Mamy króla w jednej z najniebezpieczniejszych dyscyplin sportowych

Paweł Wojciechowski wywalczył złoty medal w skoku o tyczce w zaiste dramatycznych okolicznościach, ale daleko tym okolicznościom było do dramatycznego potencjału dyscypliny, w której Polska staje się potęgą. Niby tyczka ma tylko dwa końce, niby bieżnia zakończona jest bardzo miękką ściółką, ale jest na prawdę wiele sposobów, żeby uprawiając tę konkurencję zrobić sobie krzywdę.

Tyczka zwrotna

Poziom dramatyczności niewielki, poziom komizmu spory. Jak odbić się od ściany, kiedy nie ma ściany?

Tyczka zboczona

Możesz być Steve'em Hookerem, możesz uważać się za najlepszego poskramiacza tyczki na świecie, ale ta pewność siebie może okazać się zgubą. Poziom dramatyczności podnosi się nieco.

Tyczka rozproszona

Nie znasz dnia ni godziny - one pękają (nawet na imprezach rangi mistrzowskiej). Z pewnością bycie trafionym fragmentem tyczki nie należy do najprzyjemniejszych doznań, jakich możesz doświadczyć na stadionie lekkoatletycznym. Poziom dramatyczności znów się podniósł.

Tyczka obosieczna

Wspominaliśmy, że tyczka ma dwa końce. Niestety, nie wszyscy o tym pamiętają, a tyczka potrafi bardzo skutecznie przypomnieć o swoich właściwościach. Poziom dramatyczności utrzymuje się na poziomie znośnym dla przeciętnego widza.

Tyczka - wykałaczka

Ten filmik jest już bardzo bolesny - nie oglądajcie go, jeśli dysponujecie zbyt dużą empatią fizyczną. Nie jest to jeszcze ekstremum, ale tym filmikiem wyczerpujemy temat sposobów, w jakie tyczka może skrzywdzić swoich właścicieli. Może i krzywdzi.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.