Piłkarz Roku 2010 według Z Czuba

Jesteśmy Innym Serwisem Sportowym. Jak sama jednak jego nazwa (Z czuba, nie Inny Serwis Sportowy) wskazuje - głównie piłkarskim. Dlatego też to być może najważniejszy zczubowy plebiscyt w tym roku. Mało tego, to plebiscyt, którego zwycięzca otrzyma od nas specjalne wyróżnienie. A kto nim będzie zależy tylko i wyłącznie od Was.

Przy wyborze kandydatur kierowaliśmy się mailami od czytelników. Czyli od Was. Oto co pisaliście.

Wesley Sneijder

Kuba : Niestety, strzelenie pięciu bramek na mundialu w drużynie vicemistrzów świata, zadecydowanie o zdobyciu Pucharu Mistrzów, Serie A oraz Coppa Italia to dla futbolowych ekspertów zbyt mało, by nawet na poważnie rozmawiać o nagrodzeniu Wesleya Sneijdera Złotą Piłką. A to właśnie on był absolutnie najlepszym piłkarzem tego roku. Być może jego podania nie były piękne, ale były zawsze skuteczne. To on zbudował sukces Diego Milito i Jose Mourinho, częstokroć również w pojedynkę wpisując się na listę strzelców pięknie egzekwowaną porcją rzutów wolnych. Dość wspomnieć, że gdyby czarne pasy na koszulce Sneijdera przybrały kolor bordowy, Holender prawdopodobnie byłby już beatyfikowany.

Marcin Wasilewski

Mateusz : Rok 2010 obfitował w różnego rodzaju niespodzianki, mniejsze jak awans Botswany o 12 oczek w rankingu FIFA, a także większe jak jakiekolwiek zwycięstwo Polski pod wodzą Franza Smudy. Niemniej jednak piłkarzem, któremu najbardziej należy się nagroda Zczubassa 2010 jest człowiek, który się spodenkom nie kłaniał. Człowiek czołg. Człowiek 'Witsel is goin' to be dead soon'. Pan Marcin Wasilewski we własnej osobie.

Aby dobrze zrozumieć determinanty tak wspaniałego roku numer 2010 należy cofnąć się do 30 sierpnia 2009, gdy to sprzymierzone armie kosmitów z Liege wspólnie zaatakowały naszego bohatera tysiącem wyprostowanych nóg. Oczywiście po meczu Wasilewski dostał burę w szatni od trenera, że co mecz to on ma problemy ze złamaniami.

Zauważmy, że odkąd Marcin wrócił do zdrowia, kadra F.Smudy nie przegrała ani razu, co jest wydarzeniem nierealnym jak łzy Gattuso. Wkład Wasyla w triumf Hiszpanii na MŚ jest na chwilę obecną nieoszacowany, aczkolwiek najtęższe głowy we współczesnym świecie badają tę zależność.

Mariusz Jop

Mateusz : Mariusz Jop to ważna postać w piłce nożnej roku 2010. Gdyby nie on, to Lech Poznań nie zdobyłby mistrza, a gdyby nie miał mistrza, to nie grałby w el. LM (tradycyjnie potem odpadł z tych eliminacji), ale (ALE!) trafił do ostatniej rundy eliminacyjnej LE, natykając się na Dnipro Dniepropietrowsk, których pokonał (!). W grupie LE lechici trafili na... (a zresztą my to wszystko wiemy!), grając, wiemy jak, przy tym dostarczając nam wielkich emocji i zawałów serca. Dzięki Panu Mariuszowi pogłoski o śmierci polskiej piłki umilkły chociaż na chwilę. A jaką nagrodę dostał Mariusz Jop za ten swój piękny gest?! Oddanie Go do Górnika Zabrze. Ehh... Niewdzięczny jest naród polski! Więc na pocieszenie niech Mariusz Jop dostanie nagrodę najlepszego piłkarza roku 2010 na świecie.

