Pojedynek wyglądał tak:
A na jednym ze zdjęć mniej więcej tak:
Czyli krótko mówiąc rzeź. Trochę kontrowersji było, jak zwykle, gdy walka kończy się sekundę przed końcem gongiem, ale ja myślę, że Carano jest zadowolona, że nie musiała wychodzić na następną rundę. Strasznie oberwała. Gdyby to była walka mężczyzn i gdyby jeden z zawodników miał taką przewagą, jaką miała Cyborg, to walka nie trwałaby dwóch minut.
Inaczej mówiąc wielki hit kobiecego mma okazał się być - co przewidywali niektórzy eksperci - tylko hitem medialnym. Carano pozostanie najsłodszą buźką do obijania (uprzedzając pytania - nie, nie powiem jej tego prosto w oczy) na kobiecym ringu i największą gwiazdą tego sportu, ale na razie jeszcze na naprawdę poważne zawodniczki jest za słaba. Rekord 7-0 był jednak mocno nadmuchany.
Ale śliczna jest i tak.
boh