z czym? - No, że z Czechosłowacją!

Arka Gdynia - Śląsk Wrocław 2:2

Pierwsza połowa jest pierwsza, a druga połowa jest druga. Niby proste, a piłkarze obu zespołów sprawiali wrażenie, jakby wszystko im się pomyliło i najpierw odstawili drugą połowę z dramatyczną końcówką w dramatycznej końcówce, potem zeszli w szatni, usiedli, odetchnęli, zapali... a, nie już nie wolno... No to tylko usiedli. I wtedy nagle zjawił się trener, który zaszokował ich wieścią o konieczności rozegrania jeszcze jednej połowy. Druga druga połowa smakowała jak zupa szczawiowa po befsztyku, remis był spodziewany i sprawiedliwy, karne... cóż, jak to nasze ekstraklasowe karne, za to rzuty wolne w wykonaniu Sebastiana Mili zaczynają irytować/imponować powtarzalnością.

Zagłębie Lubin - Lechia Gdańsk 3:1

Minimalizm ukarany. Najpierw Zagłębie sprawiało wrażenie, że jest już pewne wygranej , wobec czego nic więcej nie musi i może sobie postoimy? BĘC! - Lechia wyrównała . A kiedy już wyrównała - zaczęła sprawiać wrażenie, że remis to w gruncie rzeczy bardzo miłe zwierzątko i panie Władziu, pan nastawi wodę na heheherbatę. BĘC! - Zagłębie objęło prowadzenie , a potem BĘC i było po meczu. Który oglądało się z przyjemnością, bo działo się sporo, kiedy jedni stawali, to biegali drudzy, kiedy jedni przysypiali, to drudzy strzelali, a kiedy zrobiło się trochę nudno, to na scenę wyszedł Bartosz Rymaniak i pokazał, że nie ma takiego głupstwa, którego nie byłby w stanie popełnić polski piłkarz. Szymon Pawłowski dostaje żółtą kartkę za plagiat i zgłaszam konstruktywny wniosek o zatrudnienie Piotra Rockiego w charakterze ogólnoekstraklasowego Pełnomocnika ds. ''Cieszynek''.

Widzew Łódź - Górnik Zabrze 4:0

Halo! Jak to? Tylko jeden rzut karny? W meczu Arki ze Śląskiem dwa, w meczu Zagłębia z Lechią dwa, a teraz tylko jeden? Co za karygodna nieregularność! I co za wynik! I co za bramka Velibora Duricia! Choć bramka Adama Dancha też, trzeba przyznać, ciekawa pod względem formalnym, wykazująca pewne podobieństwa do twórczości starych mistrzów holenderskich i jeśli Szanowna Wycieczka wybaczy ekspresję nomenklaturową, to może nawet zaryzykowałbym twierdzenie, że sytuująca się na przedpolu nikiforyzmu. Zresztą jak zwał, tak zwał, ale spod biurka trzeba mnie było wyciągać siłą, bo leżałem tam i kwiliłem radośnie: trzech piłkarzy, pięć błędów, jeden gol. A świst, który dał się wtedy słyszeć, to było powietrze uchodzące z Górnika. Zabrzanie nie zasłużyli na tak wysoką przegraną, ale z drugiej strony gdyby było sprawiedliwie, to zostaliby tylko z golem z karnego i tą nieszczęsną bramką Dancha w pamięci. To może lepiej, że publiczność wspomina strzał Velibora Duricia, a kiedy, komu i na ile, staje się kwestią drugorzędną?

Korona Kielce - Lech Poznań 0:0

Piłkarze przez długi czas sprawiali wrażenie, jakby chcieli usiąść na murawie i zaprotestować przeciwko jej wyglądowi. Nie usiedli właśnie dlatego, że murawa nie nadawała się do siadania. Do gry też nie bardzo, a nawet z oglądaniem były problemy, bo choć piłkarzy było widać, to piłka znikała tu, by nagle odnaleźć się tam. Lech wyraźnie czekał na mecz z Juventusem, ale Korona chyba nie bardzo kojarzyła fakty i nie przyciskała poznaniaków za bardzo. Było ślisko i smutno. Weselej zrobiło się w końcówce, kiedy Andrzej Niedzielan zmarnował stuprocentową sytuację, a potem Semir Stilić całym swoim jestestwem zasygnalizował, że ma zamiar szukać rzutu karnego i tak długo szukał, aż znalazł. Ponieważ jednak mecz prowadził pan sędzia Małek - nastąpił przepadek znaleziska na rzecz skarbu państwa, a sam Stilić otrzymał rekompensatę w postaci żółtej kartki . Wynik sprawiedliwy, ale następnym razem może by się drużyny umówiły na obustronny walkower i oszczędziły widzom marzniecia?