Dżafar Irismietow

Esceth : Piłkarzem roku 2010 jest bez dwóch, trzech, ni pięciu zdań Dżafar Irismietow z Dinama Samarkanda! W tym sezonie legendarny postrach bramkarzy Azji Centralnej zajął co prawda dopiero trzecie miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców uzbeckiej Olij Ligi z 11 trafieniami, ale... ale... ALE!!! Za samą witalność należy mu się zwycięstwo we Wszystkich Możliwych Plebiscytach Piłkarskich w Tym Stuleciu. Według oficjalnych źródeł Dżafar liczy sobie co prawda trzydzieści cztery wiosny, jednak tajemnicą samarkandzkich poliszyneli jest fakt, że w rzeczywistości dorównuje on wiekiem najstarszym medresom w mieście. Na początku był Chaos, potem zjawił się Irismietow. Kiedy na przełomie wieków fani futbolu w naszym kraju wzdychali do Zidanów, Ronaldów i... Kompałów, ponadczasowy dziś Dżafar w barwach nieistniejącego już Dustlika Taszkient ustrzelił 45 ligowych goli w sezonie. To był dopiero początek. Rozgrzeweczka. Łormapik.

W sumie Irismietow został królem strzelców Olij Ligi trzykrotnie (dla porównania: obecnym graczom Barcelony nie udało się to ANI RAZU). Kiedy stymulowanie popytu na środki nasenne wśród bramkarzy uzbeckich drużyn piłkarskich odrobinę mu spowszedniało, Dżafar przeniósł się do pobliskiego Kazachstanu. Podobno uczynił to na jakimś bardzo masywnym i futrzastym zwierzęciu, ale JAK było naprawdę? Nie wiadomo. Żadna z siedmiuset pięćdziesięciu ośmiu pozycji książkowych opisujących życie, twórczość i złote myśli Dżafara nie jest pewna. Wiadomo natomiast, że w efekcie tej migracji okrzyk ''Gol! Irismietow!'' błyskawicznie awansował na pierwsze miejsce w Rankingu Najpopularniejszych Okrzyków w Kazachstanie, wyprzedzając ''Kumys! Kumys! Tani kumys!'' i ''Kim do licha jest Borat?!''. W Ałmatym Uzbek jeszcze bardziej zbliżył się do Absolutu (i Smirnoffa), dwukrotnie z łatwością sięgając po Wielki Bukłak z Jaczej Skóry - trofeum przyznawane najlepszemu łowcy bramek w kraju. Potem Irismietow podbijał jeszcze serca kibiców i białogłów w Rosji, Ukrainie, Białorusi i Grecji, robiąc małą przerwę na podbijanie lewych i prawych przedsionków chińskich żółtogłów. Po drodze postanowił doprowadzić Uzbekistan do finału Mistrzostw Świata, ale szybko uznał, że to zbyt małe wyzwanie (po uzbecku: q'epski'y ch'ellend'zh).

Zapragnął żeby jego życie znów orbitowało wokół zakładania siatek golkiperom Sogdiony Dżyzak czy Uz-Dong-Żu. Powrócił więc do swojej ojczyzny. I zaczął strzelać. [...] I strzela. I strzela. I strzela. I strzela. I strzela. A świat zamiast oddać mu należny hołd - zmessiował, zaronaldził się, iniestuje i czasem sneijderzy... Na tym skończę i nie pozwólcie mi Was przekonywać, że to najoczywistsza rzecz na świecie, że nagrodę powinien zgarnąć właśnie Dżafar Irismietow. A następnie ukontentowany pogalopować na jaku w kierunku Słońca zachodzącego nad malowniczymi pasmami górskimi Tienszanu...''

Diego Forlan

Piotr vel Koza : Jak każdy czytelnik zczuba kiedyś byłem mały. Jak część z nich, byłem wówczas małym chłopcem. I jak prawie każdy z tej części - chciałem grać w piłkę.

