Poligon: ''Na plasterki!'' czyli jak obciąć sobie kończyny oknem. Transferowym

...i uciął król Artur lewe ramię Czarnego Rycerza, a ten się otrząsnął i stwierdził, że to jeno draśnięcie, po czym rzucił się na króla ze świstem miecza i chlustem krwi tętniczej. Uciął tedy król Artur Czarnemu Rycerzowi prawe ramię i już do modlitwy dziękczynnej klęknął, gdy okaleczony rycerz zasunął mu kopa w międzyhełmie i znieważył sprośnie. Wzburzony król ciął straszliwie i odpadła prawa noga Czarnego Rycerza, ale nie zrobiło to na nim wrażenia - wrzeszcząc ''Jestem niepokonany!'' ruszył na swego monarchę z przytupem i chlupotem i próbował trafić go z tak zwanej bańki.

I tak dalej, i tak dalej. Wszyscy wiemy, co było potem. Poziom walki znacznie się obniżył i tylko ''Wracaj tu! Odgryzę ci nogi!'' niosło się po lesie. Tu ktoś powiedzieć mógłby: ''Co za pech!'', a ktoś inny ''Ale, przepraszam, bardzo, jaki to ma związek z... z czymkolwiek?'' Ano ma, i to spory. Bo mamy w ekstraklasie własnego Czarnego Rycerza, który w dodatku nie potrzebuje króle Artura, żeby pozbawiać się kończyn. Ucina je sobie sam, ale jest równie ambitny, równie niepokonany i w każdej sekundzie gotów do walki.

Kiedy Wisła Kraków traciła mistrzostwo Polski na rzecz Lecha Poznań, grała w składzie: Juszczyk - Singlar, Głowacki, Marcelo, Piotr Brożek - Łobodziński (Mączyński), Sobolewski, Issa Ba, Diaz (Kirm) - Boguski, Małecki (Jirsak). Przyszło letnie okienko transferowe i Wisła Kraków obcięła sobie całą obronę: rozwiązano kontrakt z Peterem Singlarem, Pablo Alvarez nie zostały wykupiony z Regginy, Marcelo odszedł do PSV Eindhoven, Arkadiusz Głowacki do Trabzonsporu, a Junior Diaz do Club Brugge. Król Artur patrzył osłupiały z trybun, a Czarny Rycerz z Białą Gwiazdą w herbie podskakiwał i krzyczał: ''To tylko drobne draśnięcie! Stawaj, tchórzu! Jestem niepokonany''!

- Izwinitie, ja nie gawariu pa polski... Don't understand, entschuldigung... - sumitował się rycerz Karabach, okładając naszego inwalidę bezlitośnie i boleśnie nader. Polskie rycerstwo obżerało się bigosem i rechotało z satysfakcją, od czasu do czasu rzucając subtelne żarty o Wincentym Kadłubku. Minęło parę strzałów strzałą znikąd i śmiech zamarł ligowemu rycerstwu na przyłbicach. Może i Czarny Rycerz z Białą Gwiazdą zapataszał na kikutkach, może plamił wszystko wokół hemoglobiną, ale jakoś wystarczyło mu to do zajęcia drugiego miejsca w Ekstraklasie. Może Rycerz nie był niepokonany, ale przegrał tylko cztery spotkania i jedynie Zbyszko z Bogdań... z Białegostoku przegrał mniej meczów.

W ostatniej kolejce rundy jesiennej bieżącego sezonu Wisła Kraków zagrała w składzie: Pawełek - Cikos, Chavez, Bunoza, Paljić - Małecki (Łobodziński), Sobolewski, Jirsak, Wilk, Garguła, (Piotr Brożek), Kirm - Paweł Brożek. Minął miesiąc, zimowe okno transferowe jeszcze ledwo uchyliło się na centymetr, a tu rach! ciach! świst! - Czarny Rycerz obciął sobie kolejną kończynę - Mariusz Pawełek stwierdził, że czekał pół roku, ale ma już dość i podpisuje kontrakt z tureckim Konyasporem Külubu... przepraszam, Kulübü. Operacja się udała, pacjent po obcięciu obu nóg jęczał, ale żył i ambitnie próbował nadal. Tym razem obciął sobie ramiona: do Trabzonsporu przeszli Piotr i Paweł Brożkowie.

- Brzdęk! - opadły na turecką ziemię odcięte wiślackie kończyny. - Łup! - opadły na polską ziemię szczęki polskich kibiców. - Stawaj! Bij się! - wrzeszczał, wijący się wśród mchu i paproci, tułów Czarnego Rycerza, rozpaczliwie próbując uniknąć zderzenia z grzybkiem.