Polonia Warszawa - Wisła Kraków 0:1

Pamięta Szanowna Wycieczka film ''Faceci w rajtuzach''? Tracy Ullman grała tam wiedźmę Latrynę i wyglądała... Tak właśnie jak wyglądał mecz Polonii z Wisłą, z tym, że zbieżność imion, oczywiście przypadkowa. Mecz miał krzywy nos, krzywe nogi, krzywy uśmiech, krzywe spojrzenia i kurzajki na policzkach. Też krzywe. Zawodnicy utrzymywali się na nogach i przy piłce, temperatura utrzymywała się w okolicach zera, a widzowie podtrzymywali sobie powieki zmarzniętymi palcami. Znaczy, ci przed telewizorami, bo ci na stadionie urządzili sobie polowanie na czerwony październik , choć był listopad, a Patryk Małecki grał w niebieskim stroju. Polonia znowu przegrała z Wisłą po golu samobójczym, a pan prezes Wojciechowski utrzymał się w konwencji meczu i najpierw palił cygaro w rękawicach narciarskich, a potem użył szalika. Czym przebił prezesa Filipiaka w kowbojkach, srebrnym futerku i kaszkiecie.

Ruch Chorzów - Jagiellonia Białystok 0:0

O, proszę - jednak można. Bramek nie było, ale za to były emocje, spotkanie oglądało się na solidnym wdechu, a pełne podziwu wydechy wydawało się co 5 minut, zaś w końcówce widzowie pracowali już płucami jak lokomotywa w pełnym biegu. Końcówka meczu należała całkowicie do bramkarzy , napastnicy robili co mogli, masażyści robili nawet więcej, a trener Probierz przeżywał mecz tak intensywnie, że wokół niego powstała strefa tropikalna: śnieg stopniał, kwiatki zakwitły, wyrosły palmy, daktyle spadały pod stopy i nawet pojawił się wielbłąd w wykonaniu chorzowskich stoperów, którzy pozwolili Tomaszowi Frankowskiemu wyjść na ''sam-na-sam'' z Matko Perdijiciem. Z remisu nikt nie jest zadowolony i bardzo dobrze. Czemu dobrze? Bo za kilka dni ostatnia kolejka i wszystkim będzie się bardziej chciało.

Jeźdźcy Bez Głowy

Do stopnia młodszego ułana awansowany zostaje Tadeusz Socha , któremu wciąż jeszcze pamiętamy, że zaczynał jako obrońca, ale przypominamy, że od paru tygodni gra jako pomocnik.

Do stopnia młodszego ułana awansowany zostaje Bartosz Rymaniak , który mógł zostać graczem meczu, a potem... potem też mógł zostać graczem meczu, ale koledzy się zlitowali i wygrali.

Do stopnia starszego ułana awansowany zostaje Adam Danch . Uzasadnienie stwierdziło, że leżącego kopać nie będzie i odmówiło wyjścia na scenę.

Do stopnia wachmistrza awansowany zostaje Tomasz Zahorski , którego lewa noga pięknie podała do prawej nogi, prawa noga podała do lewej nogi, a Bartosz Kaniecki zakrztusił się ze śmiechu i podniósł turlającą się piłkę.

Do stopnia rotmistrza awansowany zostaje Adrian Mierzejewski , który miał do wyboru pustą bramkę i Mariusza Pawełka, a wybrał Mariusza Pawełka i w dodatku wyglądało, że się go przestraszył. Mariusza Pawełka, mój ty smutku....

Tytuł Szwadronu im. Łyska z Pokładu Idy przyznany zostaje obronie GKS-u Bełchatów , a tytuł tytułowego bachmata otrzymuje Zlatko Tanevski , człowiek, który potrafi zagrać upadek na skórce od banana bez skórki od banana i tort na twarzy bez tortu na twarzy.

Bramka kolejki

Najpierw oczywistym wyborem była bramka Łukasza Bociana , potem prowadziła bramka Marcina Krzywickiego (głównie dlatego, że Marcina Krzywickiego właśnie), ale kiedy na boisko wszedł Velibor Durić - wszelkie rozważania stały się bezprzedmiotowe.

Cytat kolejki

Krzysztof Przytuła: ''Komentując tydzień temu, też było kilku obcokrajowców''. Och, że ktoś jest młodą lekarką, nie musi oznaczać, że jest obcokrajowcem.

Kazimierz Węgrzyn: ''Ale będąc na środku boiska starają się ten środek boiska opanować''. Może dlatego, że opanowywanie środka boiska z jego narożnika jest nieco kłopotliwe.

Andrzej Iwan: ''Aż tak skoczny Saidi nie jest, żeby wygrał z Sapelą i jego rękami''. Tak, ręce Sapeli są zdecydowanie bardziej skoczne niż Ntibazonkiza.

