Dziewięć myśli o charakterze analityczno-krytycznym po Klubowych MŚ

W sobotę zakończyły się Klubowe MŚ 2010. Nie, nikt tego nie zauważył? Ale faktycznie tak się stało. Zwyciężył Inter a inne drużyny nie śmiały mu w tym przeszkodzić. Jednocześnie turniej pożegnał się z arabskimi klimatami i wraca do Japonii. Oto przemyślenia, refleksje i wolne wnioski po tegorocznej edycji.

* Formuła jaka jest każdy widzi

Nie mogę się przekonać do tego przedziwnego systemu rozgrywania turnieju. Niektóre drużyny grają w play-off, inne zaczynają od ćwierćfinałów, a jeszcze inne od półfinałów. Ba, gdy turniej startuje, to w czasie jego pierwszego spotkania podopieczni Beniteza w najlepsze grają sobie jeszcze w Lidze Mistrzów. Kolejna kwestia to zapraszanie drużyny z kraju gospodarza. Al-Wahda? Kim jesteś książę i po co tu przybywasz? Czy jesteś najlepszą drużyną na swoim kontynencie? Nie? To sobie idź, bo to mistrzostwa świata, a ty nie spełniasz warunków. I ostatnia kwestia - lokalizacji turnieju. Wiem, że Puchar Interkontynentalny, że Japonia, że kasa, że Arabowie i że też kasa. To wszystko wiem. A może lepiej spotykać się co roku na innym kontynencie? W końcu FIFA propaguje futbol, czyż nie? To może niech propaguje go także w krajach, których obywatelom po posiłku nie odbija się dolarami. Dobrym krokiem mogłoby być spojrzenie na pozytywną przemianę jaką przeszedł Puchar Konfederacji - wymyślono mu konkretną formę (test-zawody dla organizatorów przed MŚ) i ograniczono częstotliwość jego rozgrywania. Efekt, ciekawy turniej , na którym nie brakuje świetnych meczów. Blatterze i Klubowe MŚ - idźcie tą drogą!

* Kibica weź ze sobą

Afrykańscy kibice grają na instrumentach, śpiewają, dopingują swój zespół. Obok nich miejscowi. Kręcą się, rozglądają, trochę się nudzą.

Tak może wyglądać MŚ 2022. Reprezentacje, za którymi przyjadą fani powinny cieszyć się wsparciem. Do tego Brazylia, Argentyna, Hiszpania, może Holandia. Pozostałe zespoły będą niemo obserwowane. Atmosfera mistrzostw będzie dzieliła się na dwa typy: świąteczny klimat podczas meczów wielkich i zawiewających nudą spotkaniach maluczkich. Finał KMŚ 2010 obejrzało 42 tysiące kibiców. Ale spotkanie TP Mazembe z CF Pachuca już tylko 17 tysięcy. Nie jesteś Messim, to ja cię nie chcę.

* To dla ciebie Benitezie

Spiskowa teoria dziejów twierdzi, że Blatter zorganizował ten turniej po to, żeby Inter Beniteza coś wreszcie sobie wygrał. Misja się powiodła i zespół z Mediolanu w cuglach zwyciężył (czytaj: zwyciężył w dwóch meczach). Jego gra ani nie czarowała, ani nie szokowała, była po prostu solidna i do bólu wykorzystywała błędy rywali. Co poza tym? Fajna bramka Zanettiego z Seongnam

oraz pierwsze od połowy listopada i czwarte w ogóle w tym sezonie trafienie Milito. Do tego tytuł najlepszego gracza dla Eto'o oraz nagroda Fair Play dla całej drużyny. Koszyk pełen, można wracać.

* Cieszynka Eto'o

No właśnie Eto'o i ta jego cieszynka. Te siatki, te podskoki. Wiele osób twierdzi, że chodzi o propagowanie robienia zakupów na osiedlowych ryneczkach.

* Afryka w końcu coś wygra

Czarny Ląd od dawna szturmuje już bramy piłkarskiego raju. Afrykańczycy mają sukcesy w piłce młodzieżowej a tamtejsi zawodnicy grają w najlepszych klubach świata. Ale reprezentacje jakoś nie potrafią rozedrzeć futbolowych niebios. Ostatnio blisko była Ghana, czasem pokazuje kły WKS albo Kamerun, ale miejsce na podium MŚ wciąż jest poza zasięgiem. Argument zawsze ten sam: Afrykańczycy to gwiazdy, indywidualiści, zawodnicy, z których ciężko stworzyć kolektyw i narzucić mu dyscyplinę. Tymczasem TP Mazembe, zespół składający się w 100% z mieszkańców Czarnego Lądu na boiskach w ZEA zaprezentował wszystkie te odległe atuty - zespołową grę, konsekwencję, skuteczne schematy. Senegalski trener Lamine N'Diaye pokazał, że można tego wszystkiego dokonać. Kiedy tym tropem pójdą reprezentacje z Afryki?

* Ostatnie podrygi na Czarnym Lądzie?

Jeśli już o Mazembe mówimy, to nie chciałbym się pochylać nad fenomenem tej ekipy (pochylono się już tutaj ), ale chyba warto zwrócić uwagę na dwójkę zawodników. Dioko Kaluyituka zajął drugie miejsce w plebiscycie na najlepszego zawodnika turnieju. 24-letni zawodnik odpowiadał za to, aby w ruchach zespołu nie brakowało myśli. Dzielił i rządził w środku pola, rozprowadzał grę, a w trudnych chwilach brał odpowiedzialność na klatę. Zdobył też bardzo ważną bramkę w meczu z Internacionalem.

Mnie jednak dużo bardziej podobał się Mulota Kabangu . Świetny technicznie, z dobrym przeglądem pola, finezyjnym podaniem i oryginalnym uderzeniem. Może by tak wpadł nad Wisłę?

* Koreańczycy...

... wasze niedoczekanie, nigdy nie wejdziecie na podium międzynarodowych rozgrywek! Hahahahaha!

* Automatyczna dzdżownica

Gdy byłem ostatnio jakiejś na domówce, to synek gospodarzy zaprezentował mi swój rysunek. Będące eksplozją kolorów dzieło opisał w następujący sposób: "To automatyczna dżdżownica w ruchu". Przyznam, że nie wiedziałem jak wygląda automatyczna dżdżownica w ruchu, a z obrazka nie do końca to wynikało. Zrozumiałem dopiero, kiedy zobaczyłem w jaki sposób kolejne bramki swojego zespołu celebruje pocieszny golkiper TP Mazembe - Muteba Kidiaba.

Internauci z miejsce podchwycili temat. Radość Kidiaby to już "duck celebration", "bum-bouncing" oraz "dancinha". Ja jednak upieram się przy automatycznej dżdżownicy.

* Ładne bramki

Były. Oprócz przewiniętych już trafień Zanettiego i Kabangu warto jeszcze wyróżnić gole D'Alessandro (Internacional) w meczu z Seongnam

Ismaela Matara (Al-Wahda) z Pachuca

i Cvitanicha (Pachuca) z Al-Wahda

Przemysław Nosal

* Formuła jaka jest każdy widzi

Nie mogę się przekonać do tego przedziwnego systemu rozgrywania turnieju. Niektóre drużyny grają w play-off, inne zaczynają od ćwierćfinałów, a jeszcze inne od półfinałów. Ba, gdy turniej się zaczyna, to w czasie pierwszego spotkania podopieczni Beniteza w najlepsze grają sobie jeszcze w Lidze Mistrzów. Kolejna kwestia to zapraszanie drużyny z kraju gospodarza. Al-Wahda? Kim jesteś książę i po co tu przybywasz? Czy jesteś najlepszą drużyną na swoim kontynencie? Nie? To sobie idź, bo to mistrzostwa świata, a ty nie spełniasz warunków. I ostatnia kwestia - lokalizacji turnieju. Wiem, że Puchar Interkontynentalny, że Japonia, że kasa, że Arabowie i że też kasa. To wszystko wiem. A może lepiej spotykać się co roku na innym kontynencie? W końcu FIFA propaguje futbol, czyż nie? To może niech propaguje go także w krajach, których obywatelom po posiłku nie odbija się dolarami. Dobrym krokiem mogłoby być spojrzenie na pozytywną przemianę jaką przeszedł Puchar Konfederacji - wymyślono mu konkretną formę (test-zawody dla organizatorów przed MŚ) i ograniczono częstotliwość jego rozgrywania. Efekt, ciekawy turniej , na którym nie brakuje świetnych meczów. Blatterze i Klubowe MŚ - idźcie tą drogą!