W ciągu zaledwie pół roku - dwóch okienek transferowych Wisła Kraków pozbyła się dziesięciu podstawowych zawodników (bo doliczyć jeszcze trzeba regularnie grającego Mariusza Jopa, który odszedł do Górnika Zabrze i Clebera, który zakończył karierę). Gdyby sięgnąć dalej - ale niezbyt daleko, zaledwie do zeszłorocznego zimowego okna transferowego - można by dołączyć do tego grona Ilje Cebanu, Mauro Cantoro i Piotra Ćwielonga. Oraz trenera Skorżę.

Właściwie całkiem ciekawą Drużynę Odchodzącego Pierścienia dałoby się ułożyć z graczy, którzy w ciągu zeszłego roku zostali ''obcięci'': Pawełek - Alvarez, Głowacki, Marcelo, Piotr Brożek - Ćwielong, Cantoro, Mączyński, Issa Ba, Junior Diaz - Paweł Brożek, w rezerwie Jop, Cleber, Singlar, Christow, Juszczyk, Cebanu i nawet trener Skorża miałby swojego zmiennika w postaci Henryka Kasperczaka. Taki ''team'' miałby pewnie całkiem spore szanse w Ekstraklasie - środek tabeli mógłby osiągnąć tak zwanym spokojnym leszczem, a kto wie, czy nie pokusiłby się o walkę o coś więcej. Choć w tym momencie należałoby wspomnieć, że niżej podpisany typował Cracovię do walki o puchary, więc jego oceny i proroctwa należy brać w solidny nawias i jeszcze solidniejszy cudzysłów.

Wisła Kraków od dawna znana była z dziwnych transferów: kiedy trzeba się było wzmacniać - osłabiała się przez wyprzedaże, kiedy można się było osłabiać... osłabiała się także - albo przez wypuszczanie zawodników kluczowych, albo przez zakupy zawodników co najmniej dziwnych (ktoś jeszcze pamięta Beto - żywy teledysk do piosenki Basie Trzetrzelewskiej ''Half a minute''?) Wygląda na to, że w sezonie 2010/2011 ligowy Czarny Rycerz postanowił pobić rekord świata i do wietrzenia szatni zaprząc tornado czy inne ''Wichry namiętności''. Tnie rycerz jak leci - nie patrzy, czy głowa, czy noga, tnie i krzyczy do wszystkich przechodzących: ''Stawaj! Zaraz ci dokopię! Ugryzę cię w żołądek!'' A najśmieszniejsze, że rzeczywiście gryzie i dokopuje - zajmuje drugie miejsce w tabeli i ma tylko trzy punkty straty do lidera.

''Po wyrwaniu nóg - mucha traci słuch'' - zaraportował docent Nikołaj Stiepanowicz Pietajew. Wisła Kraków wyrwała sobie wszystkie nogi i właśnie przystąpiła powyrywania sobie rąk. Naście kończyn odeszło w zakrwawioną dal, ale Czarny Rycerz z Białą Gwiazdą nie stracił słuchu, nie stracił wzroku, nie stracił miejsca tabeli i miejmy nadzieję, że nie stracił ochoty na dalsze wymachy mieczem. Przecież okno transferowe dopiero co się uchyliło i wszystko przed nami. A rycerzy w lidze szesnastu i każdy ma naostrzony miecz... Fotel, cola, chipsy i w oczekiwaniu na dalszy ciąg programu posłuchajmy chóru z III aktu opery ''Judyta I Holofernes''

Chór:

Ucięła, ucięła, ucięła. Ucięła głowę mu. Ucięła, ucięła, ucięła.

Trębacze

(trąbią): Tru-tu-tu!

PS porządkowy. Informuje się i uspokaja Szanowną Wycieczkę, że chwilowa (dwu-trzytygodniowa) nieobecność ''Poligonu'' na łamach i falach nie jest związana z jakimikolwiek cięciami. Ot, po prostu przerwa zimowa, słońce, śnieżki, sanki i bałwanki czyli szeroko pojęte zgrupowania kondycyjne w celu naładowania akumulatorów i opracowania algorytmu pozwalającego ograniczyć błędy w wiosennych tekstach do najwyżej trzech na miesiąc. Szanownej Wycieczce życzę dużo słońca, śniegu, zdanej sesji zimowej i prześlicznej Królewny Śnieżki, proszącej ''Przepraszam, czy mógłby mi pan pomóc z zapięciem''. Oczywiście, chodzi o zapięcie przy nartach. I żeby wokół nie było żadnych bałwanów.

Andrzej Kałwa

Poligon to rubryka Z czuba.pl w której Andrzej Kałwa pisze o polskiej ligowej rzeczywistości, która jaka jest - każdy widzi, a niektórzy nawet sądzą, że ją rozumieją.

Copyright © Agora SA