KS Szacunek

Radość i poczucie szczęścia są zaraźliweRadość i poczucie szczęścia są zaraźliwe Fot. sxc.hu

Matko Perdijić (Ruch Chorzów) - Alexis Norambuena (Jagiellonia Białystok), Inaki Astiz (Legia Warszawa), Piotr Stawarczyk (Ruch Chorzów), Dudu (Widzew Łódź) - Darvydas Sernas (Widzew Łódź), Damian Dąbrowski (Zagłębie Lubin), Miroslav Radović (Legia Warszawa) - Maciej Jankowski (Ruch Chorzów), Marcin Krzywicki (Cracovia), Marcin Robak (Widzew Łódź)

LZS Badziewko

Łukasz Sapela (GKS Bełchatów) - Marcin Kaczmarek (Lechia Gdańsk). Zlatko Tanevski (GKS Bełchatów), Marcin Drzymont (GKS Bełchatów) , Krzysztof Bąk (Lechia Gdańsk) - Marcin Radzewicz (Polonia Bytom), Mateusz Klich (Cracovia), Grzegorz Baran (GKS Bełchatów), Grzegorz Bonin (Górnik Zabrze) - Artur Sobiech (Polonia Warszawa), Daniel Sikorski (Górnik Zabrze)

Poligon w ''Wygraj Ligę''

Podobno po ostatnich wyczynach KS Poligon Fundacja Jacquesa Cousteau rozważa wykup KS Poligon i przystosowanie go do roli batyskafu. Flagowy okręt ''Poligonu'' śmignął bowiem z miejsca 12 150 na pozycję 14 035 i to na pewno nie jest jego ostatnie słowo. Na szczęście humor prezesa ''poligonowego'' koncernu sportowego poprawił FC Obcol , który awansował z miejsca 7618 na miejsce 6654 i tylko tak, wicie, dalej.

W ''poligonowej'' lidze prywatnej walka o trzy konkursowe koszulki twa na całego. Prezes Ziat obronił pozycję lidera - jego KS Ziat (615 pkt) wciąż na czele, choć przewaga stopniała do zaledwie trzech punktów. Na drugie miejsce awansowała Voovoozella FC prezesa bercklika (612 pkt), na trzecie - FC MAZDASPEED prezesa BARTG (604 pkt). Gołą klatą świeci prezes peterg1, którego Wisła Podole (592 pkt) spadła z drugiego na czwarte, piętnaście tygodni na liście. Miejsce piąte utrzymał 1mlotek prezesa 4everlasting (584 pkt), ale dzieli je z debiutującą w pierwszej dziesiątce drużyną Forza Milla prezesa Rogera Milli. Szanowna Wycieczka pozwoli, że przez chwilę się połudzę, że to naprawdę _ten_ Roger Milla . Na siódmym nadal Wandale prezesa Lukasa (583 pkt), na ósme spadli FC CEYVOLS prezesa CEYVOLA (573 pkt), na dziewiąte - PKSPN Pnievo prezesa szopena (572 pkt), a dziesiątą pozycję obronił FANTASTIC prezesa Atariusa (570). Z pierwszej dziesiątki wypadł Serek Wiejski prezesa bercello (570 pkt), ale nie wypadł daleko, bo tylko na pozycję jedenastą.

KS Poligon zajmuje po piętnastu kolejkach pozycję numer 100 i w sumie mogłoby tak już zostać, a FC Obcol wyskoczył na pozycję pięćdziesiątą pierwszą i przyszło mi do głowy, że jeszcze jedno oczko i mielibyśmy drużynowy stan idealny. Drugą setkę otwiera FC Carthago prezesa Maharbala (425 pkt), co jest o tyle dziwne, że przecież Carthago od dość dawna była solidnie delendam, a stawkę zamyka tradycyjnie PKS Talenciak prezesa Avantdila z 65 punktami na koncie.

PS okolicznościowe. Sześćdziesiąte urodziny obchodzi dziś klub sądeckiej ligi okręgowej Sokół Stary Sącz - klubowi życzymy zimowego zgrupowania na Malcie (przelot, oczywiście, ''Sokołem Milenium'') i by padające śniegi nie dopełniły dzieła zniszczenia murawy stadionu a przede wszystkim kolejnych awansów do wyższych klas rozgrywkowych i jak najszybszych derbów ligowych z Sandecją.

Sto dziesiąte urodziny obchodzi dziś inny klub o granatowo-czerwonych barwach, trzykrotny zdobywca Copa de Eva Duarte de Peron, ale temu klubowi niech życzenia składa jakieś ichnie ''El Poligono'', bo my tu ''Nie hiszpańskie, nie kreolskie - jeno nasze, nasze polskie!''.

Jubilatom przygrywa Shibusashirazu Orchestra, a Szanowna Wycieczka może się na własne oczy przekonać, że są na tym świecie rzeczy o wiele bardziej odleciane niż nasza kochana Ekstraklasa.

Andrzej Kałwa

Poligon to rubryka Z czuba.pl w której Andrzej Kałwa pisze o polskiej ligowej rzeczywistości, która jaka jest - każdy widzi, a niektórzy nawet sądzą, że ją rozumieją.

Copyright © Agora SA