O czym wtedy marzyłem? O szaleństwach w Lidze Mistrzów? O wielkich klubach? O trofeach? Pudło. Chciałem pojechać na mistrzostwa świata ze swoją niby pokraczną drużyną narodową i zagrać na nich tak, by każdy to popamiętał. By ludzie przed telewizorami mówili ''Ej, on dobry jest'', ''Hell, he's good'', ''Weltklasse Fussballspieler'', żeby nawet Madziarzy mówili ''Oh, jojj!''. I każdy wie, że tak było w tym roku z Diego Forlanem.

Ronaldinho

Stanisław : Pal licho, że R80 zanotował od 1 stycznia 16 asyst i strzelił 7 goli... Kto po całonocnych balangach byłby w stanie grać? A on jeszcze biegał, strzelał i asystował! Il Fenomeno. Zgłaszam też jego kandydaturę, bo jestem kibicem Milanu, a także za nie znikający z jego twarzy banan i świetną kreację w reklamie Laysów.

Andres Iniesta

Igor : Bo zaimponować kibicowi Realu Madryt (MI!) to już wystarczający wyczyn, czyż nie? Na dodatek gra on w tym samym klubie co Messi, a jednak od czasu do czasu od ciąga uwagę od Argentyńczyka i dzięki temu Barcelona to wciąż Barcelona, a nie ten-klub-w-którym-gra-Messi. I przede wszystkim! Założyłem się o piwo... No założyłem się o to, kto strzeli zwycięską bramkę w dogrywce finału mistrzostw świata i kto strzelił ? No kto? Iniesta! Także myślę, że zaoszczędzenie przeze mnie 3.59 i co mniej ważne, ale też godne odnotowania, zapewnienie Hiszpanom pierwszego mistrzostwa świata to wystarczające powody, by przyznać mu tytuł Najlepszego Piłkarza Globu 2010.

Luis Suarez

GETTY IMAGES/Bryn Lennon

Robert vel Santiago : Najbardziej uniwersalny spośród wszystkich piłkarzy od czasu Jorge Camposa, który umiejętności bramkarskie łączył z umiejętnością gry w polu. Suarez łączy instynkt strzelecki z instynktem bramkarskim (doskonały zwłaszcza na linii). Postrach rywali, ośmieszając formacje defensywne pozostawił ślady na psychice wielu piłkarzy, wbijając zęby pozostawił ślad na ciele co najmniej jednego. Poprzedni sezon był dla niego szczególnie udany, niejeden raz dzięki niemu jego drużyna wychodziła obronną ręką z trudnych sytuacji, wielokrotnie jego kąśliwe strzały (i nie tylko) sprawiały problemy golkiperom (i nie tylko). Luis Suarez - uniwersalność, skuteczność, zczubowatość.

Kuba Błaszczykowski

Dawid : Najlepszym piłkarzem roku powinien zostać... Kuba Błaszczykowski.

Za to zapamiętają go nawet, kiedy skończy jak Ebi!!!

Gareth Bale

Michał : Drugi najmłodszy piłkarz w pierwszym składzie Southampton, najmłodszy w historii reprezentant Walii. Mamy rozumieć że to tak bez powodu? Potrafi pociągnąć za sobą drużynę nawet w sytuacji absolutnej rozpaczy. Jakby powiedział, że na koncercie Justina Biebera trzeba się dobrze bawić, żeby wygrać, to jego klubowi i reprezentacyjni koledzy skakaliby jak dzieci (gorzej, jeśli co niektórzy w tańcu lub na boisku nie są najmocniejsi). W meczu, o którym wszyscy wiemy, piłkarze Interu nie nadążali za nim wzrokiem, nie mówiąc o tym, że biegali za nim jakby uprawiali trrru..., trku..., chrrr..., trrr..., trkut.. TRUCHT! (kto oglądał Łowców Kropki B legendę o butach, ten wie o co...biega).

Od siebie dodamy tylko, że nikt nie zgłosił kandydatury Cristiano Ronaldo. Wniosek wysnujcie sobie sami i taki, jaki tylko chcecie.

Łukasz Miszewski

Kto Piłkarzem Roku 2010 według Z Czuba:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.