* Kibica weź ze sobą

Afrykańscy kibice grają na instrumentach, śpiewają, dopingują swój zespół. Obok nich miejscowi. Kręcą się, rozglądają, trochę się nudzą.

Tak może wyglądać MŚ 2022. Reprezentacje, za którymi przyjadą fani powinni cieszyć się wsparcie. Do tego Brazylia, Argentyna, Hiszpania, może Holandia. Pozostałe zespoły będą niemo obserwowane. Na trybunach będzie biało. Atmosfera mistrzostw będzie dzieliła się na dwa typy: świąteczny klimat podczas meczów wielkich i zawiewających nudą spotkaniach maluczkich. Finał KlMŚ 2010 obejrzało 42 tysiące kibiców. Ale spotkanie TP Mazembe z CF Pachuca już tylko 17 tysięcy. Nie jesteś Messim, to ja cię nie chcę.

* To dla ciebie Benitezie

Spiskowa teoria dziejów twierdzi, że Blatter zorganizował ten turniej po to, żeby Inter Beniteza coś wreszcie sobie wygrał. Misja się powiodła i zespół z Mediolanu w cuglach wygrał turniej (czytaj: wygrał dwa mecze). Jego gra ani nie czarowała, ani nie szokowała, była po prostu solidna i do bólu wykorzystywała błędy rywali. Fajna bramka Zanettiego z Seongnam

oraz pierwsze od połowy listopada i czwarte w ogóle w tym sezonie trafienie Milito. Do tego tytuł najlepszego gracza turnieju dla Eto'o oraz nagroda Fair Play dla całej drużyny. Koszyk pełen, można wracać.

* Cieszynka Eto'o

No właśnie Eto'o i ta jego cieszynka. Te siatki, te podskoki. Wiele osób twierdzi, że chodzi o propagowanie robienia zakupów na osiedlowych ryneczkach.

* Afryka w końcu coś wygra

Czarny Ląd od dawna szturmuje już bramy. Afrykańczycy mają sukcesy w piłce młodzieżowej, tamtejsi zawodnicy grają w najlepszych klubach świata. Ale reprezentacje jakoś nie potrafią rozedrzeć futbolowych niebios. Blisko była Ghana, czasem pokazuje kły WKS albo Kamerun, ale miejsce na podium MŚ wciąż jest poza zasięgiem. Argument zawsze ten sam: Afrykańczycy to gwiazdy, indywidualiści, zawodnicy, z których ciężko stworzyć kolektyw i narzucić mu dyscyplinę. Tymczasem TP Mazembe, zespół składający się w 100% z mieszkańców Czarnego Lądu na boiskach w ZEA zaprezentował wszystkie te odległe atuty - zespołową grę, konsekwencję, skuteczne schematy. Senegalski trener Lamine N'Diaye pokazał, że można tego wszystkiego dokonać. Kiedy tym tropem pójdą reprezentacje z Afryki?

+

Jeśli już o Mazembe mówimy, to nie chciałbym się pochylać nad fenomenem tej ekipy (pochylono się już tutaj), ale chyba warto zwrócić uwagę na dwójkę zawodników.

* Koreańczycy...

... wasze niedoczekanie, nigdy nie wejdziecie na podium międzynarodowych rozgrywek! Hahahahaha!

* Automatyczna dzdżownica

Gdy byłem ostatnio jakiejś domówce, to synek gospodarzy zaprezentował mi swój rysunek. Będące eksplozją kolorów dzieło opisał w następujący sposób: "To automatyczna dżdżownica w ruchu". Przyznam, że nie wiedziałem jak wygląda automatyczna dżdżownica w ruchu, a z obrazka nie do końca to wynikało. Zrozumiałem dopiero, kiedy zobaczyłem w jaki sposób kolejne bramki swojego zespołu celebruje pocieszny golkiper TP Mazembe - Muteba Kidiaba.

* Ładne bramki

Były. Oprócz przewiniętych już trafień Zanettiego i Kabangu warto jeszcze wyróżnić gole D'Alessandro (Internacional) w meczu z Seongnam

Ismaela Matara (Al-Wahda) z Pachuca

i Cvitanicha (Pachuca) z Al-Wahda

Przemysław Nosal

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.