Proroctwo na rok 2011 według Z Czuba

Za chwilę jeden rok zmieni się w drugi rok, warto więc dokonać pewnego podsumowania, sprawdzić jak się sprawy mają i odpowiedzieć sobie na trzy podstawowe pytania filozoficzne: dokąd dążę? Po co żyję? Skąd dojeżdżam? W ostatnich dniach starego roku postaramy tak właśnie rozprawić się ze światem sportu, przy pomocy kilku poręcznych kategorii. Dziś proroctwo na rok 2011.

Piotrek trzyma Franciszka Smudę za słowo

Wedle zapowiedzi Franciszka Smudy rok 2010 to miał być w reprezentacji Polski dziwny rok, w którym Franciszek Smuda miał wypróbowywać w kadrze wszystko co się rusza i oddycha, a taka eksperymentalna kadra miała przegrywać z kim popadnie.

Rok 2011, wedle zapowiedzi tegoż samego selekcjonera ma być rokiem nieco mniej dziwnym. Selekcja ma być zakończona, a kadra ma się ze sobą zgrywać i grać coraz lepiej i lepiej i lepiej i nawet najgroźniejsi przeciwnicy mają nie być jej straszni. Jak rozumiem, skończą się dziwne powołania, skończą się seryjne klęski, a w ich miejsce zobaczymy drużynę. Niekoniecznie drużynę skończoną. W ogóle jakąś. Cóż, pierwszą część planu udało się selekcjonerowi zrealizować idealnie. Liczę (i wierzę), że z podobną konsekwencją będzie teraz realizował kolejny etap.

Łukasz widzi oczyma duszy zwycięstwo Lecha w Lidze Europejskiej

LE. Lech Poznań - Manchester CityLE. Lech Poznań - Manchester City Fot. Lukasz Cynalewski / Agencja Wyborcza.pl???????

W nadchodzącym roku futbolowi wielcy przedwieczni Starego Kontynentu będą zajęci walką z innymi wielkimi swoich wielkich lig, byle tylko dostać szansę gry w wielkiej Lidze Mistrzów i Ten Drugi Europuchar powinni traktować nieco po macoszemu. Poza tym większość z nich zapewne nie zauważyła nawet, że Puchar UEFA zmienił nazwę na Liga Europejska. Zresztą ''Kolejorz'' pokazał już, że choćby i grać mu przyszło z Manchesterami City czy innymi Juventusami, o Red Bullach Salzburg już nawet nie wspominając, to i tak jest szansa, że da radę. Do tego z pięciu ostatnich tryumfatorów PUEFA/LE (dwa zwycięstwa Sevilli liczą się jako jeden tryumfator), aż trzech pochodziło ze wschodu Europy (CSKA Moskwa, Zenit St. Petersburg, Szachtar Donieck) czyli z obszaru, którego główki Torresa i dryblingi Messiego już nie sięgają. I mam nadzieję, że Lech tę tradycję podtrzyma. Na jakikolwiek futbolowy wielki sukces czekamy już tak długo, że pomarzyć zawsze można...

Spiro wybiera się na zwycięstwo Polski nad Niemcami na Stadionie Narodowym

Moja fantazja jest w pewnym sensie rozwinięciem fantazji Piotrka. W przyszłym roku chciałbym zobaczyć pełnokrwistą drużynę, która zaczyna działać jak maszyna, a ukoronowaniem jej pracy jest historyczny wynik podczas meczu inaugurującego działalność Stadionu Narodowego.

Z Niemcami w Warszawie gramy 6 września 2011 roku. Będzie to siedemnasta potyczka między Polską a zachodnimi sąsiadami i siedemnasta szansa na zwycięstwo - dotychczasowych jakoś nie udało się wykorzystać - przegraliśmy 12 razy i 4 razy remisowaliśmy. To naprawdę byłaby piękna historia, gdyby to pasmo niepowodzeń udało się przerwać na nowo otwartym obiekcie klasy światowej.

Marek przewiduje Pietrowa wygrywającego z Kubicą

Długo wahałem się między proroctwem bezpiecznym (nic się nie zmienia w PZPN) a proroctwem rewolucyjnym i wielce prawdopodobnym jednocześnie (Real Madryt przechodzi 1/8 finału Ligi Mistrzów). Ostatecznie postawiłem na proroctwo, z którego każdy będzie usatysfakcjonowany.

Jeżeli moje przewidywania się nie sprawdzą i Kubica zbierze w nadchodzącym sezonie F1 więcej punktów od Rosjanina, Z Czuba podtrzyma tradycję błędnego typowania, a polscy kibice będą zadowoleni. Jeżeli Pietrow będzie lepszy - a do tego wystarczy mu tylko kilka awarii silnika w maszynie Polaka i niezniszczalny bolid - postawią mi pomnik trwalszy niż ze spiżu i będą zapraszać do programów z Jackiem Stewartem i Stigiem.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.