Z pamiętnika Diego Maradony...

Od czasu 0:1 z Niemcami na mundialu w RPA Maradona nie jest już trenerem reprezentacji Argentyny. Potem niestety der Mega Piłkarzen wrzucili jego podopiecznym jeszcze kolejne trzy gole i ''Boski Diego'' nie był selekcjonerem jeszcze bardziej. Jeśli zastanawiacie się, co robi na bezrobociu być może najlepszy piłkarz w historii (oprócz tego, że rozważa niedawną propozycję prowadzenia kadry Iranu - serio!) to mamy dla Was odpowiedź. A w zasadzie to mamy dla Was fragment jego pamiętnika z tego tygodnia.

Sobota, 4 grudnia

Nie jest łatwo wstawać rano, jeśli jest się najlepszym piłkarzem w historii. Zrzucam z siebie kołdrę i namolnych fanów. Zamykam nocą okna, a i tak się jakoś zlatują. Wstaję.

Ciągle nie mogę zrozumieć dlaczego już nie chcieli mnie jako trenera reprezentacji Argentyny. Nikt nie zrozumiał mojego chytrego planu taktycznego. Zaskoczyłem wszystkich, którzy podwajali Messiego i zabroniłem mu strzelać bramek. Łatwa wygrana Niemców miała ich rozkojarzyć, dokopalibyśmy im w rewanżu i wygrali tę śmieszną południowoafrykańską ligę. A ja dostałbym coroczną nagrodę Trenera Roku, Maradony Roku oraz Człowieka Roku Stowarzyszenia Sobowtórów Gimlego .

REUTERS/EDDIE KEOGH

Niedziela, 5 grudnia

Dostałem rakietą dalekiego zasięgu propozycję pracy w Iranie. Normalnie takie propozycje zestrzeliwuję jeszcze nad Atlantykiem, ale tak się składa, że od jakiegoś czasu nudzę się niemiłożebnie. Z tej nudy rozwiązałem już problem głodu na świecie, plam na Słońcu (wciągnąłem je nosem, się ma ten flow) oraz zespołu Feel. Ten ostatni wystarczyło rozwiązać przez rozwiązanie źródła problemu czyli samego zespołu. Jestem szczęśliwy.

Poniedziałek, 6 grudnia

Jestem trochę mniej szczęśliwy. Iran to nie Irak i nie leży w Europie.

Dodatkowo rano budzi mnie drapanie po brzuchu, co jest o tyle dziwne, że ręce trzymam pod głową. Okazuje się, że to wspinająca się po mnie ekspedycja czeskich himalaistów.

Spopielam ich wzrokiem.

To nie jest mój dzień. Poza tym znów niedokładnie odśnieżali przed moją klatką, nie udało im się usunąć spod drzwi wszystkich moich wyznawców, leżących tam od pierwszych przymrozków i żeby wyjść niepostrzeżenie na ulicę będę znów musiał przebrać się za Eminema. Big it up!

Joł! Joł! Biorę narkotyki i nienawidzę swojej byłej żony!

Wtorek, 7 grudnia

Wprawdzie wolałbym być trenerem Europy, ale ten Iran po głębszym zastanowieniu się też brzmi nieźle. Mamy wiele wspólnego - na przykład literki ''r'', ''n'' i ''a''. Poza tym mówi się o nich, że mają broń masowego rażenia. O mnie też się tak mówiło - po badaniach krwi na mundialu 1994.

Wieczorem oglądam ''Troskliwe Misie'' i płaczę czule do poduszki. Prawdziwi mężczyźni nie boją się łez, otyłości i strzelania bramek ręką.

Przed snem, żeby nie wyjść z formy, myślę o Messim.

Środa, 8 grudnia

Magiczne lustereczko na pytanie ''Powiedz przecie, kto najlepszy jest na świecie'' już trzeci dzień z rzędu pokazuje mi zdjęcie Łukasza Garguły, przez co znowu mam zły humor. Who the fuck is Łukasz Garguła?

Pele znowu obraził mnie w jednym z wywiadów telewizyjnych. Pewnie zazdrości, bo nie wie, co to Iran. Brazylijski głupek. Wściekły dorysowuję jego zdjęciom wąsy w Paincie.

Hehe, aj rul.

Czwartek, 9 grudnia

Zaczynam rozczesywać brodę.

Piątek, 10 grudnia, rano

Skończyłem.

I przy okazji znalazłem Iran. Wygląda zachęcająco, a do tego niebrzydko pachnie i wygląda że działa. Pewnie się skuszę na tę robotę. Ciekawe czy w Iranie puszczają ''Troskliwe Misie''?

ŁM

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.