Gdzie słowo ''sport'' spotyka ''wydarzenia'', tam musi pojawić się Człowiek demolka. Podobno pierwsza wersja animacji z Balotellim zawierała wszystkie jego wyczyny i trwała siedem godzin, jej skrócona wersja jest już znacznie bardziej do przełknięcia dla zwykłego zjadacza monitora.
Wielka kariera filmików NMA zaczęła się po tym wspaniałym dziele, prezentującym kulisy wypadku samochodowego, przy okazji którego wyszły na jaw romanse pozamałżeńskie Tigera Woodsa. A później jeszcze więcej romansów. I jeszcze kilka. W każdym razie takich pościgów nie znajdziecie nawet w tak klasycznym dziele jak ''Bullitt''.
Po tej projekcji przynajmniej już wszystko jest jasne. Cały konflikt w NBA był wyłącznie winą Davida Sterna, biegającego z piłą łańcuchową psychopaty, który prawdopodobnie strzelał również śrutem do jednorożców i Troskliwych Misiów. Koszykarze nie walczyli o kolejne miliony, których głodne były ich konta bankowa, ale o uratowanie świata przed Sternem.
Ostatnio trochę się ich namnożyło. Można by się pogubić. Można by, gdyby nie tajwańskie animacje, które wszystko objaśniają łatwo i przyjemnie. Moment... Łatwo i przyjemnie?
Rozwód to niezwykle bolesna rzecz. Jeszcze boleśniejsza, gdy oglądasz to później w wersji animowanej. I to do tego w takim wydaniu.
Ameryka oszalała na punkcie Tima Tebowa. Młody quarterback Denver Broncos na każdym kroku podkreśla swoją wiarę. Jeszcze w college`u na czarnych paskach pod oczami wypisywał sobie biblijne cytaty (a raczej ich lokalizację w Piśmie Świętym), po każdym udanym zagraniu klęka na jedno kolano, a kolegom często powtarza, że nie złapali lub złapali jego podanie, bo Bóg tak chciał. Co ważniejsze z punktu widzenia Z Czuba - Tebow, który był genialnym rozgrywającym w NCAA i miał fatalny pierwszy rok w NFL, w tym sezonie gra zaskakująco. Jego statystyki przez pierwsze trzy kwarty każdego meczu są bliskie beznadziei, natomiast w czwartej Tebow z reguły wyczynia, ekhm, cuda. Dla Broncos jednak to działa - wygrywali w sezonie zasadniczym, a teraz dzięki swojemu quarterbackowi wyeliminowali faworyzowanych Pittsburgh Steelers w pierwszej rundzie playoffs. Co do tego wideo, to napisalibyśmy po prostu ''O mój boże'', ale to w tym przypadku chyba jakoś nie wypada...
ŁM
DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU